Muzeum samochodów marki Tatra, czyli motoryzacyjna atrakcja zaraz za polską granicą

muzeum_tatry_czechy_40ton_27

Muzeum samochodów marki Tatra znajduje się w czeskiej miejscowości Kopřivnice, zaś ta leży zaledwie 50 kilometrów od przejścia granicznego w Cieszynie. To natomiast oznacza, że wycieczka do muzeum może być ciekawym pomysłem na weekendową rozrywkę także dla Polaków. Szczególnie szybko dotrą tam mieszkańcy Górnego Śląska, którzy mogą przecież skorzystać ze świeżo otwartego odcinka autostrady A1 ze słynnym mostem w Mszanie. Pozostaje jednak pytanie, czy warto?

Kopřivnice to bez wątpienia najbrzydsze czeskie miasteczko, jakie w życiu widziałem. Każdy blok pomalowany jest na jakieś szalone połączenie kolorów, będąc błękitno-seledynowo-różowym, zaś w centrum stoi tylko obleśny hotel oraz kilka komunistycznych pawilonów handlowych. Sam budynek muzeum Tatry, również nie wygląda najlepiej – to takie niby połączenie piramidy z peronem kolejowym, przy którym na pasażerów czeka przedwojenny pociąg. Dlatego też czym prędzej trzeba wejść do środka, zapłacić około 16 (dorośli) lub 10 (studenci, emeryci itp.) złotych za wstęp i rozpocząć zwiedzanie. Tutaj już na wstępie czeka nas bardzo miła niespodzianka, bo zaraz przy drzwiach stoi piękny, 12-cylindrowy i 19-litrowy diesel bez turbiny, który montowano do modelu 815. Jest to oczywiście jednostka chłodzona powietrzem.

Główną częścią ekspozycji nie są jednak ciężarówki, lecz wszelkiego rodzaju auta osobowe, oczywiście z limuzynami na czele. Są to samochody zarówno z 20-lecia międzywojennego, pierwsze konstrukcje powojenne, jak i samochody z głębokiego komunizmu. Wśród tych ostatnich nie brakuje prototypów, na widok których oczy naprawdę nieco wysuwają się z orbit – dostojne, długie limuzyny wyglądają jak produkt amerykańskiego przemysłu motoryzacyjnego z jego najlepszego okresu, a nie auta stworzone w Czechosłowacji. Do tego dochodzą oczywiście pojazdy, które z powodzeniem przeszły fazę prototypową i weszły do seryjnej produkcji. Przykładem może być tutaj T603 z lat 1956-1975, czy różnego rodzaju egzemplarze modelu T613 (1974-1996!) oraz najnowocześniejszej serii 700. Wiele z tych pojazdów było użytkowane przez najwyższych polityków i urzędników czeskiej administracji, co znajduje oczywiście odzwierciedlenie w muzealnych egzemplarzach. Przykładem może być kabriolet T613 zbudowany dla prezydenta Czech, czy eksperymentalna wersja T613 z kuloodpornymi szybami.

Kolejną silnie reprezentowaną kategorią wystawianych pojazdów są auta stare jak przysłowiowy świat. Drewniane koła z nalewaną gumą, odkryte stanowiska kierowcy, czy w końcu samochody sportowe, które przypominają rozmiarami Volkswagena Craftera w średniej wersji – wszystko to możemy zobaczyć w Kopřivnicach. Wśród tych staruszków są także pojazdy użytkowe, czego przykładem może być wóz strażacki z 1910 roku, który zdobył na ówczesnych targach w Buenos Aires nagrodę dla najlepszego pojazdu użytkowego. Kilka metrów dalej stoi natomiast pierwsze podwozie Tatry o konstrukcji rurowej, które pozwala nieco lepiej zrozumieć zjawisko pochylonych tylnych kół. To zresztą niejedyna tego typu ciekawostka, bo piętro wyżej stoi podwozie z silnikiem z Tatry 25, która była w latach 30-tych jednym z największych ciągników artyleryjskich na świecie. Za napęd służył jej 12-litrowy silnik o mocy… 120 KM.

Dosyć jednak o tematach pobocznych, przejdźmy do części, która mnie (i zapewne też Was) najbardziej interesuje, mianowicie do ciężarówek. Najcięższych samochodów okazało się być w muzeum Tatry niestety nadspodziewanie mało. Konstrukcje przedwojenne poustawiano między autami osobowymi, prototypami i autami sportowymi, podobnie jak samochody wojskowe. Na ciężarówki produkowane po wojnie przewidziano zaś osobną halę, która znajduje się na najniższe kondygnacji budynku. Zebrano tam faktycznie najciekawsze egzemplarze ciężarówek marki Tatra, choć ekspozycja nadal wydaje się być nieco skromna. Na pierwszy ogień idzie prototyp wywrotki z kabiną typu Torpedo – model T162 z 1988, który wyposażono w 9,5-litrowy silnik o mocy 272 KM. Co ciekawe, jednostka ta nie zmieściła się całkowicie pod maską i wsunięto ją częściowo pod kabinę, co skutkowało powstaniem stosunkowo sporego tunelu. Obok T162 zaparkowała czteronapędowa T815, która wzięła udział w Rajdzie Paryż-Dakar, zaś na prawo od niej znajdują się dwa egzemplarze z serii 805. Jeden z nich ma za sobą bardzo bogatą przeszłość w postaci podróży do dalekiej Azji odbytej w latach 1959-1964. Podobne życiorysy mogą przedstawić ciężarówki stojące zaraz na przeciw – T815, które w latach 1987-1990 wybrało się na liczącą 150 tys. km wycieczkę dookoła świata oraz T815 i T138, które wzięły udział w dwóch różnych wyprawach do Afryki. Zaraz obok wyprawowych ciężarówek zaparkował wóz strażacki z polskiego OSP – T148 z zabudową produkcji norweskiej oraz ciągnik balastowy Tatra 813 6×6, który w czasach PRL-u państwowe przedsiębiorstwa masowo wykorzystywały do transportu ponadgabarytowego. Wychodząc z hali przechodzimy jeszcze obok modelu T111, który był pierwszą ciężarówką marki Tatra z 12-cylindrowym dieslem. I z najważniejszych eksponatów to byłoby chyba na tyle.

Czy warto więc wybrać się do muzeum Tatry? Oczywiście tak, bo Czechom udało się zebrać naprawdę imponującą kolekcję limuzyn, modeli, prototypów, ciężarówek i innych ciekawostek. Przy większości eksponatów można przeczytać krótki opis po niemiecku lub angielsku, a ponadto dokształcaniu zwiedzających służą monitory z tematycznymi filmami. Oprócz tego w muzeum naprawdę ładnie pachnie, niczym w starym warsztacie samochodowym, a koszt wstępu jest raczej symboliczny. Jeśli jednak jesteśmy ciężarowymi purystami, których w ogóle nie interesują inne rodzaje pojazdów i liczymy na ogromną halę pełną ciężarówek oglądanych w dzieciństwie na polskich drogach, to możemy być nieco zawiedzeni.

Do Kopřivnic wybrałem się testowym Fiatem Fiorino. Połączoną z testem relację z wyjazdu można przeczytać TUTAJ, zapraszam!

Galeria zdjęć z muzeum poniżej: