Lód spadł z naczepy na auto osobowe – powrót nierozwiązanego problemu

Powyższe zdjęcie ma charakter przykładowy.

Źródło informacji: Autobahnpolizeistation Memmingen

Doroczne problemy z lodem spadającym z naczep można niestety uznać za rozpoczęte. Świadczy o tym sytuacja z minionego piątku, 13 grudnia, odnotowana na niemieckiej autostradzie A7.

W piątkowe popołudnie policja otrzymała zgłoszenie od kierowcy auta osobowego, którego samochód miał zostać uszkodzony przez lód spadający z naczepy holenderskiego zestawu, poruszającego się po sąsiednim pasie. Autostradowy komisariat natychmiast wysłał więc patrol, który dogonił wskazaną ciężarówkę i wraz z uszkodzonym autem osobowym ściągnął ją na parking pod miejscowością Memmingen

Na miejscu funkcjonariusze ocenili uszkodzenia w osobowym Citroenie, szacując, że przód będzie wymagał naprawy o wartości około 2 tys. euro. Jednocześnie policjanci potwierdzili, że dach zatrzymanej ciężarówki nie został oczyszczony z zalegającej warstwy lodu. Dlatego kierowcy zestawu zarzucono złamanie przepisów, w postaci poruszania się pojazdem zagrażającym innym uczestnikom ruchu.

Policyjny komunikat podaje tylko tyle, że od kierowcy pobrano kaucję na poczet kary w wysokości „trzycyfrowej kwoty w euro”. Konkretnej wartości nie wskazano, ale przy poprzednich sytuacjach tego typu, pochodzących z minionych lat, zwykle wymieniano kwotę 120 euro.

Jak natomiast kierowca miał zadbać o oczyszczenie naczepy, by nie narażać samego siebie na niebezpieczeństwo i nie złamać przepisów prawa pracy? To pytanie już od lat pozostaje problematycznym, nierozwiązanym zagadnieniem. W Niemczech już od 1 metra wysokości mowa jest bowiem o „pracy z ryzykiem upadku”, wymagającej poręczy lub uprzęży zabezpieczających. W wielu innych krajach podobny próg występuje przy 2 metrach, a więc nadal znacznie poniżej wysokości ciężarowego dachu. Publiczne rampy do odśnieżania pozostają olbrzymią rzadkością, jeszcze mniej jest automatycznym dmuchaw, a naczepy wyposażone w pneumatyczne rękawy pozostają po prostu luksusem. Tak naprawdę jedyną opcją są narzędzie ręczne z wysięgnikami, choć i to rozwiązanie nie jest idealne, z uwagi na ograniczoną skuteczność.

Jeśli ktoś chciałby zobaczyć wymienione powyżej rozwiązania, zapraszam do kilku starszych artykułów, w których pokazywałem między innymi: skrobaczkę na kilkumetrowym wysięgnikuskrobaczkę w formie dmuchanejpneumatyczny rękaw unoszący dachmechaniczny system unoszenia dachu oraz domowej roboty narzędzie z deski naczepowej i miotły.