Był rok 2011, gdy holenderska firma A. Jansen przygotowała pierwszą ciężarówkę o nazwie DAF XT. Pojazd ten był wówczas kompletny zaskoczeniem, z racji umiejscowienia silnika przed kabiną. Łącznie zbudowano jedynie dwa egzemplarze i oba z trafiły do codziennej pracy przy transporcie materiałów sypkich.
Od tamtego czasu minęło już osiem lat. Oba DAF-y wyraźnie się zestarzały, będąc zgodnym jedynie z normami emisji spalin Euro 5. Ich licznik zapewne zdążył też naliczyć kilkaset tysięcy kilometrów. Niemniej obie ciężarówki nadal należą do tej samej firmy i regularnie można spotkać je na holenderskich drogach. Choć więc układ ich nadwozia jest nieautoryzowaną i niemalże jednostkową przeróbką, okazał się on odporny na codzienną eksploatację.
Co też ciekawe, zdjęcie jednego z DAF-ów XT obiegło właśnie holenderskie, branżowe media. Jest to związane z faktem, że firma A. Jansen zamówiła w ostatnim czasie dziesięć aluminiowych wywrotek marki Stas. Przy okazji odbioru tych pojazdów przygotowano informację prasową wraz ze zdjęciami. Jedna z tych fotografii przedstawia zaś nową wywrotkę w parze z DAF-em XT. Dokładnie to zdjęcie możecie zobaczyć poniżej:
Widząc powyższe zdjęcie, uznałem, że warto przypomnieć historię modelu XT. W końcu opisywałem ją jeszcze w 2014 roku, gdy o 40ton.net tak naprawdę mało kto słyszał. Ponadto XT dobrze wpisuje się w dyskusję o nowych przepisach, przygotowanych na połowę 2020 roku i szerzej opisywanych w tym artykule.
Wówczas na rynku będą mogły pojawić się ciężarówki z dłuższym, poprawiającym aerodynamikę oraz bezpieczeństwo. I choć sam XT nie do końca się w te przepisy wpisze, jako że jego przód nadal jest zbyt długi, to może on dawać pewien pogląd na wygląd ciężarówek z najbliższej przyszłości.
Poniżej zamieszczam fragmenty tekstu z 2014 roku, dostępnego tutaj:
Firma A. Jansen z holenderskiej miejscowości Son k/Eindhoven w 2011 roku postanowiła uczcić 40-lecie swojej działalności. Przygotowano w tym celu dwie wyjątkowe ciężarówki, mające przyciągnąć do firmy uwagę mediów.
Plan na budowę modelu XT był oczywisty – kupić dwa egzemplarze modelu XF105, przesunąć im kabinę do tyłu i przykryć silnik wysuniętą maską. Ten sam przepis stosowany był już wówczas od lat w przypadku Stratora, więc całe przedsięwzięcie zapowiadało się być raczej nieskomplikowanym.
Niemniej A. Jansen nie zdecydowało się na zbudowanie pojazdów we własnym warsztacie, lecz zleciło to specjalistom z firmy De Burgh, będącej lokalnym dealerem firmy DAF. Ta sama firma dostarczyła także bazowe ciężarówki, którymi były dwa egzemplarze XF105 z 460-konnym silnikami i wyjątkowo długimi ramami o układzie osi 6×4.
Wszystkie prace zaczęły się od zamocowania na ramie odpowiednich uchwytów, które sprowadzono aż z USA. Stanęła na nich kabina, będąc przesuniętą o ponad metr do tyłu względem swojego oryginalnego położenia. Odkryty w ten sposób silnik został następnie przykryty maską z tworzywa sztucznego.
Inaczej, niż przypadku Stratora, twórcy auta nie mieli tutaj do dyspozycji gotowego rozwiązania (Strator ma maskę przeszczepioną z australijskiego Iveco Powerstar), lecz musieli zaprojektować ten element od podstaw. Sporo pomysłowości wymagało także przerobienie układu wydechowego oraz kierowniczego, przy czym nie zabrakło oczywiście improwizowania.
Żadnych problemów nie dostarczyła za to skrzynia biegów, gdyż zamówiono ją w wersji zautomatyzowanej, której połączenie z szoferką ogranicza się do zestawu przewodów. Sama szoferka również pozostała nietknięta i zostawiono w niej nawet oryginalny tunel silnika. Okazał się to bowiem element konstrukcyjnie na tyle istotny, że jego usunięcie wiązałoby się z koniecznością zdobycia nowej homologacji.
Co ciekawe, w przypadku pierwszego egzemplarza modelu XT cały proces budowy objęty był pełną tajemnicą. W De Burgh o przedsięwzięciu wiedziało tylko sześć osób, które były bezpośrednio zaangażowane w budowę. Pozostali pracownicy firmy nie mogli się niczego dowiedzieć, w obawie, że mogliby oni umieścić zdjęcia wyjątkowej ciężarówki w internecie jeszcze przed zakończeniem prac.
Owa tajemnica była jednym z życzeń A. Jansen, które chciało, żeby jej nowa „zabawka” wzbudziła w momencie premiery możliwie duże zainteresowanie. I tak też się oczywiście stało, choć reakcje nie były do końca pozytywne. Model XT okrzyknięto bowiem w Holandii „mastodontem”, co miało oczywiście związek z jego sylwetką.