Słysząc o ciężarówce w afrykańskiej konfiguracji, która przez lata kursowała po Europie, a następnie została oddelegowana do Ameryki Północnej, aż trudno sobie taki pojazd wyobrazić. Do głowy nie przychodzi bowiem żaden model, który łączyłby wszystkie trzy wymienione powyżej kontynenty. Tym bardziej niesamowity jest więc DAF N2826 DKS 6×6, który pod koniec ubiegłego tygodnia miał swoją historyczną prezentację w Belgii.
DAF serii N był ciężarówką o układzie typu torpedo, z wąską kabiną montowaną za silnikiem. Co też ciekawe, nie była to kabina opracowana przez samych Holendrów, lecz produkt kupowany od włoskiej grupy Iveco, opracowany przez Magirusa-Deutza. DAF oferował coś takiego przez całe lata 80-te, korzystając z elementów napędowych modeli 2800/3300, jako niszową ofertę do specjalistycznych zastosowań. I właśnie tak zrodził się prezentowany dzisiaj egzemplarz, skonfigurowany na rynek afrykański, do pracy jako ciągnik siodłowy przy wielkich projektach wycinki lasów. W tym celu otrzymał napęd przedniej osi dołożony przez firmę Ginaf, a także w pełni automatyczną, hydrauliczną skrzynię biegów, połączoną z niezbyt mocnym, 11,6-litrowym, 310-konnym silnikiem.
Kabina oraz silnik DAF-a serii N:
Ta afrykańska praca ostatecznie nie doszła do skutku, przez co DAF został przystosowany do zupełnie innej roli. Przebudowano go na ciężki ciągnik balastowy i wdrożono do floty belgijskiej firmy Sarens, zajmującej się usługami dźwigowymi oraz transportem specjalistycznym. Tym samym przygotowany na Afrykę pojazd zaczął regularnie kursować po Europie, obsługując przede wszystkim wielkie projekty energetyczne. Można go było spotkać między innymi przy budowie elektrowni atomowej pod Antwerpią, powstającej do 1985 roku.
Łatwo się domyślać, że ciągnik o leśnym, pierwotnie afrykanskim przeznaczeniu szybko stał się w Europie zwyczajnie przestrzały. Niemniej prosta konstrukcja miała też swoje zalety, więc klasyczny DAF zdołał znaleźć kolejne przeznaczenie. Wysłano go aż na drugą stronę Oceanu Atlantyckiego, do Ameryki Północnej, by tam rozpoczął pracę w meksykańskim oddziale firmy Sarens. Ciężarówka zaczęła wówczas obsługiwać typowo lokalne prace przy wielkich projektach dźwigowych i osiągnęła wyjątkowo długi okres eksploatacji. DAF jeździł bowiem po Meksyku aż do 2013 roku, gdy jego pracę przerwała brutalna śmierć prezesa Sarens Mexico, Jana Sarensa, zastrzelonego w biały dzień pod centrum handlowym w Acapulco. Po tym zdarzeniu firma wycofała się z Meksyku, a wyjątkowy DAF ponownie został ściągnięty do Europy.
Zdjęcie z pracy jeszcze w Europie:

Meksykańskie morderstwo było dla rodziny Sarens wielka tragedią, oczywiście też w osobistym wymiarze. Po latach pojawił się więc pomysł, by odrestaurować ciężarówkę pracującą niegdyś w Meksyku i ustawić ją w formie pomnika przy belgijskim biurze firmy, w miejscowości Wolvertem. Dlatego też DAF został przekazany do jednego z lokalnych dealerów tej marki, firmy Garage De Plecker-Pauwels, przechodząc tam kompleksowy remont. W ubiegłym tygodniu pracę oficjalnie zakończono, a historyczna ciężarówka została przekazana trzem przedstawicielom rodziny Sarens. Wtedy też wykonano dołączone nad tekstem zdjęcie.
Na koniec muszę wyjaśnić kilka kwestii. Wiem, że DAF DAF N2826 DKS 6×6 powinien mieć na atrapie oznaczenie „2800”, a nie „3300”, ale z jakiegoś powodu właśnie taki znaczek widniał na omawianym ciągniku przez całe dekady. Być może ktoś go po prostu podmienił, by ukryć obecność słabszej wersji silnikowej (wersja 3300 miałaby 330 zamiast 310 KM). Warto też podkreślić, że choć DAF jest od 1997 roku własnością amerykańskiego koncernu Paccar, a od ubiegłego roku jest nawet dostępny w amerykańskiej sprzedaży, w okresie omówionym powyżej była to marka absolutnie w Meksyku nieznana, niedostępna i pozbawiona dostępu do serwisów. Żeby więc utrzymać omawiany pojazd w lokalnej eksploatacji, musiał on mieć naprawdę trwałą i bezproblemową konstrukcję.