Z Maroka do Szwecji z 3-tonowym przeładunkiem, drewnianymi odbojnikami i towarem na dachu

O drastycznie przeładowanych autach dostawczych zwykle czytamy na przykładzie polskich komunikatów. Są to pojazdy typowo z ruchu krajowego, a jazda nimi zagrożona jest co najwyżej karą w wysokości 500 złotych. W formie odmiany proponuję więc powyższy przypadek, o znacznie ciekawszym charakterze.

Niebieskie Iveco Daily wykonywało przejazd na trasie z Maroka do Szwecji. Samochodem kierował 58-letni Marokańczyk, natomiast przestrzeń ładunkowa została wykorzystana bardziej niż w stu procentach. Część ładunku, która nie zmieściła się do środka, została bowiem przymocowana do dachowego.

Choć pojazd miał przejechać pół Europy, zdecydowano się na poważne przeładowanie. Zamiast ważyć 3,5 tony, masa rzeczywista wyniosła aż 6,35 tony. Żeby natomiast przyklęk nadwozia nie wydawał się aż tak drastyczny, do tylnego zawieszenia zamocowano dodatkowe pióra oraz odbojniki. Te ostatnie składały się z kawałków drewna oraz opasek samozaciskowych.

Taki sposób na „zamaskowanie” masy własnej najwyraźniej okazał się skuteczny. Auto zdołało bowiem dojechać z Maroka do Niemiec, będąc zatrzymanym na autostradzie A6, w okolicach Kaiserslautern. Dopiero tam pojazd został poddany ważeniu, policjanci zakazali dalszej jazdy, a marokański kierowca stracił prawo jazdy. Wkrótce może się on też spodziewać kar finansowych.