Mandaty za imigrantów wystawiono na 6,6 miliona funtów, podczas gdy firmy zapłaciły tylko 4 miliony

port calais

Brytyjskie kary za wwiezienie na Wyspy imigrantów wzbudzają ogólny strach i grozę. Kiedy już natomiast taką karę otrzymamy rozwiązań mamy kilka – możemy na przykład pisać odwołanie, czego procedurę wyjaśniałem ostatnio TUTAJ lub też możemy kary po prostu nie zapłacić. I jak się okazuje, ta druga opcja cieszy się ogromną popularnością.

„Commercial Motor” informuje, że więcej niż jedna trzecia kar przyznanych za przewiezienie imigranta pozostaje nieopłacona. W przypadku danych z drugiej połowy roku 2014 i pierwszej połowy roku 2015 mowa jest o mandatach na łącznie 6,6 miliona funtów, podczas gdy na rządowe konto trafiły „jedynie” 4 miliony. Jeszcze gorzej z punktu widzenia wyspiarskiego budżetu było rok wcześniej – wówczas Brytyjczycy zebrali około 2,2 miliona funtów z pełnej kwoty 4,2 miliona.

Czy problem ten dotyczy także Polaków? Bezsprzecznie tak, wszak to właśnie polscy przewoźnicy niechlubnie przodują pod względem wykrywalności imigrantów. Ze wszystkich mandatów aż 22,5 proc. trafiło przez ostatni rok do Polski. Dalej była Rumunia (15,3 proc.), Wielka Brytania (9,59 proc.), Węgry (8,88 proc.), Bułgaria (6,49 proc.), Litwa (5,17 proc.) i Czechy (5,02 %).

Tak samo jak kar, nie brakuje też osób, które za nie odpowiadają. Funkcjonariusze Border Force, brytyjskiego odpowiednika straży granicznej, podają, że przez pierwsze trzy miesiące tego roku finansowego zatrzymano na wybrzeżu 30 tys. nielegalnych imigrantów.