To historia z gatunku „kontrole z zaskakującym zaskoczeniem”. Brytyjska policja ukarała bowiem kierowcę, który złamał przepisy o czasie pracy prowadząc… Volkswagena Touarega.
Touareg już od lat cieszy się popularnością wśród osób przewożących auta na lawetach, gdyż model ten może ciągać 3,5-tonowe przyczepy. Zwykle odbywa się to bez tachografów, gdyż kierujący (mniej lub bardziej prawdziwie) powołują się na wyjątek dla przewozów prywatnych, pozwalający prowadzić taki zestaw bez rejestracji czasu pracy. Niemniej są też Touaregi pracujące tak ewidentnie, że ich użytkownicy decydują się na tachografy, chcąc uniknąć problemów. I właśnie taki egzemplarz zatrzymano ostatnio w Wielkiej Brytanii.
Volkswagen Touareg drugiej generacji (2010-2018), ciągnący trzyosiową przyczepę i przewożący na niej Audi Q3, ściągnął uwagę policji z angielskiego hrabstwa Wiltshire, a konkretnie jej specjalnego oddziału do kontroli ciężarówek. Funkcjonariusze ustalili, że przewóz na lawecie ma charakter zarobkowy, a jednocześnie sam Volkswagen wyposażony jest w tachograf. Niemniej w momencie zatrzymania urządzenie nie dokonywało zapisów na żadnej karcie, więc z prawnego punktu widzenia doszło do manipulacji czasu pracy. Jaka padła przy tym kara, tego niestety nie wiadomo, ale za to podano, że kierujący został odesłany do hotelu. Może to wynikać z faktu, że kierowcy pozbawieni zapisów czasu pracy muszą odbyć przymusową pauzę, a opisywany Volkswagen nie dysponował przecież kabiną sypialną.
Na koniec należy się jeszcze jedno wyjaśnienie, mianowicie gdzie w ogóle w Touaregu można zamontować tachograf? Pewną odpowiedź na to pytanie udało mi się znaleźć na forum użytkowników tego modelu, gdzie ktoś pisał wręcz o przekładaniu tachografu z rocznika 2007 do rocznika 2016. Potencjalną lokalizacją okazał się zamykany schowek przed fotelem pasażera, gdzie przewidziano kieszeń na urządzenia tej wielkości oraz cały zestaw przyłączy.
Wnętrze Volkswagena Touarega drugiej generacji: