Kolejki na Białoruś rosną, władze odradzają korzystanie z polskich i litewskich magazynów

Sytuacja na białoruskich granicach znowu zmierza w bardzo złym kierunku. Informacje z dzisiejszego południa mówią o około 13-godzinnej granicy w Koroszczynie. Jeszcze gorzej ma być na granicach litewsko-białoruskich, gdzie w samych tylko Miednikach Królewskich oczekiwało rano ponad 250 ciężarówek.

Litewskie media mówią wręcz o pierwszych przewoźnikach, którzy zupełnie zrezygnowali z kursowania przez Białoruś. Zamiast tego do Rosji wjeżdżają od północy, przez Łotwę. Taka trasa oznacza nawet kilka dodatkowych godzin jazdy, ale bywa bardziej opłacalna, niż spędzenie około doby w kolejce.

Jako źródło tych opóźnień wymienia się oczywiście opieszałość ze strony białoruskich służb kontrolnych. Jeszcze niedawno Białorusini tłumaczyli to awarią systemu informatycznego, działającego na granicach. Dzisiaj zaś wydali komunikat, w których przeciągające się kontrole tłumaczą rosnącym zagrożeniem koronawirusem. Z tego powodu białoruskie służby celne szczególnie drobiazgowo sprawdzają pojazdy i kierowców, szczególną uwagę przewiązując do przewożonej żywności.

Oczywiście pozostaje pytanie, czy takie wytłumaczenie jest prawdziwe? W tym samym czasie na Białorusi trwają bowiem kolejne protesty przeciwko Aleksandrowi Łukaszence. Kraje unijne nie przestają grozić sankcjami, a Łukaszenko nie przestaje odgrażać się paraliżem transportu. Dzisiaj białoruska służba celna wydała nawet komunikat, w którym otwarcie zniechęca do korzystania z polskich oraz litewskich centrów logistycznych. Zamiast tego zaleca korzystanie z białoruskiej infrastruktury.

Źródło zdjęcia: Darmowe obiady i kanapki dla kierowców na wschodnich granicach – akcja E100 Family