Kierowca lawety zginął pomagając ludziom, których auto zespuło się na fragmencie A4 bez pasa awaryjnego

wypadek_a4_kierowca_lawetyŹródło powyższego zdjęcia: Policja Krapkowice (Facebook)

4 lipca autostrada A4 po raz kolejny zebrała śmiertelne żniwo i to akurat w miejscu, w którym brakowało pasa awaryjnego. Ofiarą okazał się kierowca autolawety, który zatrzymał się przy zepsutym samochodzie z hiszpańskimi tablicami rejestracyjnymi i zaoferował jego pasażerom swoją pomoc. Na jego zabudowie był już co prawda jakiś samochód, lecz 54-letni Gliwiczanin zaproponował, że przypnie zepsutego Peugeota 307 przy pomocy liny holowniczej i ściągnie go w bezpieczne miejsce. Swoją drogą miało to pomóc nie tylko parze jadącej samochodem, ale także innym użytkownikom ruchu, wszak stojący na pasie ruchu Peugeot stanowił dla nich zagrożenie. A krótko później okazało się, że było to zagrożenie dosłownie śmiertelne.

Kierowca autolawety podpiął samochód, ruszył i zauważył, że lina została źle zamocowana. Zatrzymał się więc, wszedł między swoje Iveco a Peugeota aby poprawić linę i wówczas na stojące na prawym pasie samochody najechała ciężarówka. Trąciła ona holowany samochód w prawy tylny narożnik i wepchnęła na kierowcę, miażdżąc go o zabudowę Iveco. Niestety, zginął on na miejscu.

Aktualizacja odniesieniu do komentarzy: wypadek miał miejsce już w okolicach Opola, więc na odcinku w większości dysponującym pasem awaryjnym. Niemniej do zdarzenia doszło akurat na krótkim fragmencie pobocza pozbawionym, będącym prawdopodobnie jakimś mostem lub wiaduktem.