Pochodzący z Jastrzębia-Zdroju Łukasz Topa, dzisiaj pracujący jako spedytor, to przykład osoby, która wyrosła w transporcie lat 90-tych. Wakacje po wakacjach towarzyszył on ojcu w trasie, otaczając się samochodami, które dzisiaj wspominamy z dużym sentymentem. Żeby się natomiast tymi wspomnieniami podzielić, Łukasz przesłał mi całą kolekcję zdjęć z dwóch minionych dziesięcioleci. Można tutaj zobaczyć bardzo długą drogę, którą jego ojciec przeszedł w transporcie – od jazdy MAN-ami F90 do Rosji, po dzisiejsze trasy nowoczesnym zestawem do transportu ponadnormatywnego.
Mój Tata Stanisław Topa rozpoczął pracę jako kierowca autotransportera na międzynarodówce na przełomie lat 1995/1996. Wcześniej pracował jako kierowca autobusu miejskiego. Oczywiście na początku przejeździł kilka tras w podwójnej obsadzie – to zdjęcie pochodzi właśnie z tego okresu. Niezniszczalne MAN-y F90 stanowiły wtedy trzon floty firmy Krakus.
Kolejne zdjęcia tego samego zestawu. Bardzo lubię zdjęcie nr 2 ze względu na wtrącenie się w kadr odchodzącego już do lamusa symbolu polskich dróg – Autosana H9.
Na tym zdjęciu widnieje już F90, którym Tata jeździł samodzielnie. Bardzo dużo jego tras wiodło wtedy na wschód, np. do Moskwy czy Kijowa. Tym samochodem pojechałem również w pierwszą w swoim życiu trasę. Z ładunkiem nowych Daewoo Nexia jechaliśmy do Lublina. Zapamiętałem ją tym bardziej, że jako pierwszy dzieciak z osiedla mogłem pochwalić się odwiedzeniem restauracji McDonald’s – do zestawu Happy Meal dołączano wtedy zabawki z filmu animowanego „Dzwonnik z Notre Dame”.
Jest to zdjęcie z jednej z tras do Moskwy. Dołączam je przede wszystkim ze względu na Mercedesa SK, którego dość dobrze widać.
Są to zdjęcia zrobione już trochę później, bo na przełomie lat 1998/1999, Była to moja pierwsza zagraniczna podróż z Tatą. Podczas ferii zimowych odwiedziłem Niemcy. Do dzisiaj wspominamy postoje na granicy, kiedy Tata szedł spać, a ja pilnowałem kolejki i budziłem go kiedy trzeba było podjeżdżać. Byłem tak przejęty tym zadaniem, że nawet na chwilę nie zmrużyłem oka…
Co do samych samochodów – razem z p. Wojtkiem, z którym Tata odbywał pierwsze trasy w firmie, jechaliśmy DAF-ami 85 o dużej jak na tamte czasy (a tym bardziej rodzaj zabudowy) mocy 400 koni. Co ciekawe, na stronie internetowej firmy Krakus do dzisiaj można zobaczyć zdjęcia DAF-a z rejestracją WXX 633Y, z charakterystyczną błękitną tablicą za szybą.
Po feriach nadeszły wakacje 1999. Oczywiście po trasie do Niemiec bardzo chciałem znowu pojechać w trasę – byle ciężarówką i byle z Tatą. Pierwsza „moja” trasa tych wakacji zaczęła się dość specyficznie, ponieważ z bazy w Rybniku wyjechaliśmy… Fiatem Palio Weekend. Celem tej podróży była miejscowość Bra w słocnecznych Włoszech, a dokładniej zakład ROLFO, czyli producenta zabudów, przyczep i naczep.
Odbieraliśmy tam nowy nabytek firmy – DAF-a 75CF 280. Oprócz samego faktu odbioru fabrycznie nowego samochodu, na numerach PZI 661P, pamiętam również, że zostałem obdarowany przez pracowników firmy całą masą gadżetów z logo ROLFO – do dzisiaj mam w domu prospekty firmy, w garażu kombinezon roboczy, a plecak, który wtedy otrzymałem, towarzyszył mi przez całą podstawówkę.
W drodze powrotnej zapakowaliśmy Palio na przyczepę i ruszyliśmy w stronę Polski. Zdjęcie zostało zrobione na którymś z przejść granicznych. Oprócz wyglądającej na nową Magnum Integrale oraz Renault Major pod zabudową autotransportera uwagę zwraca również Iveco Eurostar w barwach Arcese.
Nr 13 – Rok 1999 to czas, w którym pierwsza generacja Volvo FH nadal robiła na drodze bardzo duże wrażenie. Nie mogłem więc przegapić okazji zrobienia sobie zdjęcia przy aż trzech egzemplarzach tego modelu z firmy Nijhof Wassink.
Pierwszy załadunek odebranego we Włoszech DAF-a. Bardzo lubię te zdjęcia, ponieważ na nr 15 można dostrzec stojące obok siebie na parkingu Scanię serii 4 Topline oraz poczciwego Liaza. Na zdjęciu nr 17 w tle widać natomiast ciekawe Volvo FH 6×2. No i nowe wtedy Toledo…
Nowa CF-ka trafiła w ręce innego kierowcy, a Ojciec kontynuował przygodę z białym ATi. W tym okresie firma Krakus wydała prospekt, w którym DAF Taty występował kilkukrotnie – pamiętam, że czułem się bardzo dumny z tego powodu.
Te zdjęcia wrzucam, jako kolejne ze względu na występujące na obu Volva FL – zarówno w barwach Krakus-a, jak i Adampolu. Swego czasu te modele były bardzo popularne, jako bazy pod autotransportery. No i ten „szpan” w Megane pierwszej generacji… Dla wielu dzisiaj trudny do zrozumienia.
Wiele z tras Taty wiodło na wschód, przez długi czas regularnie jeździł np. z fabryk w Niemczech do Moskwy. Wyjeżdżał z domu na miesiąc, czasami dłużej. Do dzisiaj pamiętam, że po przyjeździe można było dosłownie po nim skakać i nie było szansy, żeby go dobudzić. Kierowcy mieli też cały wachlarz sposobów, aby nie zasnąć za kierownicą itd. Te zdjęcia pochodzą właśnie z jednej z takich tras. Na fotografii nr 24 można również zauważyć ciekawe ciężarówki w postaci Renault Major z krótką, ale podwyższaną kabiną sypialną, czy Mercedesa NG.
Niestety tutaj powstaje pewna dziura, ponieważ międzyczasie Tata na krótko zmienił pracę. Przez jakiś czas za sterami FH12 pierwszej generacji jeździł najczęściej do Anglii. Udało mi się wybrać z nim trasę tym samochodem, lecz film z tego wyjazdu uległ uszkodzeniu. Epizod ten nie trwał jednak długo i po jakimś czasie Tata znowu jeździł białym DAF-em z „lorą”. Był to jednak nowszy już DAF 85CF. Obok zaparkował „większy brat” z floty Migrex-u.
To już dużo młodsze, bo pochodzące z 2004 roku zdjęcie. Iveco Eurotech, które wypracowały swoje w macierzystym, włoskim oddziale firmy Bertani, przenoszone były do polskiego oddziału w Bieruniu. Podczas wakacyjnego wypadu tym samochodem po raz pierwszy spałem na tunelu silnika, ponieważ Iveco nie było wyposażone w dwa łóżka.
W tym samym roku Tata przeniósł się na dłużej do wspomnianego już Migrex-u. Swego czasu firma ta słynęła z efektownie ozdobionych ciężarówek, w większości w czarnym kolorze. W wakacje 2004 roku firma Migrex przenosiła swoją bazę na teren starego tartaku w Rydułtowach (gdzie mieści się do dzisiaj), a ja towarzyszyłem Tacie w jego pierwszej w tej firmie trasie ze stalą do Gdyni. Na gdyńskim parkingu ta właśnie Scania serii 4 naprawdę przykuwała wzrok. 🙂
Ciąg dalszy zdjęć floty firmy Migrex w roku 2004. Dzisiaj najbardziej podobają mi się dwa egzemplarze FH pierwszej generacji, szczególnie ten z kangurem oraz charakterystycznymi, walcowymi zbiornikami paliwa. Gdy wykonywałem te zdjęcia moja percepcja była jednak trochę inna – najbardziej podobały mi się zupełnie nowe, srebrne Scanie 124L 440 (rzadko wybierany wariant silnikowy), podpięte pod utrzymane w tych samych kolorach chłodnie Schmitz-a.
Na zakończenie dwa zdjęcia pierwszego, stałego samochodu Ojca w tej firmie – Scanii 144L z początku produkcji, czyli z roku 1996. Samochód miał zmienioną górną część atrapy na tę pochodzącą z nowszego modelu. Na temat tego samochodu nie będę się dużo rozpisywał – był po prostu świetny. Kiedyś zjeżdżając na weekend Ojciec demontował na bazie boczne trąby, aby później polerować je w domu. Był to początek jego przygody w transporcie chłodniczym. Przez kilka lat pracy w Migrexie jeździł właśnie pod chłodnią, oprócz poczciwej 4-ki również DAF-em XF95 oraz Scanią R500.
To już niestety koniec moich tradycyjnych zdjęć, w następnych latach fotografie wykonywałem juz tzw. „cyfrówką”. A obecnie od kilku ładnych lat Tata jest kierowcą w transporcie ponadnormatywnym. Zdjęcie nr 34 jest więc zupełnie współczesne.