(powyższy filmik robi się ciekawy od 28 sekundy) Szczerze mówiąc jest mi trochę wstyd, że opisuję ten samochód dopiero teraz. Mercedes-Benz typu T1, znany także jako TN lub po prostu „kaczka”, jest wszak jednym z najbardziej zasłużonych światu samochodów dostawczych, przez lata stanowiącym siłę napędową wielu europejskich firm, do dzisiaj obecnym na naszych drogach, a ponadto będącym wyjątkowo cenionym środkiem transportu w najbiedniejszych krajach Afryki oraz w Indiach.
Historia modelu T1 rozpoczęła się w 1977 roku, kiedy Mercedes-Benz zaprezentował auto reklamowane jako „Mercedes wśród dostawczaków”. Samochód robił ogromne wrażenie już z zewnątrz, mając interesującą, elegancką sylwetkę, a także konstrukcję kabiny, którą w 1977 roku nazywano po prostu bardzo nowoczesną. Niemcy zastosowali tutaj zasadę złotego środka, wysuwając silnik spod kabiny, a jednocześnie budując dla niego przód o jedynie symbolicznej długości. W ten sposób udało się połączyć przestronne wnętrze i łatwy dostęp do silnika z bardzo dobrym stosunkiem przestrzeni ładunkowej do całkowitych rozmiarów pojazdu. Co więcej, doszła do tego doskonała zwrotność, dzięki której średnica skrętu wynosiła w standardowym furgonie jedynie 10,9 metra. Dla porównania, 6-metrowy Mercedes Sprinter potrzebuje dzisiaj na to 13,6 metra, najmniejsze Renault Master zawróci na 12 metrach, a nawet bardzo zwarty budową Fiat Ducato jest minimalnie gorszy, wymagając w krótkiej wersji pełnych 11 metrów.
Opisując nadwozie Mercedesa „kaczki” trzeba też zwrócić uwagę na kilka rozwiązań, na widok których w 1977 roku nadal kiwało się głową z uznaniem. Były wśród nich m.in. opcjonalne tylne drzwi otwierane na 270 stopni, opcjonalne boczne drzwi suwane po obu stronach nadwozia, a także przemyślane wnętrze z fotelem pasażera standardowo regulowanym na wysokość. Istotna była też ilość wariantów modelu T1, która sięgała aż 252 wersji. Wynikało to m.in. z dostępności trzech typów tonażowych – 2,5/2,8 tony, 3,2/3,5 tony, a od 1981 roku również 4,6 tony, a także rozmaitych nadwozi – od zwykłego furgonu, poprzez wariant wydłużony i podwyższony, aż po podwozie pod zabudowę z załogową kabiną. W pierwszych latach produkcji do wyboru był jeden silnik benzynowy lub jeden diesel – odpowiednio konstrukcja 2,3-litrowa o mocy 85 KM oraz 2,4-litrowa z 65 końmi.
Szybko okazało się oczywiście, że dieslowskie wersje cieszą się największą popularnością, stanowiąc zresztą ostatecznie 90 proc. wszystkich sprzedanych egzemplarzy „kaczki”. Co kilka lat Mercedes-Benz starał się więc dorzucać coś do gamy silników, coraz bardziej stawiając na jednostki wysokoprężne i prezentując je w coraz mocniejszych wariantach. W 1981 roku, wraz z debiutem wariantu 4,6-tonowego, na rynku pojawił się mocniejszy diesel o pojemności 2,4 litra i mocy 72 KM, a rok później dorzucono do tego jeszcze pięciocylindrowy silnik wysokoprężny 3.0 o mocy aż 90 KM. Była to oczywiście ta sama jednostka co w wariancie 300D osobowej „beczki”. W 1989 roku do oferty wszedł nowy diesel 2.3 o mocy 79 KM osiągniętej z czterech cylindrów, a także pięciocylindrowe 2.9 o mocy 95 KM. Jeśli zaś chodzi o warianty benzynowe, które kupowano przede wszystkim do służb ratowniczych i ogólnie mundurowych, to w 1982 zaprezentowano model 210/310/410 o mocy 95 KM, w 1989 roku zwiększonej dodatkowo o kolejne 10 KM. Oprócz silników, Mercedes-Benz pracował także nad nowymi skrzyniami biegów – już na początku lat 80-tych do oferty wprowadzono standardowe konstrukcje 5-biegowe, a także 4-biegowe automaty.
Z kolejnymi premierami nowych silników, Mercedes-Benz T1 stawał się coraz lepszy i zdobywał coraz większą popularność. I tak oto w 1986 roku, po dziewięciu latach od inauguracji produkcji, z taśm zjechał półmilionowy egzemplarz. Tak długi staż rynkowy oraz ogromna ilość sprzedanych egzemplarzy wcale nie oznaczały jednak, że kariera auta się kończy. Wręcz przeciwnie, w 1989 roku auto doczekało się poważnej modyfikacji, która miała przygotować je do kolejnych kilku lat walki o klientów.
T1/TN na rok 1989 wyróżniał się nowymi silnikami, które opisałem już powyżej, a także zmodyfikowanym nadwoziem. Dzięki nowocześniejszym jednostkom napędowym auto było na przykład nieco lżejsze – kolejna generacja silników diesla pozwoliła zaoszczędzić około 50 kg w stosunku do poprzedników. Do tego doszedł wyższy maksymalny moment obrotowy nowych jednostek (2.9 – 172 Nm, 2.2 – 157 Nm) i lepiej zestopniowane skrzynie biegów, dzięki czemu krótki i niski furgon palił przy 100 km/h o nawet 23 proc. mniej od modelu z roku 1988. Wszystko to też korzystnie wpłynęło na hałas w kabinie. Jeśli zaś chodzi o samą kabinę, to poprawiono jej aerodynamikę, zmniejszając opór powietrza o od 8 do 25 proc., w zależności od nadwozia.
Taki zmodernizowany Mercedes T1 pozostał na rynku aż do 1995 roku, będąc więc produkowanym przez kompletne 18 lat. Poprzednik sprintera sprzedał w milionie egzemplarzy (konkretnie 969 751 sztuk), z czego aż 71 tys. wyprodukowano w rekordowym roku 1991. Chociaż wiecie co? Tak naprawdę „kaczka” nadal jest w produkcji, za sprawą działającej w Indiach firmy Force Motors. Na bazie umowy podpisanej z Niemcami produkuje ona całą gamę pojazdów użytkowych będących nieco zmodernizowanymi Mercedesami T1. Są wśród nich niewielkie autobusy, zwykłe furgony, a nawet 6-tonowa ciężarówka. Indyjskie „kaczki”, takie jak ta poniżej, cieszą się w swojej ojczyźnie sporą popularnością.