MAN TGS z chińskiego oddziału firmy Alblas na przepince pod polską granicą

Powyżej: zdjęcie pokazane przez Alblas w styczniu 2013 roku

Nieco ponad dekadę temu holenderska firma Alblas podjęła decyzję, która wówczas mogła wydawać się kompletnie zaskakująca. Przewoźnik postanowił założyć oddział w Chinach, kupując tam kilka nowych ciągników i zatrudniając lokalnych kierowców. Dzisiaj można natomiast powiedzieć, że Holendrzy doskonale przewidzieli przyszłość…

O ile w minionych latach chińskie ciężarówki nie zapuszczały się dalej niż na kazachskie pogranicze, to w ostatnich tygodniach uległo to bardzo wyraźniej zmianie. Zestawy na rejestracjach z Chin nagle zaczęły pojawiać się u bram Europy, docierając między innymi do Turcji oraz na Białoruś (pisałem już o tym tutaj oraz tutaj). Zawarto też nowe porozumienia międzynarodowe, które mają tego typu operacje uprościć oraz uczynić wyraźnie szybszymi. I tak oto dochodzimy do chińskiego oddziału firmy Alblas, którego flota zaczęła docierać pod polską granicę, do punktów przeładunkowych w białoruskim Brześciu.

MAN na rejestracjach z Chin w Brześciu:

DAF na polskich rejestracjach i naczepy na chińskich rejestracjach:

Polski przewoźnik „Kwiatula” uwiecznił wczoraj to zjawisko na dołączonych zdjęciach. Dzięki temu możemy zobaczyć MAN-a TGS w barwach Alblasu, z chińskimi rejestracjami, naklejką „CHN” na kabinie, tablicą „TIR” oraz podwoziem o trzeciej osi wleczonej. Wprawne oko dostrzeże też oznaczenia 400-konnego silnika, katalizator w wersji Euro 5, a także niewielki, wąski i nisko umieszczony wariant kabiny. W oddali widać naczepy z kontenerami Alblasu, również mające chińskie rejestracje, natomiast obok stoi DAF Euro 6 Super Space Cab z polskiego oddziału firmy, mającego swoją siedzibę w Rzepinie.

Jak więc widać, dzięki posiadaniu oddziałów w Chinach oraz w Polsce, holenderski przewoźnik może wykonywać chińsko-unijny transport z maksymalnym ograniczeniem przepinek lub przeładunków. Aż do polskiej granicy towar może jechać za chińskim ciągnikiem, kierowanym przez chińskiego kierowcę, a następnie pracę może przejąć polski ciągnik, przekraczając białorusko-polską granicę i wjeżdżając wprost na unijne drogi. Dla zainteresowanych też dodam, że firma ma przy tym do dyspozycji dwa magazyny w Chinach, ulokowane w Urumczi (5,5 tys. km od granicy BY/PL) oraz w Szanghaju (9,5 tys. km od granicy BY/PL). Również w Urumczi, blisko chińsko-kazachskiego pogranicza, znajduje się baza ciężarówek Alblasu.

Urumczi na mapie:

Szanghaj na mapie:

Dla porównania, Brześć na mapie o podobnej skali:

Od razu pojawia się pytanie, czy więcej unijnych firm spróbuje teraz zorganizować podobne połączenia. Z jednej strony wydaje się tutaj drzemać ogromny potencjał, zwłaszcza dla przewoźników z naszego kraju, dysponujących strategiczną lokalizacją. Ponadto trzeba podkreślić, że ciężarówki zarejestrowane poza Unią Europejską oraz EFTA (Norwegia, Szwajcaria, Islandia, Liechtenstein) mają zakaz przekraczania polsko-białoruskiej granicy, a więc na chińskich rejestracjach nikt tam nie przejedzie. Z drugiej strony, sama sytuacja na granicy jest tak trudna, że skutecznie zniechęca to do ekspansji w tamtym kierunku. Kierowcy jeżdżący do Brześcia skarżą się na gigantyczne kolejki, których istnienie przypisuje się opieszałej pracy polskiej służby celnej. Stale istnieje też ryzyko protestów, blokad lub niespodziewanych zmian w przepisach, jak miało to miejsce na przykład na początku lipca, gdy na kilkadziesiąt godzin sparaliżowano wszystkie odprawy.