W nawiązaniu do tekstu:
Ciągnik z silnikiem V12 pod autotransporter – do Opola przeniósł się aż z Nevady
Czwartkowe święto oraz związany z tym „długi weekend” skutecznie wypełniły polskie pola kempingowe. Rolę kampera przybrała nawet jedna z najbardziej wyjątkowych ciężarówek w kraju, wyposażona w legendarny, dwusuwowy silnik V12. Samochód kempingował nad rzeką Stobrawą w Starym Oleśnie (woj. opolskie), na polu z widokiem na wrak samolotu An-24.
Ta wyjątkowa ciężarówka to Peterbilt 352 z 1975 roku, napędzany 14-litrowym silnikiem Detroit Diesel 12V71. Jak już wspomniałem, jest to jednostka o dwunastu cylindrach w układzie widlastym, działająca na zasadzie dwusuwowej. Poza tym jest to też silnik wolnossący, bez turbodoładowania, a mimo to rozwijający imponujące osiągi. Jego moc maksymalna to 512 KM, co pół wieku temu mogło robić ogromne wrażenie. Jeszcze w Stanach Zjednoczonych napęd ten wykorzystywano w transporcie samochodów, w tym przy dostarczaniu do dealerów fabrycznie nowych Porsche. Po sprowadzeniu do Polski Peterbilt pełni zaś rolę czysto hobbystyczną, należąc do „Henrego Hilla” z Opola, kolekcjonera amerykańskich ciężarówek.
Jeszcze w Ameryce Peterbilt otrzymał nie tylko w wyjątkowy silnik, ale też niefabryczną, wydłużoną kabinę sypialną, dysponującą osobnym wejściem. W środku znalazło się miejsce na szerokie, podwójne łóżka, a także na niewielki kącik sanitarno-kuchenny. Składa się na niego między innymi zlew z pompą oraz 100-litrowym zbiornikiem na wodę. Jest również kuchenka mikrofalowa oraz domowej wielkości ekspres do kawy, a zasilanie dla dodatkowego wyposażenia może zapewnić czterocylindrowy agregat prądotwórczy, zamontowany pod kabiną. Wszystko to razem więc sprawiło, że samochód jak najbardziej nadaje się do celów kempingowych, w tym nawet na wyjazdy z rodziną.
Warto zwrócić przy tym uwagę na detale. Długo rozstaw osi, z szerokim podestem i towarzyszącymi mu kominami, idealnie sprawdziły się przy przewozie rowerów. Światła obrysowe oświetlały miejsce biwakowania po zmroku, a na pięknym, chromowanym lusterku wisiała równie klasyczna latarnia. Rozlewisko rzeki oraz wspomniany samolot można było oglądać z szoferki, przy okazji mając też widok na ogromny tunel silnika i zabytkowe miejsce pracy. W sypialni znajdował się zaś telewizor z epoki i równie stare radio, więc przebywanie na kempingu miało tak naprawdę formę podróży w czasie. Sam Henry od razu tutaj wyjaśnia, że wymienił w tej kabinie jedynie materace oraz gruntownie ją wysprzątał, za to reszta pozostała w oryginalne. Choć na pewną modyfikację już się zapowiada, jako że w aluminiowym nadwoziu bardzo przydałaby się klimatyzacja postojowa.
A gdy „długi weekend” już się skończył, można było odbyć wyjątkową podróż do domu. Dwusuwowe V12 wypełniło okolicę charakterystycznym rykiem, za sprawą obecności „wolnego wydechu”. Biegi zmieniało się bez wciskania sprzęgła, a jedynie trafiając w obroty, jako że Detroit Diesel współpracuje z manualną, niezsynchronizowaną skrzynią biegów. Poza tym trzeba było ostrożnie obchodzić się z hamulcami, jako że te zamontowano wyłącznie na tylnych osiach ciągnika. Kiedyś było to zjawisko było w USA bardzo popularne, o dziwo ze względów bezpieczeństwa, co szerzej wyjaśniałem w tym artykule: Ciągniki siodłowe bez hamulców przedniej osi – legalne do 1980 roku, nadal na drogach. Jeśli natomiast chodzi o dwusuwowe diesle, to ich historię możecie poznać w tym artykule: Ciężarówki z dwusuwowymi silnikami diesla – Detroit Diesel z serii 71 oraz 92, a także ich cechy szczególne