Widząc Mercedesa Actrosa L z układem osi 4×2 i kurtynową naczepą, większość osób spodziewałaby się popularnego wariantu 1845 lub 1848. Tej ciężarówce daleko jednak do powszechnych konfiguracji, a brak oznaczeń na kabinie tylko zwiększy efekt zaskoczenia. Gdy bowiem do pokonania będzie wzniesienie lub kierowca po prostu zredukuje bieg, swoją moc ujawni silnik zwykle spotykany w transporcie specjalistycznym.
Podczas gdy większość Mercedesów otrzymuje jednostki 12,8-litrowe, o mocy maksymalnie 530 KM, ten egzemplarz wyjechał z fabryki z większym motorem o pojemności 15,6 litra. Dostarczono go w wariancie 578-konnym, osiągającym aż 2800 Nm maksymalnego momentu obrotowego. W połączeniu z dwuosiowym podwoziem stworzyło to wersję 1858, wyjątkowo rzadko spotykaną na europejskich drogach. Główny zamysł był natomiast taki, by większy i mniej wysilony silnik zapewnił lepszą dynamikę i większą przyjemność z jazdy.
Emblemat 1858 schował się za drzwiami:
Właśnie takie życzenia miał Czytelnik Jerzy, kierowca i jednocześnie właściciel firmy Pomorze Transport ze Szczecina. Przewozami zajmuje się on już od 1993 roku, metryką zbliża się do 60-tki i powoli zaczyna myśleć o zasłużonym odpoczynku. Dlatego też w ubiegłym roku podjął decyzję o zamówieniu dla siebie ostatniej nowej ciężarówki, którą będzie mógł dojechać do końca kariery. Wybór padł przy tym na Mercedesa, gdyż właśnie tej marki była też pierwsza ciężarówka Jerzego. Jeśli natomiast chodzi o konfigurację i wyposażenie, to mogą one stanowić nagrodę za minione trzy dekady ciężkiej pracy.
Przez myśl przeszła nawet najmocniejsza, 625-konna wersja 1863. Tutaj jednak pojawił się problem z przełożeniem tylnego mostu, dostępnym tylko w wersji 3,15, niezbyt sensownej dla normatywnego transportu dalekobieżnego. Ostatecznie skończyło się więc na wersji 1858, już w ramach zmodernizowanego modelu Actros L. Samochód ten został zamówiony z największym wariantem kabiny GigaSpace, układ jego wnętrza to „salonka” zwana SoloStar Concept, zawieszenie jest całkowicie pneumatyczne, a miejsce kierowcy czeka na fotel z masażem, który dotrze z fabryki z małym opóźnieniem. Po jego montażu ciągnik przejdzie też dodatkowe prace tapicerskie, by uzyskać w środku jeszcze bardziej elegancki charakter.
Wśród mniejszych elementów wyposażenia znajdziemy między innymi przednie reflektory LED, czyli nowość z oferty Actrosa L. Są też światła stroboskopowe w atrapie chłodnicy oraz cztery dodatkowe reflektory drogowe, umieszczone w osłonie przeciwsłonecznej i również wykonane z diod LED. Szerokie koła stanęły na oponach Michelin X Line Energy, na bokach widnieją osłony międzyosiowe z ozdobną końcówką wydechu, a ponadto uwagę zwracają klasyczne lusterka, oferowane obecnie w Mercedesie jako opcja. Ich obecność wynika z preferencji właściciela, a przy okazji poszła też w parze z instalacją pakietu ADR (w transporcie wybranych materiałów niebezpiecznych lustra są wymagane, z uwagi na odcięcie prądu). W najbliższym czasie powinien też zostać domontowany boczny radar, gdyż ten element również z opóźnieniem trafi do dealera. Jeśli natomiast chodzi o dodatki przydatne na pauzie, to czeka między innymi fabryczna klimatyzacja postojowa i przetwornica prądu o mocy 1500W, połączona z kuchenką mikrofalową.
Uzupełniłem ciągnika jest nowa naczepa marki Schmitz Cargobull, pochodząca z serii Varios i będąca tak zwaną „półmegą”. Oznacza to pojazd o nieco obniżonej wysokości podwozia, wymagający siodła na poziomie 1050 milimetrów (a więc o 10 cm wyżej niż w pełnej „medze”). Mercedes-Benz został do tego wymagania przygotowany, choć nie przeszkodziło to w zamontowaniu fabrycznych osłon międzyosiowych. Poza tym nawet naczepa została wyróżniona bogatym wyposażeniem i wizualnymi dodatkami. Układ kolorystyczny felg jest identyczny jak na ciągniku, specjalnie polakierowano między innymi skrzynię na palety, a na tyle znajduje się kamera cofania, przekazująca obraz do kabiny ciągnika.
I jeszcze na pamiątkę, zdjęcie dotychczasowej ciężarówki Jerzego. To Iveco Stralis Hi-Way we wczesnej wersji silnikowej 460 Euro 5 EEV: