Kierowcy nadal bez dostępu bez toalet, za to z nakazami przebywania w poczekalniach

Zmasowana walka z koronawirusem trwa już od ponad tygodnia. Tymczasem problemy kierowców ciężarówek nadal wyglądają bardzo podobnie.

Zaczniemy od obecnego tematu numer jeden, czyli dostępu do toalet. Tutaj tak naprawdę nic się nie poprawia, a kierowcy z każdej możliwej strony informują o problemach. Mianowicie, poza Niemcami, gdzie wszystkie swoje punkty otworzył Sanifair, w całej Europie masowo zamyka się toalety oraz prysznice.

Zdesperowani kierowcy rozsyłają w tej sprawie wiadomości do mediów. W miniony weekend o sprawie pisały już portale z najróżniejszych regionów Polski. Ponadto problem przybrał skalę międzynarodową. Głośno jest na przykład o brytyjskiej firmie transportowej Jack Richards & Son, która oficjalnie zapowiedziała zerwanie współpracy ze zleceniodawcami zamykającymi toalety.

Co natomiast robią w tej sytuacji władze? Niestety, te jak na razie ograniczają się do próśb, apeli i nazywania kierowców „bohaterami”. Konkretnych rozporządzeń w sprawie toalet nigdzie za to nie widać. Jeszcze mniej w temacie słychać ze strony Unii Europejskiej, która przecież mogłaby zająć się tym tematem odgórnie.

Droga paląca sprawa to kwestia dystansu personalnego. W minionym tygodniu sporo pisałem o promach i grupowym trzymaniu kierowców w ciasnych kajutach lub poczekalniach. Na szczęście tutaj obiecano już poprawę, wprowadzając pewne środki bezpieczeństwa. Za to problemem pozostaje zachowanie pewnych odbiorców ładunków.

W miniony weekend otrzymałem między innymi wiadomość dotyczącą firmy Amazon. Jej magazyny znane są z nakazu opuszczania kabin i zamykania kierowców w poczekalniach. Jak się natomiast okazuje, pandemia koronawirusa wcale tego nakazu nie zmieniła. Kierowcy nadal trafiają więc do małych pomieszczeń, gdzie można trafić na osoby przyjeżdżające z najróżniejszych krajów Europy.