Iveco TurboStar uratowane w Polsce po 15 latach postoju – dzisiaj to prawdziwy unikat

Iveco TurboStar wyjątkowo szybko stało się zagrożonym gatunkiem. Choć to samochód porównywalny wiekiem ze Scanią serii 3, Volvem F12, czy MAN-em F90, ilość egzemplarzy dostępnych w ogłoszeniach jest nieporównywalnie mniejsza. Przygotowując się do tego artykułu przejrzałem rozmaite serwisy z ofertami, w tym międzynarodowy „Tradus.com”, niemiecki „Mobile.de” oraz niderlandzki „Trucks.nl”, szczególnie popularny wśród handlarzy starszym sprzętem. I wiecie ile znalazłem tam ciągników siodłowych z serii TurboStar? Dokładnie jedną jedyną sztukę, dostępną pod tym linkiem. Wystawiono ją na sprzedaż w Polsce, w Zagańsku pod Kielcami. Jej właścicielem jest Czytelnik Rafał i podzielił się on ze mną  historią tego konkretnego egzemplarza.

Rafał jest miłośnikiem ciężarówek z tego okresu. W 2017 roku już Wam go przedstawiałem, gdy do jego firmy transportowej trafił MAN F90, mający pełnić rolę zapasowego ciągnika (opis znajdziecie w tym artykule). Samochód był wówczas w nadspodziewanie dobrym stanie, poprzednie 20 lat spędził u jednego właściciela i zaskakiwał czystym, niezniszczonym wnętrzem. Można więc powiedzieć, że nadawał się do natychmiastowej eksploatacji, nawet na dalekich trasach.

Z TurboStarem, zakupionym w 2020 roku, nie było już tak łatwo. Do dobrych wiadomości ograniczał się fakt, że udało się znaleźć jakikolwiek egzemplarz tego wymierającego modelu. Wśród złych wiadomości był zaś 15-letni postój w trawie, bez odpalania silnika oraz bez jakiejkolwiek ochrony przed czynnikami zewnętrznymi. Samochód pochodził bowiem od upadłego przewoźnika, który zbankrutował w 2005 roku. Iveco zostało wówczas zajęte przez komornika i na dalszą odsprzedaż czekało przez kolejne 15 lat.

Źródło poniższych zdjęć: Ciężarówki z większych firm w Polsce lat 90-tych

Pod względem konfiguracji okazało się to Iveco TurboStar 190.36, wyprodukowane w 1989 roku. Sądząc po tabliczkach umieszczonych w kabinie, jego pierwszym właścicielem mógł być przewoźnik z Francji. Niewykluczone też, że później ciężarówka jeździła w jednym z polskich PKS-ów. Przedsiębiorstwa te miały bowiem wiele egzemplarzy o takim samym schemacie malowania. Przykłady możecie zobaczyć powyżej. Jeśli natomiast chodzi o napęd, to pod kabinę trafił rzędowy, sześciocylindrowy silnik o sporej pojemności 13,8 litra. Jego maksymalna moc wynosi 360 KM, a za przekazanie napędu odpowiada 16-biegowa, zsynchronizowana skrzynia ZF.

Uruchomienie tego silnika było jedną z pierwszych operacji przeprowadzonych po zakupie. Jednostka otrzymała wówczas nowy olej, została odpowietrzona i oczywiście zapewniono jej źródło prądu. To wystarczyło, by silnik zbudził się po 15 latach postoju, pracując sprawnie i nadspodziewanie równo. Możecie to zobaczyć na poniższym filmie, wykonanym właśnie w momencie przywracania jednostki do życia.

Niestety, gdy Rafał ściągnął już samochód na swój plac i dokonał dokładniejszych oględzin, zauważył wyraźny problem z silnikiem. Po dłuższej pracy olej był wyrzucany odmą, co okazało się następstwem pęknięcia szóstego tłoku, w przestrzeni między pierścieniami. Jednostka wymagała więc naprawy, a najbliższe wymagane do tego części udało się znaleźć… we Włoszech. Remont okazał się również konieczny w układzie pneumatycznym, jako że zawory odmawiały współpracy jeden po drugim. Do tego doszła rzecz oczywista po aż tak długim postoju, czyli remont blacharski, z licznymi zaprawkami, lakierowaniem kabiny oraz odnawianiem ramy. Jeśli natomiast chodzi o wnętrze, to nie przeszło ono typowej renowacji, ale zachowało się w oryginale i jest zaskakująco kompletne. Zapewne wynika to z faktu, że tylko przez 16 lat, w okresie 1989-2005, ktokolwiek tej kabiny używał.

Obecnie remont ciężarówki zbliża się do końca, technicznie pojazd jest jak najbardziej sprawny, a Rafał przewiduje dla niego dwa możliwe scenariusze. Jeśli ktoś odkupi od niego TurboStara w obecny stanie, za kwotę 10 tys. euro, może zgodzić się na sprzedaż. A jeśli klienta z taką kwotą zabraknie, ciężarówka zostanie w jego rękach, będąc doskonałym materiałem na hobbystycznego klasyka. Ja natomiast mam tylko nadzieję, że samochód pozostanie w Polsce, nie będąc wyeksportowanym do Afryki. Jak bowiem pokazał niedawny reportaż z Sudanu Południowego, seria Turbo cieszy się obecnie popularnością w bardzo słabo rozwiniętych krajach, spotykając się tam z ekstremalnie trudnymi warunkami.

Zdjęcia z remontu: