Kontrole wyprzedzania, ciąg dalszy: warto iść do sądu, ale łatwo stracić „za to” dowód

Powyższe zdjęcie ma charakter całkowicie przykładowy.

Zaraz upływają dwa lata, od kiedy wprowadzono absurdalny, napisany na przysłowiowym kolanie ogólnokrajowy zakaz wyprzedzania dla samochodów ciężarowych. Od tamtego czasu w sprawie nie przestają pojawiać się kontrowersje, czemu zresztą trudno się dziwić. Same przepisy są bowiem napisane w zupełnie nieprecyzyjny sposób, a jednocześnie policja praktycznie nie posiada możliwości kontrolnych, które pozwalałyby rzetelnie zweryfikować oraz uwiecznić ewentualne złamanie prawa. No, może z wyjątkiem policyjnych helikopterów, wszak te podobno mają odpowiednie urządzenia pomiarowe…

Sam wracam do tego tematu już po raz enty, gdyż nieustannie pojawiają się tutaj nowe kontrowersje. W całej serii ubiegłorocznych artykułów mogliśmy wysłuchać wyjaśnień wojewódzkich komisariatów (dostępnych między innymi tutaj), w których funkcjonariusze jawnie przyznali się do nieweryfikowania kluczowego wyjątku od nowego zakazu. Chodzi tutaj o zezwolenie na wyprzedzanie pojazdów poruszających się z prędkością „znacznie niższą” niż dopuszczalna. Przedstawiłem też wtedy komentarz Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, które przyznało, że policjanci powinni takiej weryfikacji dokonywać (znajdziecie go pod tym linkiem). Jednocześnie ministerstwo zasugerowało, że kierowcy powinni odwoływać się od mandatów, jeśli tylko uważają je za wystawione bezpodstawnie. I właśnie tutaj dochodzimy do nowego problemu, który ujawnił się w tej samej sprawie.

Tylko w ciągu ostatniego tygodnia aż dwukrotnie otrzymałem wiadomości od Czytelników, których zatrzymano pod zarzutem wyprzedzania na zakazie. W pierwszym przypadku chodziło o sprawę z trasy S7 między Warszawą a Radomiem, w drugim z A4 między Brzegiem a Wrocławiem. W obu sprawach kierowcy chcieli odmówić przyjęcia mandatu, powołując się na wspomniany wyjątek, pozwalający wyprzedzać pojazd jadący „znacznie wolniej” niż jest to dozwolone dla samochodów ciężarowych. Konkretnie chodziło tutaj o prędkości między 70 a 80 km/h, co w obu przypadkach miało zostać wskazane przez przednie radary pojazdów. Jednocześnie w obu przypadkach policja nie dysponowała żadnymi nagraniami lub pomiarami, które mogłyby wykazać niespełnienie warunków tego wyjątku.

Jak natomiast policjanci zareagowali na próby nieprzyjęcia mandatów? Obaj Czytelnicy, pragnący pozostać anonimowymi, opisali mi dokładnie ten sam scenariusz – najpierw oznajmiono im, że w takiej sytuacji muszą spodziewać się drobiazgowej kontroli stanu technicznego pojazdu, a następnie zagrożono wręcz wszczęciem postępowań o spowodowanie zagrożenia w ruchu.

W pierwszej z omawianych spraw policjanci dopięli swego. Kierowca nie chciał bardziej drobiazgowej kontroli i przyjął mandat za wyprzedzanie, choć został on wystawiony całkowicie bezpodstawnie. Była to standardowa kara na 1000 złotych oraz 8 punktów. Za to w drugiej ze spraw kierowca postanowił trwać przy swoim, dalej odmawiając przyjęcia kary. Mając 40-lat doświadczenia i prowadząc zestaw od nowości należący do jego syna, był po prostu przekonany, że funkcjonariusze nie są w stanie znaleźć żadnego problemu. A jednak, znaleźli – zarysowania na dwóch kloszach lamp w przyczepie międzyosiowej oraz jednym kloszu w ciężarówce. Wystarczyło to do elektronicznego zatrzymania obu dowodów rejestracyjnych, a nawet nakazano wezwanie holownika.

Jedyna dobra wiadomość jest taka, że druga sprawa z wyprzedzaniem zakończyła się po myśli kierowcy. Po dwóch rozprawach w sądzie,z których na drugiej policjanci nawet się nie stawili, kierowcę zwolniono z kary oraz z kosztów sądowych. Policja nie dostarczyła bowiem żadnego nagrania, które pozwalałoby stwierdzić nielegalny charakter wyprzedzania. Niemniej jednak nie zwróciło to stresu i straconego czasu, który wynikał z opisanego powyżej przebiegu kontroli. I choć oczywiście nie twierdzę, że wszystkie kontrole wyprzedzania w kraju mogą mieć taki przebieg, warto potraktować powyższe sprawy jako pewną przestrogę. Ewidentnie mamy tutaj bowiem zapowiedź krzywdzących zachowań, z którymi można spotkać się przy zatrzymaniu przez policję.