Kierowcy „busów” bez poprawnej ewidencji czasu pracy – pracownicy z polskich firm na szczycie statystyk

W nawiązaniu do tekstu:

Ewidencja czasu pracy dla aut o DMC 3,5 tony, czyli kto musi pisać “książkę” w Niemczech

Policjanci z niemieckiego portu Puttgarden, regularnie kontrolujący pojazdy zmierzające do Danii, przygotowali bardzo ciekawe statystyki. Dotyczą one rejestracji czasu pracy przez kierowców samochodów dostawczych.

Jak tłumaczą sami funkcjonariusze, początkowo głównym przedmiotem ich kontroli miało być mocowanie ładunków. Szybko okazało się jednak, że lekki transport nie ma z tym zagadnieniem większego problemu. Większość ładunków była bowiem poprawnie przytwierdzona i niewiele było okazji, by wystawić w związku z tym mandaty.

Funkcjonariusze z terminalu promowego szybko znaleźli sobie jednak zastępcze zajęcie. To kontrole książek z czasem pracy, przy okazji których stwierdza się całą masę nieprawidłowości. Jak wręcz twierdzą policjanci, wielu kontrolowanych kierowców w ogóle nie zna obowiązujących w tym zakresie przepisów.

Według statystyk z 2018 roku, portowa policja przeprowadziła kontrolę niemal 1000 samochodów dostawczych o DMC między 2,8 a 3,5 tony. W aż 30 proc. przypadków stwierdzono problemy z dokumentacją czasu pracy. Mogły one polegać na braku książki z czasem pracy, niewłaściwym jej wypełnieniu lub też zapisaniu w niej nieprawidłowości.

Ukarani kierowcy w aż 54 proc. procentach przypadków prowadzili samochody na polskich rejestracjach. Dalej w kolejności byli kierowcy samochodów rumuńskich (15 proc.) oraz niemieckich (7 proc.). Łatwo się więc domyślać, że mowa przede wszystkim o „busiarzach”, specjalizujących się w transporcie międzynarodowym.

Za omawiane powyżej wykroczenia zwykle wystawia się kary na kierowców, w wysokości 150 euro. W 2018 roku było też jednak 78 przypadków ukarania przewoźników. Tłumaczono przy tym, że właściciel firmy powinien dopilnować, by kierowca przestrzegał przepisów oraz je po prostu znał.