Oto przykład na to, że w branży lekkiego transportu międzynarodowego istnieje jeszcze jakaś zachodnia konkurencja. Holenderskie przedstawicielstwo marki MAN zaprezentowało bowiem egzemplarz modelu TGE, który odebrała firma Peter Maessen Transport (PMT). Samochód ten ma jeździć po całej Europie, wyposażony jest w kabinę sypialną i będzie konkurował przede wszystkim z przewoźnikami z Polski.
PMT zdecydowało się na MAN-a o wzmocnionej konstrukcji. Jest to więc wariant 4.180, wyposażony w podwójne tylne ogumienie oraz 177-konny silnik 2.0 TDI. Z drugiej strony, DMC ograniczono do 3,5 tony, by samochód nie podlegał typowo transportowym regulacjom. Ile więc zostało przy tym ładowności? Według oficjalnych danych opisywany MAN legitymuje się masą własną 3140 kilogramów. Teoretycznie obciążymy go więc 360 kilogramami ładunku.
Skąd aż tak wysoka masa własna? Poza podwójnym ogumieniem, PMT zdecydowało się na zabudowę ze sztywnymi ścianami i roletą, stosunkowo długą kabinę sypialną holenderskiej konstrukcji, a także mnóstwo wyposażenia dodatkowego. Kierowca tego MAN-a będzie miał do dyspozycji chociażby podgrzewane fotele z masażem, czy osłonę przeciwsłoneczną nad przednią szybą. Do tego doszła też oczywiście lodówka, czy ogrzewanie postojowe.
W chwili obecnej zapowiada się, że biały MAN sporo najeździ się po kraju. PMT ma bowiem sporo zleceń między na przewozy między lotniskiem Schiphol a południem kraju. Niemniej zwykle samochody z tej firmy kursują na trasach międzynarodowych i taka też przyszłość ma czekać opisywany samochód.
Co też ciekawe, dotychczas PMT stawiało na Volkswageny, mając aż dziesięć egzemplarzy Craftera poprzedniej generacji. Dlaczego więc teraz dokonano przejścia na MAN-a TGE? Firma tłumaczy to warunkami serwisowania oraz pomocy na drodze, które w MAN-ie znacznie lepiej dopasowane są do specyfiki firm typowo transportowych.