Kabina ciężarówki przerobiona na przyczepę kempingową – czy taki pomysł ma sens?

Po dwóch sezonach wakacyjnych z pandemią, moda na kampery rozwinęła się w najlepsze. Na drogach można spotkać naprawdę rozmaite pojazdy o charakterze mieszkalnym, od zaskakująco małych aut osobowych, po naprawdę spore ciężarówki. Gdyby ktoś natomiast szukał inspiracji na kolejny sezon, może zainteresować go zdjęcie, które od wczoraj krąży po sieci (źródło: Dumfries Transport Group.).

Fotografia przedstawia przyczepę kempingową zbudowana na bazie kabiny ciągnika siodłowego z podwyższoną kabiną. W tym konkretnym przypadku za bazę posłużył Mercedes-Benz SK w wysokiej wersji Eurocab, którego szoferkę umieszczono na jednoosiowym podwoziu. Przednie reflektory zostały przy tym zdemontowane, tuż za nadkolami pojawiło się oświetlenie tylne, a do tego doszedł bardzo wysoki dyszel, przystosowany do pracy z Unimogiem lub po prostu z ciągnikami rolniczymi.

Mercedes-Benz SK Eurocab:

Wnętrze kabiny typu Eurocab:

Fot. RoadStars Mercedes-Benz

Wielu zawodowych kierowców zapewne popuka się tutaj w czoło. Spędzać urlop w takich warunkach, w jakich pracuje się na co dzień? Fakt, to nie brzmi najlepiej. Jest jednak spore grono miłośników ciężarówek, niekoniecznie związanych z nimi zawodowo, którzy mogą być czymś takim zainteresowani. Poza tym może być to sposób na obcowanie z zabytkową kabiną, z pojazdu niespotykanego już na drogach, a wzbudzającego na przykład prywatny sentyment. Model SK to tutaj doskonały przykład, wszak wyginął on już w europejskim transporcie, a wielu kierowców może wspominać go z młodości.

Jak natomiast taka przyczepa mogłaby wyglądać od strony technicznej? Zwykle obcięcie ramy w ciągniku siodłowym i dołożenie do niej dyszla na pewno nie wchodzi tutaj w grę. Raz, że taka konstrukcja nie miałaby żadnej homologacji, więc po prostu nie przeszłaby kontroli. Dwa, że taki pojazd byłby wyjątkowo ciężki, skomplikowany konstrukcyjnie i potencjalnie niestabilny, chociażby za sprawą osobnego zawieszenia kabiny. Za to można by pójść w podobną stronę, jak w przypadku modnych obecnie przyczep „teardrop trailer”. Ich amatorscy twórcy często kupują używaną, homologowaną przyczepę towarową lub podłodziową, po czym ustawiają na niej mieszkalną zabudowę własnej konstrukcji. Następnie albo zmieniają przeznaczenie pojazdu na kempingowe, albo czynią zabudowę łatwo demontowalną, by przedstawiać ją jako ładunek. W ten sposób radzą sobie z obwarowaniami prawnymi i niewykluczone, że zadziałałoby to także z kabiną ściągniętą z ciężarówki.

Na koniec dodam, że taka zdemontowana kabina wcale nie musi być wyjątkowo ciężka. W przypadku modeli z lat 90-tych, nawet po uwzględnieniu wyposażenia, masa powinna wynosić wyraźnie poniżej 1000 kilogramów. Gotowa przyczepa mogłaby się więc nadawać do holowania autem osobowym. Jeśli natomiast chodzi o koszty zakupu, to na przykład kompletną szoferkę z „Magnumki”, wydającą się tutaj idealnym kandydatem, zakupimy nawet za kilka tysięcy złotych.

Teardrop trailer na okładce podręcznika do budowy: