Raporty dotyczące stanu zdrowia kierowców ciężarówek regularnie zwracają uwagę na wyjątkowo wysokie prawdopodobieństwo chorób układu krążenia. Informacja z minionej nocy niestety wpisuje się w ten temat, mówiąc o 56-latku, który odszedł dosłownie w trakcie prowadzenia pojazdu.
W nocy z wtorku na środę, krótko przed północą, policja otrzymała zgłoszenie o ciężarówce stojącej na pasie awaryjnym. Jak informował przypadkowy światek, pojazd miał znajdować się na autostradzie A7 pod Hamburgiem, między węzłami Thieshope oraz Ramelsloh, nie mając włączonych świateł awaryjnych i stwarzając w ten sposób zagrożenie dla innych pojazdów.
Gdy policjanci dotarli na miejsce, od razu zwrócili uwagę na pracujący nadal silnik. Następnie udali się do kabiny, gdzie na lewym fotelu zastali ciało 56-letniego kierowcy. Podjęta próba reanimacji nie przyniosła niestety żadnego skutku, a wezwane na miejsce pogotowie warunkowe potwierdziło śmierć kierującego. Wstępnie stwierdzono, że przyczyną tej tragedii był zawał serca.
Jak ustalono w oparciu o kontrolę tachografu, ciężarówka zatrzymała się na pasie awaryjnym o godzinie 22.35. Bezpośrednią przyczyną tego zatrzymania było uderzenie w bariery energochłonne. Tym samym można więc powiedzieć, że ciężarówka z umierającym kierowcą najpierw zjechała na skraj drogi, a następnie przez blisko dwie godziny stała na poboczu, aż dopiero zainteresował się nią jakikolwiek świadek.
W nawiązaniu do wstępu przypomnę, że na początku bieżącego roku Francuzi zaprezentowali przerażające statystyki dotyczące umieralności kierowców w miejscu pracy. Opisywałem je w następującym artykule: Kierowcy ciężarówek najczęściej umierają przy pracy – raport dotyczący zdrowia. Krótko wcześniej omawiałem badanie z Australii, o równie negatywnych wynikach: Stan zdrowia kierowców ciężarówek: 4 razy gorzej niż średnia w społeczeństwie
Zdjęcie ma charakter ilustracyjny.
Źródło informacji: Polizeiinspektion Harburg