Kierowcy powinni otrzymywać 10 tys. złotych na rękę, ale firmy musiałyby na to wydać 14 tys. złotych

W nawiązaniu do z tekstu:

Cała Polska znowu mówi o zarobkach kierowców ciężarówek – dwie publikacje tylko z ostatnich dni

Nagłówki z 7 lub 8 tys. złotych na rękę mogą robić wrażenie, zwłaszcza gdy ktoś nie ma szczególnego pojęcia o branży transportowej. W odpowiedzi jednak na te medialne doniesienia, uznałem, że poczynię nagłówek jeszcze bardziej efektowny. Otóż po przeanalizowaniu oczekiwań kierowców, sytuacji na rynku pracy oraz prawnych obowiązków przewoźników, można powiedzieć, że „kierowcy powinni otrzymywać 10 tys. złotych netto, ale firmy musiałyby na to wydać 14 tys. złotych”.

Za wyznacznik weźmy tutaj słynny slogan „szóstka z przodu i co weekend w domu”. Nie będzie to jednak „szósta z przodu” w powszechnym tego znaczeniu, lecz „szóstka” dosłownego wynagrodzenia netto, w pełni oskładkowanego, bez wliczania w to diet. Innymi słowy, będzie to 6 tys. złotych netto, od których odprowadzona zostanie składka emerytalna, rentowa, chorobowa oraz zdrowotna. Będzie to też 6 tys. złotych netto, które otrzymamy także pomimo urlopu oraz wykażemy przy staraniu się o kredyt. Można więc powiedzieć, że wynagrodzenie w końcu byłoby wynagrodzeniem, jak ma to miejsce w innych grupach zawodowych.

Koszt wynagrodzenia

Te 6 tys. złotych netto, przy umowie o pracę, to 8,5 tys. złotych brutto. Tyle otrzyma więc kierowca. Jeśli zaś chodzi o pracodawcę, to poniesie on jeszcze dodatkowe koszty zatrudnienia. Z 6 tys. złotych netto oraz 8,5 tys. złotych brutto robi się więc dla niego 10,3 tys. złotych całego kosztu zatrudnienia. Tak przynajmniej podają kalkulatory podatkowe na rok 2018.

Oczekiwania kierowców mamy już spełnione. Teraz zaś dodajmy do tego prawny obowiązek przewoźników drogowych, którym jest opłacanie diet. Wynika to z faktu, że choć zawód kierowcy ciężarówki jednoznaczny jest z ciągłym podróżowaniem, podlega on w Polsce najzwyklejszym przepisom o delegowaniu. Podróż służbowa kierowcy traktowana jest więc podobnie jak podróż służbowa informatyka, księgowego, czy piekarza. Z tą tylko różnicą, że hotel kierowca zabiera ze sobą 😉

Aby policzyć te diety, trzeba oczywiście przyjąć jakiś system pracy. Wrócimy więc do wspomnianego sloganu i weźmiemy pod uwagę jazdę od poniedziałku rano do piątku wieczorem, z każdym weekendem w domu. Przyjmijmy, że będzie to jazda w kierunku Niemiec oraz Francji, w firmie transportowej operującej na zachodzie naszego kraju.

Diety – scenariusz pierwszy

Uśredniona dieta zagraniczna wyniesie przy tym 50 euro na dobę, a ponadto przewoźnik ustali w zasadach zatrudnienia 8 euro dodatku za każdy nocleg w kabinie. Dlaczego akurat tyle? Takie wartości usłyszałem od jednego ze znajomych przewoźników i dlatego postanowiłem wziąć je za przykład. Ponadto ustawowa dieta na Francję wynosi 50 euro, a na Niemcy 49 euro.

Biorąc pod uwagę za- i rozładunek w Polsce, kierowca spędzi poza granicami kraju niecałe cztery doby, a do tego dojdą cztery noclegi w kabinie. Można więc policzyć, że kierowcy będzie przysługiwało 200 euro diet oraz 32 euro dodatków za nocleg. Po przeliczeniu całości na złotówki, otrzymujemy niemal równe 1000 złotych tygodniowo. Do tego powinna też dojść dieta krajowa za odcinki trasy spędzone w Polsce, lecz to już minimalne kwoty, ledwie kilkadziesiąt złotych tygodniowo.

Biorąc pod uwagę cztery tygodnie z zagranicznymi dietami w miesiącu i dodając do tego 6 tys. złotych netto samego wynagrodzenia, otrzymujemy okrągłe 10 tys. złotych netto miesięcznie. Dokładnie tyle powinno więc trafiać na konto kierowcy, gdyby miał on dosłownie zarabiać 6 tys. złotych plus otrzymywać dzisiejsze dodatki za pobyt w trasie.

Diety – scenariusz drugi

W wewnętrznych zasadach zatrudnienia przewoźnik może obniżyć dietę zagraniczną, także poniżej wartości ustawowych. Dzisiaj się tego nie robi, gdyż przewoźnicy wolą wypłacać jak najwyższe diety, przy jak najniższych wynagrodzeniach. Niemniej jest to możliwe, więc przeanalizujmy i taki scenariusz.

Najniższa dopuszczalna wartości wynosi przy tym 30 złotych za dobę. W tym przypadku zamiast 200 euro zagranicznych diet tygodniowo mielibyśmy zaledwie 120 złotych diet tygodniowo. Przyjmijmy, że firma utrzymałaby dodatek za nocleg na wspomnianym poziomie 8 euro, czyli 34 złotych na dobę. Łącznie mamy więc 256 złotych dodatków tygodniowo i 1024 złote na cztery tygodnie.

W praktyce

Poza ogólnie wyższymi wpływami na konto, kierowca zyskałby znacznie wyższe składki na ubezpieczenia. Tak dla przykładu – przy 6 tys. złotych netto wynagrodzenia stawka na ubezpieczenie emerytalne wynosi 830,43 złotych miesięcznie, podczas gdy przy 2,5 tys. złotych netto wynagrodzenia stawka ta maleje do 340,88 złotych miesięcznie. To różnica ponad dwukrotna.

Z drugiej strony, koszty ponoszone przez pracodawcę też mocno rosną. W pierwszym opcji z dietami pracodawca ponosi 10,3 tys. złotych kosztu wynagrodzenia oraz musi dodać do tego 4 tys. złotych dodatków. Łącznie mamy więc 14,3 tys. złotych. W drugiej opcji z dietami mamy 10,3 tys. złotych kosztu wynagrodzenia plus 1 tys. złotych obowiązkowych dodatków. Łącznie daje to 11,3 tys. złotych miesięcznie.

Dla porównania, przy dzisiejszym systemie, z całkiem optymistycznym założeniem 2,5 tys. złotych netto dosłownego zarobku, miesięczny koszt wynagrodzenia wynosi 4,2 tys. złotych. Do tego dodajemy 4 tys. złotych wspomnianych dodatków i łącznie tworzy nam się kwota 8,2 tys. złotych. Gdyby natomiast zastosować płacę minimalną, przy podwyższeniu wartości diet, łączny koszt może być jeszcze niższy.

Co będzie dalej?

Oba punkty widzenia, zarówno ten kierowcy, jak i przewoźnika, mogą robić wrażenie. Wzrost składek społecznych kierowcy jest ogromny, podobnie jak wzrost poczucia finansowego bezpieczeństwa. Na myśl o takim scenariuszu, chętnych do pracy za kierownicą zapewne by przybyło. Z drugiej strony, wzrost kosztów zatrudnienia kierowcy również jest ogromny i wielu przewoźników pewnie nawet nie potrafi go sobie wyobrazić. Jak natomiast zweryfikuje to rynek transportowy i w którą stronę zacznie się zmieniać sytuacja? Naprawdę nie śmiem tutaj podać żadnej odpowiedzi.