Powyżej: moment wjeżdżania ciężarówki w tłum
Im więcej czasu dzieli nad od zamachu w Berlinie, tam trudniej dać wiarę wszystkim oficjalnym ustaleniom. Zacznijmy od tego, że Niemcy najpierw schwytali podejrzanego, który ewidentnie uciekał z miejsca zamachu, a ponadto podali nawet do mediów jego tożsamość. Krótko później stwierdzono jednak, że to jedna wielka pomyłka. Następnie ustalono nowy cel, w postaci 24-letniego Tunezyjczyka, który zostawił na miejscu zamachu… telefon i dokumenty. Co więcej, krótko później, w nocy, w kompletnie opustoszałej okolicy, zastrzelili go przypadkowy włoski patrol. Przypomnijmy też nagłą zmianę ustaleń dotyczących Polaka. Pamiętacie jak agencja Reuters podała, że to właśnie on leży martwy na prawym fotelu? Ledwie kilka minut później ta agencja wycofała się z tego stwierdzenia, określając je pomyłką. A trzeba tutaj zaznaczyć, że Reuters jest przecież jednym z najbardziej renomowanych źródeł informacji na świecie.
Później, kiedy Niemcy już pozwolili podać, że to Polak leżał martwy na prawym fotelu, istotne stały się doniesienia z sekcji zwłok. Wskazywały one, że kierowca do końca żył i w ostatniej chwili podjął tragiczną walkę z zamachowcem. Zastrzelony miał on natomiast zostać już po zamachu, kiedy terrorysta chciał uciec. Aż tu nagle po kilku dniach, również powołując się na sekcję zwłok, podano, że kierowca musiał być postrzelony znacznie szybciej, nie mając możliwość interweniowania w czasie przejazdu. Wszystko to brzmi nie tylko niezbyt wiarygodnie, ale też stawia wiele pytania bez odpowiedzi. Dla przykładu, nie ma żadnych doniesień dotyczących przejazdu Scanii na miejsce zamachu, a przecież miała ona do pokonania dobre kilka kilometrów gęstym ruchu. Trudno też wytłumaczyć dlaczego zamachowiec miał zabić Polaka dopiero w ostatniej chwili, już w momencie opuszczania kabiny. No i ostatnie pytanie – skoro Polak nie był w stanie walczyć z zamachowcem, to skąd w kabinie znalazła się krew Tunezyjczyka?
Biorąc pod uwagę powyższe, na popularności zyskuje podejrzenie wobec niemieckich policjantów. Wiele osób uważa, że to właśnie oni zastrzelili tuż po zamachu rannego Polaka, leżącego na fotelu pasażera i sprawiającego wrażenie jakby to on kierował pojazdem.
Więcej na temat zamachu przeczytacie TUTAJ.