Do sejmu trafił projekt zmian w wysokościach mandatów za wykroczenia drogowe. Mandaty mają być teraz nie tylko droższe, ale także związane ze średnią pensją krajową za miniony rok, a także z drogową przeszłością danego kierowcy i miejscem popełnienia wykroczenia, rozróżniając tutaj teren zabudowany i niezabudowany.
Główny taryfikator ma wyglądać następująco, po lewej przekroczenie prędkości, po prawej wysokość kary:
do 10 km/h trasa/zabudowania – 1,5/3 proc. średniego wynagrodzenia;
11-20 km/h trasa/zabudowania – 3/6 proc. średniego wynagrodzenia;
21-30 km/h trasa/zabudowania – 5/10 proc. średniego wynagrodzenia;
31-40 km/h trasa/zabudowania – 9/18 proc. średniego wynagrodzenia;
41-50 km/h trasa/zabudowania – 14/28 proc. średniego wynagrodzenia;
powyżej 51 km/h trasa/zabudowania – 20/40 proc. średniego wynagrodzenia.
W praktyce oznacza to, że za jazdę 101 km/h w terenie zabudowanym zapłacilibyśmy w tym roku jakieś 1500 złotych, podczas gdy poza terenem zabudowanym mandat wyniósłby około 750 złotych. Bardziej popularne naruszenie przepisów, czyli na przykład jazda ciężarówką przez wioskę z prędkością 75 km/h kosztowałoby kierowcę około 380 złotych.
Powyższe zmiany są dopiero w przygotowaniu, co więc nie znaczy, że wejdą one w życie.