Kabiny ciężarówek na specjalnej prezentacji dla polityków – pokazano jak brakuje przestrzeni do życia

Powyżej: australijski DAF XF105

Przedstawiciele australijskiego rządu otrzymali w ubiegłym tygodniu wyjątkowe zaproszenie. Zaproszono ich dosłownie do kabin dwóch ciężarówek, by uświadomić w ten sposób pewien zapomniany fakt – że kierowcy zawodowi również potrzebują czegoś takiego, jak przestrzeń do życia.

Jeszcze kilkanaście lat temu Australia była kojarzona z kabinami równie przestronnymi, co te znane z Ameryki. Obecnie sytuacja ta wygląda jednak zupełnie inaczej. Ciągniki nieustannie się skraca, zwiększając ich kosztem możliwości przewozowe. Coraz częściej spotyka się kabiny europejskie oraz japońskie, a do tego dochodzą specjalne wersje pojazdów amerykańskich.

Poniżej: australijski Kenworth T610

Te ostatnie potrafią oferować jeszcze mniej przestrzeni życiowej, niż ciągniki rodem z Europy. Na dobrą sprawę można porównać je z nadwoziami europejskich „busów” do transportu dalekodystansowego. Wysunięty przód łączą one z niską szoferką oraz sypialnią o długości około 80 centymetrów. Jak może wygląda to w praktyce, prezentowałem  w tym artykule, na przykładzie Kenwortha T610.

Wracając natomiast do sedna sprawy – jaki związek ma z tym australijski rząd? Zdaniem lokalnego stowarzyszenia przewoźników NRFA, rząd powinien zadbać o odpowiednie warunki pracy dla kierowców ciężarówek. Oczekuje się przy tym nowych przepisów, które zachęcą do kupowania większych kabin. I dlatego też przedstawiciele rządu zostali zaproszeni na specjalną wizytę.

Poniżej: zaproszeni politycy na tle typowo australijskiej kabiny

Australijski minister infrastruktury, jego asystent odpowiedzialny za bezpieczeństwo na drogach, a także przedstawicielka australijskiego parlamentu, mieli okazję zwiedzić dwie zupełnie różne kabiny. Obie pochodziły z pojazdów marki Mack, lecz jedyna była konstrukcją typowo australijską, zaś druga reprezentowała pełnowymiarowy, amerykański model Anthem.

Wizyta miała na celu uświadomienie w jakich warunkach żyją kierowcy ciężarówek i jak mogłoby wyglądać ich życie gdyby odpowiednio zmieniono przepisy. NRFA zdecydowało się na to spotkanie, gdyż większość polityków nigdy nie widziała kabiny od środka. Nie wiedzą jak przepisy w zakresie długości przekładają się na jakość życia i co dla kierowców oznacza to w praktyce.

Amerykańska, pełnowymiarowa sypialnia prezentowana była jako minimum potrzebne do normalnego życia w trasie. Krótką, australijską szoferkę określano zaś zmuszaniem kierowców do życia w nie do końca ludzkich warunkach. Podkreślano też, że wypoczynek na tak małej przestrzeni może negatywnie wpływać na bezpieczeństwo na drogach.

Poniżej: amerykańska kabina, wypożyczona specjalnie na prezentację

By spełnić oczekiwania przewoźników i kierowców, długościowe normy musiałyby zostać zupełnie zmienione. Najprostszym rozwiązaniem wydaje się przy tym model amerykański, w którym prawo określa jedynie długość naczepy, bez ingerowania w długość zestawu. Ewentualnie można by zwiększyć maksymalną długość zestawów, przy ograniczeniu długości naczepy.

Co jednak sądzą o tym politycy? Podobno nie odnieśli się oni do kabinowej lekcji w żaden konkretny sposób. Podejrzewam też, że w Europie byłoby  podobnie. Pamiętajmy bowiem, że Unia Europejska właśnie przygotowała nowe limity długości ciężarówek, lecz zainteresowano się przy tym wyłącznie kwestią aerodynamiki oraz stref zgniotu, pomijając kwestię przestrzeni do życia (więcej na ten temat tutaj).

Na koniec jeszcze przypomnę, że dopiero co prezentowałem porównanie kabin przeciętnej ciężarówki amerykańskiej (Volva VNL 760), największej ciężarówki europejskiej (Volva FH Globetrotter XXL) oraz typowo europejskiej ciężarówki z lat 90-tych (Volva FH16). Możecie to sobie zobaczyć w następującym artykule: Którą ciężarówkę wybrałbyś dla siebie – Globetrottera XXL, ciągnik z Ameryki czy pierwsze FH16?

Poniżej: Globetrotter XXL oraz VNL 760