Co oferuje Scania L280, wysoką na ledwie 2,8 metra – krótki film oraz porównanie dwóch silników

Na temat nowej Scanii serii L rozpisywałem się już kilka miesięcy temu. Wówczas samochód miał swoją oficjalną premierę, a w Szwecji urządzono pierwsze jazdy próbne. Relację z tamtego wydarzenia możecie znaleźć tutaj, wraz z opisem rozmaitych konfiguracji oraz szczegółów konstrukcyjnych.

Tymczasem pod koniec października miałem okazję jeździć seria L po polskich drogach. Był to egzemplarz modelu L280, wyposażony w najmniejszy wariant kabiny oraz najsłabszy dostępny silnik. 18-tonowe podwozie połączono też z bardzo niską zabudową, w związku z czym samochód prezentował się naprawdę wyjątkowo. Dało się zauważyć, że nowa Scania przyciąga wzrok kierowców, a i same doznania z jazdy były bardzo ciekawe.

Uznałem, że nie będę się w tym tekście powtarzał. Kto więc chciałby bardziej ogólnie zapoznać się z serią L, tego jeszcze raz zapraszam do relacji ze Szwecji (tutaj). Poniżej natomiast znajdziecie trzy konkretne rzeczy – film z 7-minutową prezentacją pojazdu, coś w rodzaju porównania dwóch silników oraz wrażenia z jazdy po okolicach Poznania.

Rzecz pierwsza, czyli film. Starałem się przedstawić najciekawsze elementy modelu L280, wraz z niskowejściową specyfiką. Przy okazji proszę Was o wyrozumiałość – to mój pierwszy film tego typu, więc do perfekcji raczej bardzo mu daleko 😉

Przejazd testowy, wraz z pomiarem zużycia paliwa, postanowiłem przeprowadzić na dokładnie tych samych drogach, co w przypadku Scanii P280 z testu wrześniowego (zapraszam tutaj). Wydawało mi się to bardzo ciekawe, z uwagi na możliwość porównania dwóch zupełnie różnych silników. Otóż L280 generowało 280 KM z pięciocylindrowej jednostki o 9 litrach pojemności. Testowane wcześniej P280 miało zaś nowy, 280-konny silnik o 6,7 litra pojemności i sześciocylindrowej konstrukcji. Dodam, że silnik 9-litrowy to konstrukcja samej Scanii, natomiast jednostka 6,7-litrowa pochodzi od Cumminsa, mając przy tym typowo scaniowski osprzęt.

Przejdźmy teraz do wyników. Podobnie jak poprzednio, trasa przebiegała najpierw po bardzo wąskiej, typowo wiejskiej drodze. Następnie był fragment drogi wojewódzkiej, trasa ekspresowa S11, przejazd przez cały Poznań z północy na południe, a na koniec autostrada A2 i kolejny fragment S11. Tym razem odcinek pomiarowy liczył 85 kilometrów, wszystko odbyło się między godziną 9 a 12, średnia prędkość to 45 km/h, a średnie zużycie sięgnęło 19,56 l/100 km.

Dla przypomnienia: Scania P280 z wrześniowego testu

Biorąc pod uwagę specyfikę trasy, jest to naprawdę dobry wynik. Nie da się jednak ukryć, że 6,7-litrowe P280 (powyżej) najprawdopodobniej byłoby w stanie go pobić. Przypomnę bowiem, że P280 spaliło 20,04 l/100 km, ale jego przejazd odbył się w ścisłych godzinach szczytu, średnia prędkość wyniosła zaledwie 37 km/h, samochód był zauważalnie wyższy i miał mniej korzystne przełożenie tylnego mostu. W P280 było to 3.07, natomiast w L280 zastosowano most 2.92 w L280.

Powyższy wynik wydaje się potwierdzać obietnice samej Scanii – mniejszy silnik zaoferuje niższe zużycie paliwa, przynajmniej w ruchu lokalnym. Inna jednak sprawa, że o większym motorze można mówić w samych superlatywach. Choć L280 było obciążone do 18 ton masy całkowitej, ciężarówka miała wprost doskonałą dynamikę. Różnica w stosunku do silnika 6,7-litrowego była bardzo wyczuwalna, a wszystko tłumaczy maksymalny moment obrotowy. Wynosił on tutaj 1400 Nm, będąc dostępnym już od 1000 obr./min. Co też ważne, L280 zostało wyposażone w bardzo sprawny hamulec silnikowy oraz w retarder. To kolejna rzecz, w kwestii której czuć przewagę większej wersji napędu. Standardowe pochwały należą się też 12-biegowej skrzyni typu Opticruise, pracującej szybko i bez zawieszeń.

Scania L280 w przyklęku oraz po podniesieniu:

A co z komfortem? Czy kierowcy powinni bać się niskowejściowej kabiny? Pod względem zachowania na drodze, Scania L280 nie odbiegała od wariantu z klasycznym nadwoziem. Samochód zachował charakterystykę typową dla Scanii nowej generacji – był wystarczająco komfortowy, a przy tym prowadził się bardzo pewnie. Narzekać nie trzeba było także na hałas w kabinie, i to pomimo umiejscowienia silnika między fotelami. Typowa dla Scanii była też pozycja za kierownicą, zakres regulacji miejsca kierowcy, czy też obsługa wszelkiego rodzaju urządzeń.

W czasie przejazdu przez Poznań, w L-ce można było poczuć się bardzo pewnie. Niska pozycja za kierownicą zapewniała świetna widoczność, niczym z autobusu miejskiego. Specjalnie zboczyłem na ciasne, osiedlowe ulice, by sprawdzić tę widoczność w praktyce. I muszę przyznać, że przejazd przez tego typu miejsca wymagał znacznie mniej nerwów, niż w typowej ciężarówce.

Za to na autostradzie, po rozpędzeniu się do 85 km/h, Scania L280 jechała po prostu jak ciężarówka. Nie zauważyłem szczególnej różnicy pod względem odczuwania prędkości, dźwięków, czy prowadzenia. Z tym tylko zastrzeżeniem, że bardzo niska pozycja odbierała sporo z poczucia bezpieczeństwa. Zwłaszcza, gdy obok przejeżdżał pełnowymiarowy zestaw.

Na koniec wyjaśnię jeszcze kwestię zabudowy. Opisywany pojazd wyposażony był w kontener o regulowanej wysokości dachu. W zależności od potrzeb, ów dach mógł znajdować się na poziomie od 2,8 do 3,4 metra. Doskonale pasowało to do najniższego wariantu kabiny, tworząc pojazd o ogromnych możliwościach poruszania się po mieście. Masa własna wynosiła 10 650 kilogramów, a z tego 3 312 kilogramów przypadało na samą zabudowę. Podkreślam jednak, że seria L może otrzymać także inne, w tym jak najbardziej konwencjonalne nadwozia.

By uświadomić sobie wielkość tego pojazdu, polecam poniższe zdjęcia. Można tutaj zobaczyć Scanię L280 przy pełnowymiarowych ciągnikach z naczepami, przy czteroosiowej wywrotce, przy amerykańskim aucie terenowym klasie full size oraz przy „busie” do transportu międzynarodowego.

Dodatkowe zdjęcia: