MAN TGX z napędem hybrydowym, czyli 440 KM z diesla, 180 KM z prądu i wzniesienie jest nasze

man_tgx_hybrid

Do hybrydowych samochodów osobowych i autobusów miejskich wszyscy chyba zdążyli się już przyzwyczaić. Już wkrótce normą mają się jednak stać także hybrydowe ciężarówki długodystansowe, które wykorzystają napęd zarówno spalinowy, jak i elektryczny. Gotowy prototyp pojazdu tego typu prezentowała na targach IAA w Hanowerze firma MAN.

Zaczniemy od rzeczy najważniejszej, mianowicie od różnicy w masie własnej – hybrydowy TGX jest o około 400 kg cięższy od jego konwencjonalnego odpowiednika. Na różnicę tę wpływa oczywiście obecność silnika elektrycznego, który generuje 130 kW, co możemy przeliczyć na około 180 KM. Silnik ten ma współpracować z 440-konnym motorem spalinowym, czyniąc z MAN-a TGX naprawdę ekonomiczną, ale też i szybką bestię. Silnik elektryczny miałby bowiem włączać się do działania przede wszystkim na podjazdach, ułatwiając wjazd na wzniesienie, odciążając jednostkę spalinową i tym samym ograniczając zużycie paliwa.

Skąd natomiast hybryda miałaby brać prąd? Będzie on generowany poprzez odzyskiwanie energii z hamowania lub w czasie zjazdów na biegu, bez wciśniętego gazu. Prąd odłoży się w ten sposób w akumulatorze i będzie czekał na najbliższe wzniesienie.

Hybrydowa ciężarówka będzie teraz przechodziła testy, które wykażą o jakich oszczędnościach w paliwie jest tutaj mowa. Poznamy przy okazji też odpowiedź na zasadnicze pytanie – czy hybrydy mają sens na długodystansowych trasach?