MAN F90, produkowany w latach 1986-1994, to model coraz rzadziej spotykany na europejskich drogach. Szczególnie trudno o egzemplarze w dalekobieżnych konfiguracjach, zwłaszcza te z szerokimi kabinami sypialnymi o oznaczeniu Commander. Jeszcze trudniej wypatrzeć to w połączeniu z uproszczonym oświetleniem przednim, fabrycznie złożonym z czterech okrągłych, znormalizowanych reflektorów. Za to już prawdziwym szczytem unikatowości stały się egzemplarze w wersji Unterflur, a więc silnikami podwieszanymi pod podwoziem. A teraz dobrze przyjrzymy się powyższej scenie…
Oto MAN F90 Unterflur Commander z okrągłymi reflektorami, który w ubiegły czwartek został sfotografowany przez Czytelnika Miłosza. Ciężarówka stała wówczas na parkingu Rohnetal Süd przy niemieckiej autostradzie A38, miała zasłonięte firanki i ewidentnie odbywała dłuższą, nocną pauzę. Co też bardzo symboliczne, była to pauza w warunkach typowych dla współczesnego, niemieckiego transportu, a więc robiona za naczepami, w alejce przejazdowej, z uwagi na kompletne przepełnienie parkingu. Oto więc mamy rzadki przykład transportowego klasyka zmagającego się z dzisiejszymi problemami.
Widok od tyłu na cały zestaw:
Zbiornik przesunięty do tyłu, jeden z wyróżników Unterflura:
Okrągłe reflektory mające zapewniać łatwiejszą i tańszą wymianę:
Kabina równie szeroka co podwozie, znana jako Commander:
Prezentowany samochód ma oznaczenia niemieckiej firmy Bürvenich Transport, ulokowanej w mieście Euskirchen. Przedsiębiorstwo to upodobało sobie MAN-y z podpodłogowymi silnikami, najpierw kupując je w ramach generacji F8, a następnie F90. Stąd też flota kilkunastu egzemplarzy F90 24.422 Unterflur Commander, które trafiły do tej firmy pod koniec lat 80-tych, jako trzyosiowe podwozia z chłodniami lub z zabudowami skrzyniowymi. I choć dzisiaj są to już pojazdy liczące około 35 lat, nadal można spotkać je przy pracy, w trakcie przemierzania niemieckich autostrad. Sądząc też po egzemplarzu uwiecznionym przez Miłosza, po dziś dzień jest to sprzęt w pełni oryginalny i zachowany w bardzo dobrym stanie.
Dla osób zainteresowanych dodam historyczne wyjaśnienie. Otóż na przełomie lat 60-tych oraz 70-tych MAN przejął firmę Büssing, czyli konkurencyjnego producenta samochodów ciężarowych, którego specjalnością były pojazdy z leżącymi silnikami, montowanymi pod podwoziem. MAN postanowił przenieść to rozwiązanie także do swojej oferty, najpierw sprzedając je pod podwójną marką MAN-Büssing, a następnie po prostu jako MAN, w ramach opcji dla modeli F8, F90 oraz F2000. Zaletą takiego leżącego silnika była poprawa komfortu pracy kierowcy, dzięki wyeliminowaniu tunelu z kabiny oraz ograniczeniu hałasu przedostającego się do wnętrza. W pewnych zastosowaniach bardziej korzystne było też rozłożenie masy. Za to wadą było narażenie silnika na uszkodzenia, utrudniony montaż w ciągnikach siodłowych i ograniczona przestrzeń na zbiorniki paliwa. Dlatego wraz z premierą modelu TGA niemiecki producent pożegnał opcję Unterflur. Więcej na ten temat przeczytacie tutaj.
Widok na bazę Bürvenich Transport, grudzień 2023:
Przykładowy film z leżącym silnikiem (polecam dźwięk):