Kradzieże ładunków to niestety w branży transportowej codzienność. Dziwić przestają nawet tak zuchwałe akcje, jak wynoszenie ładunków z pojazdów poruszających się z autostradową prędkością czy parkingowe napady łączone z zastraszaniem kierowców. Wymownie świadczą o tym komunikaty policji i prokuratur, regularnie publikowane w całej Europie. Na tym tle prawdziwie szokująca wydaje się więc historia kierowcy, który został skazany za kradzież swojego własnego ładunku pomimo braku obciążających go dowodów i pomimo zatrzymania osób faktycznie odpowiedzialnych za to przestępstwo.
Właśnie tak szokującą historię przedstawiono ostatnio na łamach telewizji „Polsat”, w reporterskim programie „Państwo w Państwie”. Cały, 70-minutowy materiał od dzisiaj dostępny jest do darmowego obejrzenia online, pod tym linkiem. Można się tam też zapoznać z pewnym skrótem tekstowym, przedstawiającym najważniejsze informacje.
W materiale poznajemy Tomasza Milewskiego, polskiego kierowcę ciężarówki z wieloletnim doświadczeniem. Feralnego dnia został on poproszony przez swojego pracodawcę o wykonanie dodatkowej trasy, wypadającej w dniu, który pierwotnie miał być wolny. Tomasz zgodził się, wsiadł za kierownicę Volva FH z naczepą i wyjechał na trasę z ładunkiem papierosów o wartości ponad 10 milionów złotych. Jak sam relacjonuje, po drodze zatrzymał się na chwilę w przydrożnej zatoczce, by udać się za potrzebą. Gdy wrócił do kabiny, do środka miał wtargnąć zamaskowany mężczyzna, przykładając do brzucha kierowcy przedmiot przypominający broń. Polecił on Tomaszowi przejechanie na wskazany parking i zasłonięcie firanek, a następnie nakazał położenie się na łóżku oraz zażycie kilku tabletek. Następnie, gdy kierowca się ocknął, papierosów już nie było.
Sprawców przestępstwa krótko później udało się zatrzymać. Było to dwóch mężczyzn, którzy przyznali się do winy. Na tym jednak prokuratorskie zatrzymania się nie skończyły, gdyż aresztowano także kierowcę. Oskarżono go o zmowę z przestępcami, zamknięto na siedem miesięcy w areszcie i skierowano sprawę do sądu rejonowego. Później w sprawie zapadł wyrok, w ramach którego kierowca otrzymał karę 4,5 roku pozbawienia wolności, a także nakaz uiszczenia odszkodowania w wysokości ponad 10 milionów złotych. Wszystko to postanowiło rodzinę Tomasza w dramatycznej sytuacji.
Reportaż „Państwa w Państwie” wyjaśnia, dlaczego powyższa sprawa pełna jest błędów, zaskakujących faktów i bezpodstawnych oskarżeń. Mowa między innymi o tym, że nie istnieje żaden niezbity dowód na kontakt między kierowcą a złodziejami. Sami złodzieje mieli też przyznać, że nigdy wcześniej tego kierowcy nie spotkali. Zauważa się też, że papierosy były przewożone ciężarówką pozbawioną nadajnika GPS, co w dzisiejszych realiach wydaje się wręcz abstrakcją. Poza tym pojawia się pytanie, jak kierowca miał zaplanować zmowę ze złodziejami, skoro w dniu kradzieży miał mieć dzień wolny, godząc się na wyjechanie w trasę dopiero w ostatniej chwili. Jedynym, co posłużyło prokuraturze i sądowi do skazania kierowcy, miały być nagrania z monitoringu o bardzo słabej jakości, przypuszczenia oraz wyniki badania wariografem, czyli tak zwanym „wykrywaczem kłamstw”.
Jeszcze raz podam, cały materiał znajduje się pod tym linkiem.