Źródło zdjęć: RinoCustom
Chyba nie potrafiłbym wyobrazić sobie bardziej włoskiej ciężarówki niż ośmiocylindrowe Iveco TurboStar z polerowanymi dodatkami na nadwoziu. To prawdziwa kwintesencja upodobań tamtejszych przewoźników, a przy okazji też ciekawy sposób na zachowanie klasyka.
Ten tuningowo-zabytkowy projekt wyjechał ostatnio z warsztatu RinoCustom, działającego na południu Włoch, w okolicach Salerno. Legendarny TurboStar został tam gruntownie odnowiony, nieco unowocześniony pod względem wyposażenia, a przy tym poddany typowo lokalnym modyfikacjom. Na klasycznym nadwoziu pojawiło się więc kilka elementów orurowania, oznaczenia wycięte z polerowanej blachy, a nawet wizerunek „Strusia Pędziwiatra”, przymocowany do charakterystycznego ożebrowania części sypialnej. W środku pojawiły się też nowocześniejsze fotele oraz wysokiej jakości nagłośnienie.
Słysząc o wspomnianych, współczesnych elementach we wnętrzu, wiele osób może pokręcić nosem. Niemniej doznania z jazdy nadal będą tutaj bardzo klasyczne, wszak mowa tutaj o TurboStarze w słynnym wariancie 190-48. Dysponował on 17,2-litrowym silnikiem typu V8, rozwijającym moc 480 KM, pochłaniającym wszelkie ilości paliwa i niebojącym się właściwie żadnych wzniesień. Same za siebie mówiły też rozmiary tego silnika, tak potężne, że jednostka częściowo wręcz nie mieściła się pod kabiną. Wystawała dokładnie w tym miejscu, które w omawianym egzemplarzu przysłonięte jest ozdobną tablicą na przyłącza dla naczepy.
Dla niezorientowanych dodam, że Iveco TurboStar było produkowane w latach 1984-1993. Wariant z silnikiem V8 do 1989 roku rozwijał 420 KM, a następnie został wzmocniony właśnie do 480 KM, co czyniło go jedną z najmocniejszych ciężarówek na ówczesnym rynku. Wśród osprzętu znajdowała się tutaj turbosprężarka z intercoolerem, a skrzynie biegów oferowano w dwóch różnych wersjach. Pierwszą z nich był niemiecki, zsynchronizowany ZF, drugą natomiast amerykański, niezsynchronizowany Eaton Fuller. Ta ostatnia opcja była szczególnie chwalona przez doświadczonych kierowców, wszak przy odpowiednim wyczuciu pozwalała zmieniać biegi bez użycia sprzęgła, znacznie przyspieszając cały proces.
Więcej o specyfice 17,2-litrowego silnika pisałem między innymi w artykule na temat poprzedniego modelu, czyli Iveco Turbo. Ten trafił bowiem z „V-ósemką” także do Polski: Iveco Turbo V8 z floty Pekaes Warszawa – wyjątkowa, bardzo mocna i głośna sztuka
Dźwięku 17,2-litrowej „V-ki” posłuchacie poniżej:
A tak „V-ka” wyglądała po podniesieniu kabiny: