Mała i typowo lokalna ciężarówka na LNG – to wybór raczej trudny do wytłumaczenia

Zbiorniki do przechowywania płynnego gazu ziemnego (LNG) są rzeczą wyjątkowo kosztowną. Właśnie w nich kryje się jeden z głównych powodów niemal dwukrotnej różnicy w stosunku do diesla. Za to ogromną zaletą LNG jest spory zasięg, dwukrotnie przekraczający możliwości jazdy na CNG, czyli gazie sprężonym.

W powyższej sytuacji trudno się dziwić, że LNG widujemy tylko w ciężarówkach największych oraz długodystansowych, natomiast CNG stosuje się w samochodach mniejszych lub przeznaczonych do ruchu lokalnego. Aż tu nagle pojawia się kompletny rodzynek, którego zakup wręcz trudno wytłumaczyć…

Niderlandzka firma M&M Containerservice zdecydowała się na niewielką oraz lokalną ciężarówkę z zasilaniem LNG. To typowo komunalny samochód z napędem 4×2 oraz rozstawem osi 4,15 metra. Samochód ma zabudowę w formie bramowca i jest pierwszym takim egzemplarzem na LNG w całych Niderlandach. Zapewne też jednym z pierwszych w całej Europie, o ile nie w ogóle jedynym.

Niewielka ciężarówka otrzymała 340-konny silnik na LNG, mający pięciocylindrowy układ oraz 9 litrów pojemności. Do tego doszła najmniejsza kabina z serii P oraz zbiornik na gaz umieszczony tylko z jednej strony ramy. Pozwoli on przejechać około 600 kilometrów na jednym tankowaniu i wystarczy na co najmniej dwa dni pracy. Dzienny przebieg bramowców w tej firmie nie przekracza bowiem 250-300 kilometrów.

A skąd ten pomysł? Po pierwsze, tak się akurat złożyło, że w okolicy firmowej bazy znajduje się stacja tankowania LNG. Przewoźnik nie musi się więc martwić o dostęp do tego paliwa. Po drugie, LNG jest obecnie po prostu bardzo modne i odgrywa rosnącą rolę w kwestii wizerunku. Właściciel Scanii przyznaje, że pod względem kosztów LNG nie było najlepszym wyborem. Łączne koszty leasingu oraz eksploatacji diesla prawdopodobnie byłyby na niższym poziomie. Niemniej posiadanie pojazdu na LNG może się okazać kluczowe przy rozmowach z potencjalnymi zleceniodawcami.