Kierowca-youtuber zachęcał do łamania prawa? Sąd zajmie się filmami i zwolnieniem „Udara”

Wielu jest kierowców ciężarówek, którzy postanowili urozmaić codzienną pracę nagrywaniem filmików. Zwykle są to po prostu nagrania z trasy, prezentujące jak wygląda transportowa codzienność. Zdarza się jednak znaleźć twórczość o zupełnie innym charakterze, w tym także filmy mające mieć wymiar żartobliwy.

Od razu rodzi się pytanie, co kierowca może przedstawiać na takich filmach, a czego robić nie powinien? Czy dla rozbawienia widzów można nawiązywać do rażącego łamania przepisów ruchu drogowego, nawet jeśli w rzeczywistości tych przepisów się nie łamie? Drugie pytanie zaś brzmi, jak może zareagować na to pracodawca, nawet jeśli w nagraniach nie wymienia się jego nazwy?

Już wkrótce poznamy odpowiedź na oba te pytania. W połowie grudnia, w Sądzie Rejonowym w Gliwicach, odbędzie się bowiem rozprawa dotycząca właśnie zjawisk opisanych powyżej. Powodem w procesie jest autor kontrowersyjnych filmów, posługujący się pseudonimem „Udar” i będący na co dzień kierowcą ciężarówki. W sądzie wystąpi on przeciwko firmie transportowej LINK, w związku z wypowiedzeniem mu umowy o pracę.

Dlaczego firmy „Udara” można określić kontrowersyjnymi? Ich treści sugerują między innymi spożywanie alkoholu za kierownicą, rozpinanie siodeł w zaparkowanych ciężarówkach, utrudnianie ruchu innym pojazdom, czy też drastyczne przekraczanie prędkości. Szczególnie duży rozgłos zdobyło przy tym jedno z nagrań, sugerujące przesiadkę z fotela kierowcy na fotel pasażera, w czasie jazdy po autostradzie. Nagranie to trafiło na serwis „Wykop” i możecie je zobaczyć tutaj.

Trzy inne przykłady:

 

 

 

W nagraniach nie pojawiały się informacje na temat firmy, która zatrudnia „Udara”. Niemniej po pewnym czasie stała się to dosyć powszechna wiedza. Chociażby dlatego, że autora nagrań dało się spotkać na parkingach, za kierownicami ciężarówek z firmy LINK. Dlatego też LINK miał w końcu otrzymać zgłoszenia mówiące o promowaniu łamania przepisów przez jednego ze swoich pracowników.

Dla kierowcy-youtubera wszystko skończyło się to rozwiązaniem umowy o pracę w trybie natychmiastowym, z winy pracownika. Firma miała to argumentować brakiem dbałości o jej dobre imię, poprzez zamieszczanie nagrań promujących łamanie przepisów. Do czasu rozprawy firma nie chce jednak udzielać szerszych informacji w mediach. Jej stanowisko jest więc bardzo ogólne: Priorytetem firmy LINK jest dbanie o bezpieczeństwo na drodze zarówno naszych Pracowników jak i innych uczestników ruchu drogowego. Wszystkich uczestników ruchu obowiązuje przestrzeganie przepisów drogowych i nie stwarzanie zagrożenia dla zdrowia i życia swojego oraz innych uczestników ruchu drogowego.

Co natomiast sądzi o tym sam zwolniony? Nie zgadza się on z decyzją przewoźnika i dlatego też postanowił wytoczyć mu sprawę w sądzie. Autor nagrań podkreśla, że łamanie przepisów było na jego filmach fikcją, imitowaną przez odpowiedni montaż lub zabawę ujęciami. Dla przykładu, wspomniane przesiadanie się na prawy fotel zostało nagrane w czasie, gdy ciężarówkę prowadziła partnerka „Udara”, pracująca z nim w podwójnej obsadzie. Ciężarówka była więc pod stałą kontrolą i dało się to udowodnić. Youtuber zwraca też uwagę, że nazwa lub oznaczenia firmy LINK nie zostały w filmach wyraźnie wskazane.

Jak natomiast sąd oceni te filmy, której ze stron przyzna rację i jakie może to mieć znaczenie dla innych kierowców-youtuberów? Gdy tylko będzie znana odpowiedź na to pytanie, postaram się wrócić do tematu.