Miał przewieźć imigrantów, najechał na tył ciężarówki – rumuński kierowca „busa” przed francuskim sądem

Powyżej: film z miejsca zdarzenia, opublikowany przez dziennik „La Voix du Nord”. Przed filmem można się spodziewać francuskiej reklamy.

Początkowo wydawało się, że to zwykły wypadek. „Bus” do transportu międzynarodowego najechał na tył stojącej ciężarówki, zapewne przez nieuwagę lub zmęczenie kierowcy. Gdy jednak służby ratunkowe przeszukały wrak, na jaw wyszła dodatkowa, ciemniejsza strona całego zdarzenia.

Wszystko wydarzyło się 7 lutego, na francuskiej autostradzie A16, prowadzącej w kierunku Calais. Na pasie awaryjnym, w okolicach Saint-Omer-Capelle, stała akurat niemiecka ciężarówka. To właśnie na nią najechał „bus” prowadzony przez 28-letniego kierowcę z Rumunii.

Prawa strona samochodu, najprawdopodobniej Fiata Ducato, uległa bardzo poważnemu zniszczeniu. Od pojazdu oderwała się też dachowa kabina sypialna, lądując około 10 metrów od wraku. To właśnie w niej służby ratunkowe znalazły ofiarę śmiertelną wypadku, będącą nieletnim obywatelem Albanii. Podobno widziano, jak z wraku wydostawał się jeszcze jeden pasażer. Natychmiast oddalił się on od pojazdu i jak na razie nie został znaleziony.

Rumuński kierowca przeżył wypadek, lecz natychmiast został zatrzymany. Oskarżono o czynny udział w przemycie dwóch osób, a już 11 lutego w sądzie odbyła się pierwsza rozprawa.

28-latek przyznał się, że zabrał dwóch pasażerów i zamierzał wjechać z nimi do Anglii. Dwie osoby miały wsiąść do „busa” na stacji benzynowej pod Gentem w Belgii, a następnie pojazd ruszył w kierunku portu. Kierowca wyjaśnił też, że wcześniej skontaktował się z nim mężczyzna, który zaproponował wykonanie tego przewozu za wynagrodzenie. Prawdopodobnie był to przestępca organizujący przemyt osób. Na miejscu wypadku zabezpieczono też telefon komórkowy, który służył do kontaktu z tą osobą.

Swoje działanie Rumun tłumaczył względami finansowymi. Jak stwierdził, zarabia w transporcie międzynarodowym od 700 do 800 euro miesięcznie, ma na utrzymaniu 80-letniego dziadka oraz 6-letnią córkę, a jego partnerka zginęła w wypadku samochodowym. Ustalono też, że kierowca jeździł „busem” od października ubiegłego roku.

Jakie natomiast będą wobec niego konsekwencje? Dla francuskiej prokuratury sprawa jest jasna – kierowca uczestniczył w przemycie nielegalnych imigrantów, a przy okazji doprowadził do śmierci jednego z nich. Żąda się więc dla niego 12 miesięcy więzienia oraz 10-letniego zakazu wjazdu do Francji.

Obrońca kierowcy oczekuje natomiast pełnego uniewinnienia, twierdząc, że nie ma żadnych powodów na popełnienie przestępstwa. Zmarła osoba, znaleziona w kabinie sypialnej, była obywatelem Albanii i mogła przecież odwiedzić strefę Schengen, przemieszczając się między Belgią a Francją. Pochodzenie drugiego pasażera nie jest zaś znane, a więc nie można udowodnić, że był to nielegalny imigrant.

Na koniec trzeba jeszcze wspomnieć o kierowcy niemieckiego zestawu, który stał na poboczu. Temu przypisuje się współodpowiedzialność za sam wypadek, w związku z niedozwolonym zatrzymaniem na autostradzie. Jego sprawą również zajmie się francuski sąd, lecz dopiero za pięć miesięcy.