No i chyba wszystko się wyjaśniło – jak właśnie podały niemieckie media, kierowca „busa”, który w sobotę spowodował w Niemczech tragiczny wypadek, miał we krwi 3,09 promila alkoholu. Wyjaśniałoby to więc dlaczego 34-latek ruszył autostradą A67 pod prąd, osiągając przy tym wysoką prędkość.
Przypomnijmy, że w zdarzeniu zginęło troje Holendrów, jadących w pełni poprawnie samochodem osobowym. Ponadto cztery osoby w innej „osobówki”, a także sam kierowca busa, wymagało przewiezienia do szpitala. Jak natomiast wyglądał przebieg zdarzeń? Ustalono, że Fiat Ducato (ewentualnie Peugeot lub Citroen) z nieznanych powodów zatrzymał się przy wjeździe na A67. W pewnym momencie stworzył się już za nim korek i jeden z przypadkowych kierowców zaczął iść w stronę busa, aby wyjaśnić tę sytuację. Wówczas 34-latek ruszył, lecz zamiast wjazdu na A67, wybrał zjazd, ruszając pod prąd.
Więcej na temat tego tragicznego zdarzenia: tutaj oraz tutaj.
A oto co zostało z samochodów:
Schwerer #Unfall bei #Rüsselsheim: Lkw wendet am Stauende – drei Tote: https://t.co/B0cA2dJtlV pic.twitter.com/LscpO6dmnU
— Berliner Zeitung (@berlinerzeitung) 24 września 2017
Drei Tote bei Horror-Unfall auf der A67 bei Rüsselsheim – Klein-Lkw als … – Allgemeine Zeitung https://t.co/otqUbTXntb #Zeitung pic.twitter.com/R9UPkeG2FG — Zeitungamade Angela (@zeitungamade) 24 września 2017
Drei Tote bei Unfall mit Geisterfahrer https://t.co/XMdTU1hEZx pic.twitter.com/4v8IOTy916
— BZ Berlin B.Z. (@bzberlin) 24 września 2017