Powyżej widzicie sytuację jeszcze sprzed przyjazdu dźwigów.
Transport ponadnormatywny z naprawdę olbrzymim ładunkiem całkowicie zablokował główną ulicę w małym holenderskim miasteczku. Ciężarówka utknęła na trasie już we wtorek i będzie tam stała aż do czwartku rano.
Historia to naprawdę nietypowa, więc warto dokładniej przyjrzeć się okolicznościom. Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że transport organizowali prawdziwi specjaliści. To holenderska firma Mammoet, mająca swoje oddziały nie tylko w różnych krajach, ale też na różnych kontynentach. Ciężarówki w barwach Mammoet spotkamy między innymi w Kanadzie, Australii, czy Republice Południowej Afryki.
Co też ciekawe, ładunek nie był w żaden sposób wyjątkowy. Owszem, robi on wrażenie swoją średnicą 15 metrów oraz masą 45 ton. Co jednak ciekawe, jego producent – firma Siemerink – wysyła takie transport z dużą regularnością. Pierwszy zbiornik tego typu wyprodukowano w 1964 roku, od tamtego czasu wytworzono ponad tysiąc kolejnych egzemplarzy i zwykle przewożono je w taki sam sposób. Dzisiejsze zdarzenie jest natomiast pierwszym przypadkiem, gdy coś w transporcie poszło nie tak.
A na czym konkretnie polega problem? W czasie przejazdu przez miejscowość Geertruidenberg, z okolic ładunku zaczęły dochodzić niepokojące dźwięki. Ktoś miał też zauważyć, że przewożony zbiornik niebezpiecznie się poruszył. Pojawiło się więc niebezpieczeństwo, że ogromny ładunek po prostu się przewróci. Dlatego też transport natychmiast został zatrzymany, na miejsce wezwano dwa dźwigi i platforma została pospiesznie odłączona od ciągnika. Tym ostatnim okazał się Mercedes-Benz Actros w wersji Titan.
Dzięki dźwigom, poprzez złapanie zbiornika od góry, został on ustabilizowany i tymczasowo zabezpieczony. Następnie ciężarówkę zaczęto przygotowywać do ruszenia w dalszą trasę. Specjalnie w tym celu wykonano metalowy element w kształcie krzyża, który dodatkowo przytwierdzi zbiornik do platformy. Kiedy zaś wszystko będzie gotowe, transport zostanie zawrócony i pojedzie z powrotem do fabryki Siemerink. Tam eksperci dokładnie zbadają mocowanie ładunku, szukając źródła jakichkolwiek nieprawidłowości.
Dopiero gdy eksperci zakończą swoją pracę, ciężarówka będzie mogła ruszyć do miejsca docelowego. Ma być nim port, w którym zbiornik zostanie przeładowany i rozpocznie kolejny etap podróży.
To natomiast zdjęcia już z dźwigami:
Het zware, bijzondere en ingedeukte transport in #Geertruidenberg staat er nog steeds (in de weg) pic.twitter.com/XkaTvdKNQa
— Daniël (@dwit1234) August 22, 2018