W poprzednim tekście przypominałem o obowiązku wymiany tachografów na nowe, mającym objąć także ciężarówki używane. Nie da się ukryć, że dla wielu polskich przewoźników to bardzo poważny problem, wszak wymiana jednego urządzenia może kosztować nawet kilka tysięcy złotych. Niemniej jest też pewna pozytywna strona tej sytuacji, wszak nowe tachografy ułatwią wykrywanie nieuczciwej konkurencji na polskim rynku. Pokazuje to komunikat opublikowany dzisiaj przez WITD Lublin.
DAF XG na słowackich rejestracjach został zatrzymany w miniony piątek, na drodze krajowej nr 2, między Międzyrzeczem Podlaskim a Białą Podlaską. Pojazd wykonywał wówczas przewóz pustego kontenera 40-stopowego między Wólką Kosowską pod Warszawą a terminalem kolejowo-drogowym w Małaszewiczach przy białoruskiej granicy. Coś takiego klasyfikowane jest jako transport kabotażowy, a więc podlega limitowi maksymalnie trzech tras w jednym ciągu. Tymczasem, jak wykazała kontrola nowego tachografu, zapisującego także położenie ciężarówki, słowacki ciągnik pracował w Polsce już od 16 dni, wykonując w tym czasie co najmniej pięć tras.
Gdy tachograf udowodnił złamanie przepisów, kierowca przyznał się do fotografowania starszych listów przewozowych, a następnie ich wyrzucania, by w momencie kontroli w kabinie nie dało się znaleźć więcej niż trzech dokumentów. Taką metodą miał zalecić mu sam pracodawca, chcąc ukryć wykonywanie w Polsce nielegalnego kabotażu.
W następstwie kontroli firma musiała wpłacić 12 tys. złotych, co posłuży jako kaucja na poczet przyszłej kary. Ciężarówka trafiła na parking strzeżony i tam miała czekać na przejęcie kontenera przez inny zestaw, mający polskie rejestracje lub po prostu będący uprawnionym do wykonania co najmniej jednego kabotażu.
Oto komunikat WITD Lublin:
W piątek (6.09), w Worońcu (DK 2), inspektorzy z Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Lublinie, zatrzymali do rutynowej kontroli słowacki pojazd transportujący, z Wólki Kosowskiej do Małaszewicz, pusty 40-stopowy kontener. Wnikliwa kontrola wykazała, że słowacki przedsiębiorca wykonywał na terenie Polski przewozy kabotażowe od 16 dni. Zgodnie z regulacjami europejskimi mógł wykonać tylko 3 takie transporty. Istotą kontroli było wykazanie, że przewozów wykonano więcej niż trzy. Tu z pomocą przyszedł m.in. tachograf inteligentny, który oprócz czasu pracy kierowcy rejestrował także miejsca załadunku i rozładunku wraz z konkretnymi lokalizacjami GPS. Dzięki temu potwierdzono, że przewozów wykonano przynajmniej 5. Co ciekawe, aby utrudnić kontrolę, kierowca na polecenie przewoźnika, wyrzucał wcześniejsze listy przewozowe tak, by w pojeździe nigdy nie było więcej niż 3 dopuszczalne dokumenty przewozowe. Ostatecznie kierowca przyznał rację kontrolującym, okazał również pięć fotografii wcześniejszych listów przewozowych potwierdzając tym samym ustalenia kontrolujących inspektorów.
Od przewoźnika zażądano 12.000 złotych tytułem kaucji na grożącą karę pieniężną, a pojazd skierowano na parking strzeżony, do czasu odbioru kontenera przez innego przewoźnika albo pojazd skierowany ze Słowacji uprawniony do wykonania przewozu kabotażowego na terenie Polski. Kontrolowany pojazd, już na pusto, będzie musiał opuścić terytorium RP.