Tekst został zaktualizowany (20.11.2022)
Grupa polskich pilotów, obsługujących ponadnormatywny transport, była wczoraj świadkami wyjątkowo drastycznego wypadku. Zginął w nim kierowca samochodu marki Porsche, doznając tak poważnych obrażeń głowy, że zaczęło się wręcz mówić o jej całkowitym odcięciu.
Piloci nie tylko jako pierwsi odkryli makabryczne obrażenia kierowcy, wskazując na odciętą głowę, ale też musieli wyhamować jego auto. Pojazd nadal toczył się bowiem po jezdni i nabierał prędkości w związku z pochyłością drogi. Powstały przy tym dwa nagrania, które od wczoraj krążą po sieci i wielu z Was zapewne już je widziało. Niemniej, z uwagi na skrajnie drastyczny charakter tych filmów, sam postanowiłem ich tutaj nie zamieszczać.
Jak natomiast doszło do tego wypadku? Zacznę od wyjaśnienia, że wszystko miało miejsce w nocy ze środy na czwartek, około godziny 0.40, na niemieckiej autostradzie A14, przy węźle Halle-Peißen. Według ustaleń podawanych przez niemieckie media, jak lokalny portal „Du bist Halle”, Porsche 911 Carrera Cabriolet próbowało wyprzedzić ponadnormatywny transport, jadąc wydzielonym pasem, przeznaczonym do zjeżdżania lub wjeżdżania na autostradę. W czasie tego manewru kierowca stracił jednak panowanie nad pojazdem, auto wpadło w poślizg i uderzyło w bariery, bardzo ciężko raniąc kierowcę.
Szybko zaczęły się też inne scenariusze, podawane przez osoby związane z ponadnormatywnym transportem. Najpierw zaczęto mówić o uderzeniu kierowcy Porsche w element ciezarowki, a konkretnie w tabliczkę wskazującą ponadnormatywną szerokość (tzw. „gabarytkę”). Miało to nastąpić w czasie wyprzedzania konwoju, pomimo zamykania ruchu przez pilotów. Następnie jednak ta informacja została zdementowana przez jednego z kierowców. Ten wskazał na dokładnie to samo wyjaśnienie, co niemieckie media, czyli na uderzenie przez Porsche w bariery. Ponadto wyjaśnił, że dramatyczne obrażenia głowy kierującego wywołał odrywający się od samochodu, składany dach.
