„Kierowcom tirów nie chce się wchodzić na plandeki” – kwestia lodu na naczepach w TVN Warszawa

rusztowanie_do_odsniezania_truckers_life

W Polsce miały powstawać takie rampy. Miały, ale przez rok stanęła tylko jedna.

Z cyklu „ja wiem, bo mi znajomi powiedzieli”, uwagę zwraca artykuł „TVN Warszawa”, dotyczący lodu spadającego z naczep. Odnosi się on do niedzielnego wypadku na drodze krajowej nr 7, w okolicach Słomnik w woj. małopolskim.

Na przednią szybę Skody Superb spadł lód z ciężarówki jadącej w przeciwnym kierunku. Kierowca Skody wymagał przetransportowania do szpitala – lód uderzył go w głowę, a rozbite szkło pocięło twarz. Ponadto fragmenty lodu wpadły na tylne siedzenie, na którym znajdowały się dzieci. Tymczasem ciężarówka pojechała dalej, jako że jej kierowca zapewne niczego nie zauważył.

Osobowym autem jechała rodzina z podwarszawskich Marek. To właśnie ona postanowiła sprawę nagłośnić, czemu trudno się dziwić. W końcu lód spadający z naczep faktycznie jest stale ignorowanym problemem, wymagającym skutecznego rozwiązania i stwarzającym ogromne zagrożenie. Szkoda tylko, że w tym przypadku nagłaśnianie sprawy przybrało taką formę, jak w poniższym cytacie:

– Cała sprawa nie rozgrywa się o to, że akurat mój samochód został rozbity, że ja poniosłam jakąś stratę, czy nie. Chodzi o to, że kierowcy tirów, mimo że mają obowiązek oczyszczania samochodu, zanim ruszą w trasę – o tym powiedziała mi policja – to po prostu tego nie robią – dodała w rozmowie z reporterem tvnwarszawa.pl Agata Piekart.

Jak zaznaczyła, od znajomych wie, że za granicą kierowcy tirów doskonale czyszczą swoje samochody, bo kary są zapewne dużo wyższe. – U nas widocznie policja tego nie sprawdza, nie egzekwuje. Kary są tak śmiesznie małe, że im się nie chce wchodzić na plandeki. I jadą, i sieją takie zagrożenie – alarmowała.

I tym mocnym akcentem zakończę.

Całą omawianą publikację możecie znaleźć tutaj.