Jelcz 422 czeka na uratowanie – papiery na „specjalny”, kompletne wnętrze i żółty lakier

Uwaga, aktualizacja: Żółty Jelcz wraca do swojego pierwszego właściciela, a my możemy zobaczyć dawne zdjęcia


Omawiane ogłoszenie znajdziecie pod tym linkiem.

W 1998 roku Jelcz C422 był to już prawdziwym dinozaurem. Miejsce pracy kierowcy wyglądało jak projekt sprzed dobrych 20 lat, a 11,1-litrowy silnik marki Mielec, o mocy do 290 KM, był już znany z małej wytrzymałości. Nawet na tle używanych, 10-letnich konkurentów, jak MAN F90, czy Renault serii R, wypadało to bardzo słabo. I chyba właśnie dlatego warto byłoby taki samochód zachować, jako pamiątkę po wyjątkowych czasach polskiej przemiany ustrojowej.

Większość egzemplarzy skończyła na złomach lub w zaroślach. Pokonała je nie tylko wspomniana konkurencja, ale też silnie korodujące nadwozia. W ostatnich dniach pojawił się jednak egzemplarz, który pracował na lokalnych drogach i zachował się w niezłym stanie. Jest to była ciężarówka do zimowego utrzymania dróg, pochodząca z 1998 roku, mająca niecałe 800 tys. kilometrów przebiegu i wyceniana na 25 tys. złotych netto.

Z zewnątrz widać, że tego Jelcza rdza również nie oszczędzała. Zresztą, po pracy pod solarką trudno spodziewać się czegoś innego. Jeśli jednak rama będzie nadawała się użytku, a panele nadwozia da się naprawić, może to być ciekawy egzemplarz. Z trzech powodów – wnętrze, dokumenty oraz kariera filmowa.

Wnętrze kabiny udało się zachować w nadspodziewanie dobrym stanie. Mamy tam oryginalną sypialnię z dwoma łóżkami, amortyzowany fotel pasażera oraz kompletny i raczej niezniszczony pulpit sterujący. Wszystko wygląda też nadspodziewanie czysto i za kilka lat będzie mogło robić ogromne wrażenie.

Ponadto samochód zarejestrowany jest jako specjalny, co oznacza bardzo niskie stawki ubezpieczenia oraz brak podatku od środków transportu. Jeśli ktoś zamierza trzymać ten pojazd hobbystycznie, na pewno bardzo szybko to doceni. Zwłaszcza w sytuacji, gdy ciężarówka nie będzie się jeszcze nadawała na zabytkowe rejestracje.

A jeśli chodzi o przyczyny kulturowe, to zapewne pamiętacie film „Młode Wilki 1/2″. Zadebiutował on w kinach w 1998 roku i przedstawiał między innymi Jelcza C422 z końca produkcji. To też był ciągnik w kolorze żółtym, z taką samą kabiną i z charakterystycznym zderzakiem od DAF-a 95. Aż więc się prosi, by po zakupie omawianego Jelcza zafundować mu indywidualne rejestracje, z literami „MWILK”.

Chyba, że ktoś będzie miał ochotę na tuning. Wówczas polecam montaż zderzaka z nowszego DAF-a, czyli XF105. Na fotomontażu wyglądało przecież świetnie 😉

Źródło powyższej grafiki: Gdyby do dzisiaj w Polsce jeździły Jelcze C424 – alternatywna rzeczywistość z fotomontażami