
Międzynarodowe stowarzyszenie policji drogowych ROADPOL regularnie organizuje akcje pod hasłem „Truck&Bus”. Są to całe tygodnie wzmożonych kontroli ciężarówek oraz autobusów, zwykle prowadzonych w kilkunastu krajach europejskich. Tak też było w dniach 13-19 maja bieżącego roku, gdy akcja „Truck*Bus” miała miejsce w 18 różnych państwach.
Wyniki tego typu akcji zwykle liczone są w całych tysiącach. Ostatnia, majowa edycja, skutkowała sprawdzeniem 228 tys. ciężarówek oraz 136 tys. autobusów, a łącznie stwierdzono przy tym 79 tys. wykroczeń. Znaczna część z nich dotyczyła czasu pracy kierowców i tutaj też statystyki zaczynają robić się szczególnie ciekawe, ujawniając wyraźny podział w Europie.
Przez cały tydzień w akcji „Truck&Bus” ukarano 8391 kierowców, którzy przekroczyli normy czasu pracy. Z tego 7638 spraw dotyczyło samochodów ciężarowych, a pozostałe 753 autobusów. Łącznie wskazuje to 3,4 procent przeprowadzonych kontroli, choć taki odsetek trudno uznać za miarodajny, jako że różnice między kontrolami w poszczególnych krajach były wprost ogromne.
Rekordową skalę nieprawidłowości podały służby z Belgii. Tam aż 43 procent kontroli skończyło się stwierdzeniem problemów w zakresie czasu pracy kierowców. Bardzo wysokie były też wyniki z Austrii oraz Niemiec, gdzie czas pracy był problemem w odpowiednio 31 oraz 18 procentach przeprowadzonych kontroli.
Za to niemal żadnych wykroczeń w tym zakresie nie stwierdziły służby z Litwy, Słowacji oraz Bułgarii. Jak wyliczyła litewska policja, tylko 0,13 procenta skontrolowanych kierowców zawodowych złamało normy czasu pracy. Na Słowacji dotyczyło to 0,45 procenta kontrolowanych, a w Bułgarii 0,51 procenta.
Mówiąc więc krótko: w krajach „starej Unii” stwierdzono przekroczenie czasu pracy u jednego na dwóch, trzech lub czterech kierowców, natomiast w krajach „nowej Unii” dotyczyło to jednego na dwustu lub nawet na ośmiuset kierowców. Skąd natomiast wynika tak gigantyczna różnica? Można się tylko domyślać, wyjaśnienie leży w różnych poziomach restrykcyjności służb kontrolnych.