Jelcz D422 po 4 latach w zaroślach i 4 dniach remontu – „Polskie Ciężarówki” 05/2022

Po dłuższej przerwie, witam w kolejnym artykule z serii „Polskie Ciężarówki”, przygotowywanej przy współpracy z fotografem Heńkiem Anielskim (Ciężarówki w obiektywie spottera). Jest to już nasza druga wspólna seria, po realizowanych od 2020 roku „Sesjach Miesiąca”. Skupiamy się przy tym wyłącznie na produktach polskiego przemysłu motoryzacyjnego lub na pojazdach bezpośrednio z nim związanych. W praktyce, przynajmniej na razie, oznacza to różnego rodzaju Jelcze oraz Stary, prezentowane wraz z historiami ich właścicieli oraz solidnymi porcjami zdjęć. Wszystkie dotychczasowe teksty z tej serii znajdziecie pod tym linkiem, a tymczasem przechodzimy do naszego dzisiejszego bohatera. Będzie nim Jelcz D422 z 1998 roku, który jeszcze niedawno wrastał w ziemię, a teraz ma dołączyć do zaszczytnego grona odrestaurowanych klasyków.

Właścicielem tej ciężarówki jest Marcin Sołtyński z Nadolic Wielkich pod Wrocławiem. Na co dzień prowadzi on firmę transportową Sołt-Kop z branży budowlanej, eksploatując pojazdy marki MAN oraz Iveco. Po godzinach Marcin zajmuje się zaś ciężarowymi Jelczami, zbierając i stopniowo odnawiając kolekcję z złożoną z już pięciu egzemplarzy. Wśród nich znajdziemy dwa ciągniki siodłowe Jelcz C417, klasyczne podwozie Jelcz 315, a także replikę słynnego, rajdowego Jelcza S442 Rally, z silnikiem typu V8. Ten ostatni pojazd jest szczególnie cennym okazem i to właśnie w związku z nim zakupiono piątego Jelcza, model D422. Docelowo pojazd ten ma ciągać „rajdówkę” na niskopodwoziowej naczepie, umożliwiając jej odwiedzenie dalszych wystaw lub zlotów.

Jelcz S442 Rally:

Wygląd Jelcza D422 w momencie zakupu:

Powyższy wstęp nie pozostawia wątpliwości, że jelczańskie tematy Marcin ma doskonale zgłębione. Jak natomiast sam przy tym przyznaje, znalezienie ciągnika siodłowego z serii 400/600 jest już dzisiaj poważnym problemem. Trudno dotrzeć do egzemplarzy za rozsądne pieniądze, a prezentowany egzemplarz może być na to doskonałym przykładem. Gdy bowiem Marcin prowadził swoje poszukiwania, ostatecznie musiał zdecydować się na ciągnik po czteroletnim postoju. Od 2017 do końca 2021 roku ciężarówka stała w krzakach, korodowała i obrastała mchem, a mimo to nadal trzeba było za nią zapłacić 14 tys. złotych.

Takie pochodzenie pojazdu, w połączeniu z przebiegiem 603 tys. kilometrów, mogłoby zapowiadać początek długiego i problematycznego projektu. Zaskakująca prawda jest jednak taka, że stan przedstawiony na sesji zdjęciowej udało się osiągnąć w ciągu… zaledwie czterech dni, w związku z bardzo napiętym kalendarzem. Transport ciężarówki na bazę zorganizowano co prawda w marcu 2022 roku, ale gdy Marcin miał w końcu czas zająć się ciągnikiem, był już koniec maja. Tym samym do Zlotu Jelcza 2022 pozostał zaledwie tydzień, a to właśnie tam ciężarówka miała zaliczyć swój oficjalny debiut. Planowano przy tym nie tylko pierwszą prezentację przed publicznością, ale też wyjazd w docelowym użytku, w zestawie z niskopodwoziową naczepą.

Wygląd obecny:

By żółty ciągnik godnie prezentował się na imprezie, Marcin zafundował mu szybki remont blacharski, z usunięciem korozji, szpachlowaniem i lakierowaniem. Nieocenione było przy tym przygotowanie zawodowe właściciela, z wykształcenia będącego spawaczem i blacharzem samochodowym. O ile bowiem części mechaniczne można dostać tutaj bez żadnego problemu, to oferta części blacharskich po prostu nie istnieje, wymagając ratowania tego, co akurat się posiada. Ponadto ciężarówka została ogólnie odświeżona i otrzymała między innymi komplet nowych opon. Wszystkie te prace wykonano we własnym zakresie, w firmowym warsztacie, a trwało to właśnie cztery dni. Następnie pojazd udał się na Zlot Jelcza, zawiózł tam starszego kuzyna z serii 300, a przy okazji przyciągnął też uwagę Heńka, skutkując prezentowaną teraz sesją.

Na koniec warto jeszcze napisać kilka słów o wcześniejszej historii tej ciężarówki. Choć to rocznik 1998, przed odstawieniem w zarośla ciężarówka stale pracowała u pierwszego właściciela. Była nim kaliska firma z branży remontu dróg i mostów, która zachowała nawet oryginalne dokumenty serwisowe i kartę gwarancyjną. Jelcz ciągał tam wywrotkę marki Zremb, posiadał oryginalną przystawkę do hydrauliki, a także dostał blokadę tylnego mostu. Już z fabryki wyjechał też z dwoma łóżkami oraz z oryginalnym radioodtwarzaczem, który nadal znajduje się nad przednią szybą. Z zewnątrz uwagę może natomiast zwracać napis „Zasada Group”, wskazujący na ostatni epizod ciężarowej, cywilnej produkcji w Jelczu. Firma chyliła się już wówczas ku upadkowi, a jednocześnie próbowała wykorzystywać podzespoły Mercedesa. Niemniej w omawianym ciągniku pracuje polski silnik, 11,1-litrowa jednostka WSK Mielec MD111E, która z turbodoładowaniem i intercoolerem osiągnęła moc 320 KM. Za to z Niemiec pochodzi skrzynia biegów, w postaci 16-biegowego ZF-a.

Na zdjęciach, w ramach zastępstwa dla Jelcza S442 Rally, wystąpiła inna ciężarówka z kolekcji Marcina – Jelcz 315 z 1987 roku. Niemniej „rajdówkę” już wkrótce obejrzymy sobie dokładniej, w ramach kolejnego artykułu z tej serii.

Pełna galeria zdjęć: