Malutkie ciężarówki Isuzu dostały benzynowy silnik 6.6 – historia na dzień silnika V8

10 marca to Międzynarodowy Dzień V8. W tej sytuacji wypadałoby więc przygotować jakiś artykuł o jednostkach właśnie tego typu. Co jednak można napisać o „V-ósemkach”, skoro jednostki tego typu niemalże zniknęły z branży transportowej? Oczywiście trzeba szukać wśród kompletnych ciekawostek.

I tak oto dochodzimy co amerykańskiej premiery sprzed kilku dni. W jej ramach, rodzina lekkich, bliźniaczych ciężarówek Isuzu NPR oraz Chevrolet Low Cab Forward otrzymała nowy silnik. Jest nim właśnie silnik typu V8, wolnossący i zasilany benzyną. Co więcej, zastąpi on w gamie wcześniejszą V-ósemkę, mającą nieco mniejszą pojemność. A wszystko to zamknięte w typowo azjatyckim nadwoziu, z malutką kierownicą i układem kierowniczym niczym z wózka widłowego.

Tym nowym silnikiem Chevroleta oraz Isuzu jest jednostka o pojemności 6,6 litra. Oferuje ona 350 KM mocy oraz 576 Nm momentu obrotowego. To wynik wyraźnie lepsze, niż w stosowanej dotychczas jednostce 6-litrowej. Ta rozwijała bowiem 297 KM oraz 504 Nm. Pod względem przeniesienia napędu, 6,6-litrowy silnik ma być łączony z automatyczną, 6-biegową skrzynią. To klasyczna, hydrauliczna przekładnia rodem z pickupów Chevrolet Silverado oraz GMC Sierra.

6,6-litrowa jednostka będzie teraz  jedynym dostępny silnikiem w Chevroletach oraz Isuzu w wersji 5,5-tonowej. To najlżejsza wersja, jaką znajdziemy w amerykańskiej ofercie. Jeśli wybierzemy nieco cięższy wariant 6,5-tonowy, będziemy mogli wybierać między omawianą benzyną 6.6 lub turbodieslem 5.2. Cięższe wersje, od 7,5 tony do 12 ton, są natomiast dostępne już tylko z dieslami.

Dla porównania, w Europie Isuzu oferuje trzy różne silniki wysokoprężne. Wersja 3,5-tonowa dostanie 123-konnego diesla 1.9, wariant 5,5-tonowy otrzyma 150-konnego diesla 3.0, natomiast cięższe wersje jeżdżą ze 190-konnymi dieslami 5.2. I skoro w Europie samochody te nie są kompletnymi zawalidrogami, rodzi się bardzo proste pytanie -czy Amerykanie naprawdę nie przesadzają wsadzając aż 300-konne V8 do takich małych, azjatyckich „ciężaróweczek”?

Rozejrzałem się nieco w tym temacie, czytając różnego rodzaju opinie oraz poradniki. Pojawia się w nich stwierdzenie, że benzynowa wersja Isuzu NPR oraz Chevroleta Low Cab Forward to idealny wybór dla firm robiących niewielkie przebiegi. Jeśli dany pojazd nie przekroczy 35-40 tys. kilometrów rocznie, po prostu nie ma sensu kupować wersji z dieslem. Oszczędność na paliwie zostanie bowiem zniwelowana przez wyższe koszty serwisowania oraz wyższą utratę wartości. Ponadto benzynowy, ośmiocylindrowy silnik ma oferować lepsze wyciszenie oraz mniejszą ilość wibracji. Oznacza to więc wyższy komfort pracy kierowcy.

Duża pojemność jest natomiast po to, by benzynowa ciężarówka była w stanie dogonić współczesne turbodiesle. Nadrabia się w ten sposób brak turbodoładowania oraz stosunkowo słabe osiągi na niskich obrotach. Zresztą, sam za siebie mówi fakt, że dopiero przy takiej pojemności „benzyniak” oferuje dokładnie tyle samo momentu obrotowego, co wspomniany powyżej, 5,2-litrowy, sześciocylindrowy diesel.