Na początku roku z Belgii dotarły zapowiedzi nowej kary, mającej polegać na 15-dniowym zatrzymywaniu uprawnień za korzystanie z telefonu za kierownicą. Dzisiaj pojawiło się natomiast potwierdzenie, że Belgowie faktycznie egzekwują ten system, także wobec kierowców ciężarówek.
Holenderska organizacja „Transport in Nood”, zajmująca się wsparciem dla firm transportowych, donosi o już ponad 30 zawodowych kierowcach, którym zatrzymano w Belgii prawo jazdy właśnie za korzystanie z telefonu. W każdym z tych przypadków dokument zatrzymano w sposób natychmiastowy, bez żadnego tymczasowego zezwolenia, co oznaczało uziemienie transportu i konieczność sprowadzenia kierowcy zastępczego. Zwykle wiąże się to też z wysokimi mandatami, mogącymi wynosić do 500 euro, a sam dokument trafia do lokalnego komisariatu, gdzie kierowca musi zgłosić się po zwrot po 15 dniach.
Uwzględniając przymusowy przestój oraz tymczasowe wyeliminowanie kierowcy z pracy, wszystko to tworzy jedną z najbardziej restrykcyjnych kar, jakie spotkamy na drogach całej Europy. Stąd też apel do kierowców, by bezwzględnie wystrzegać się jakiegokolwiek sięgania po telefon na belgijskich drogach, niezależnie od celu lub przyczyny.
Co ciekawe, Belgowie wprowadzają powyższą zasadę w typowy dla siebie sposób, a więc z wewnętrznym bałaganem. Nowa kara nie jest bowiem pomysłem krajowym, ani nawet prowincjonalnym, lecz zajęły się tym poszczególne okręgi sądowe, pod które podlega prokuratura, a tym samym częściowo też policja (obecnie są to okręgi sądowe Limburg, Anterwerpen, West-Vlaanden oraz Halle-Vilvoorde). Dlatego naprawdę trudno się orientować, czy na danej trasie obowiązuje ta zasada, czy też nie.