Iveco Stralis Hi-Way 420 Euro 6 – test 40ton.net – co powiedzą na niego floty, co małe firmy, a co kierowcy?

iveco_stralis_420_test_40ton.net_01

Drodzy Czytelnicy, wita Was Filip, autor 40ton.net. Zaraz przeczytacie test samochodu ciężarowego, który będzie się wyraźnie różnił od testów, które publikowałem dotychczas. Główną i zasadniczą różnicą będzie fakt, że testu tego nie pisałem ja, lecz mój kolega Michał Jędrzejczyk – przedsiębiorca posiadający kilka samochodów ciężarowych, podwykonawca bardzo dużej, polskiej firmy transportowej, a na co dzień jednocześnie też kierowca jednej ze swoich ciężarówek. Myślę, że jego tekst bardzo przypadnie Wam do gustu, wszak mógł on ocenić pomarańczowy ciągnik siodłowy w zwykłej pracy, patrząc na niego przez pryzmat codziennych doświadczeń, natomiast bycie również przewoźnikiem pozwoliło mu spojrzeć na całość ze znacznie szerszego punktu widzenia. No to zaczynamy!

Na wstępie warto wspomnieć, że marka Iveco funkcjonuje na naszym rynku naprawdę długo, znacznie dłużej, niż na przykład. Scania czy MAN. Już w okresie międzywojennym po naszych drogach jeździły pojazdy użytkowe marki Fiat – tej samej, która kilkadziesiąt lat później, stała się głównym założycielem Industrial Vehicles Corporation, w skrócie IVECO. Chyba wszyscy też kojarzymy żółte wozy z logo PEKAES na kabinie, wśród których także nie brakowało maszyn z Turynu, takich jak Fiaty serii 690, 190 i 260NT oraz Iveco Turbostar, Turbotech i Eurotech, przemierzających trasy europejskie, a nawet azjatyckie, te prowadzące na Bliski Wschód. Dzisiaj natomiast wszelkiego rodzaju Stralisy trzech generacji stanowią częsty widok na parkingach zarówno mniejszych, jak i tych największych firm polskich transportowych operujących po całej Unii Europejskiej.

Fiat, Piaggio, Magirus – przydomków, jakich przez te wszystkie lata włoskie pojazdy dorobiły się w naszym kraju, jest naprawdę sporo, podobnie zresztą jak samych opinii na ich temat. Można wręcz śmiało powiedzieć, że ilu szoferów, tyle zdań. A jaką opinię można wyrobić sobie na temat nowego okrętu flagowego, czyli Iveco Stralis Hi-Way? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie poniżej, oczywiście na tyle, na ile da się odpowiedzieć po kilkudniowym zaledwie teście.

iveco_stralis_420_test_40ton.net_05

Trochę faktów

Typoszereg ciężkich samochodów ciężarowych Stralis zadebiutował na rynku w 2002 roku zastępując rodzinę Eurotech oraz Eurostar.  Model przygotowany był na walkę z konkurencją, która też zmieniała lub planowała zmienić swoje pojazdy najcięższej kategorii wagowej. Na horyzoncie widniała konieczność dostosowania się do coraz bardziej restrykcyjnych norm czystości spalin, więc „wielka siódemka” dołożyła wszelkich starań, aby ich nowe pojazdy były możliwie elastyczne we wszelakich próbach udoskonaleń w najbliższych latach. Tak też rzecz miała się w przypadku Iveco, co najlepiej pokazuje fakt, że testowany przeze mnie pojazd to już trzecia generacja Stralisa.

Opisywany pojazd to Stralis AS440S42T/FP LT czyli dwuosiowy ciągnik siodłowy typu low deck napędzany 11 litrowym silnikiem Cursor o mocy 420KM (1900Nm momentu obrotowego) spełniający normę Euro 6 bez zawodu EGR oraz wyposażony w 2-stopniowy hamulec silnikowy. Za przenoszenie napędu odpowiedzialna jest zautomatyzowana skrzynia biegów ZF o 12 przełożeniach, a przełożenie tylnego mostu wynosi 2.64. Na pokładzie był też system Eco-Roll i ogólnie cały pakiet FEP, mający ograniczać zużycie paliwa, szerzej opisywany TUTAJ. Za amortyzowanie zarówno osi przedniej, jak i tylnej odpowiadają poduszki pneumatyczne. Ta druga zawieszona jest na dwie miechach, zaś kabinę amortyzują cztery takie elementy.

Samochód jest moim zdaniem jedną z ciekawszych pozycji z katalogu producenta. Silniki o mocach oscylujących w przedziale 400-450KM są znów (znów, bo w okresie boomu transportowego dało się zauważyć mocne ożywienie w grupie mocnych ciągników 460-500 konnych) coraz chętniej wybierane przez użytkowników, zwłaszcza dużych operatorów logistycznych oraz średnie i duże floty. Nie bez powodu – motory takie, na ogół będące dziećmi tzw. „downsizingu”, zapewniają niezłe połączenie mocy i momentu obrotowego, dając jednocześnie możliwości osiągnięcia bardzo korzystnych wyników spalania, wynikających oczywiście z niewielkiej pojemności. Nie bez znaczenia jest także cena takich pojazdów, które po prostu kosztują zwykle kilka tysięcy euro mniej niż modele z większymi jednostkami napędowymi. Trwałość? Tym żaden operator ani klient flotowy raczej nie będzie zawracał sobie głowy w momencie zakupu i to z bardzo prostego powodu – na ogół nie zatrzyma takich pojazdów w swoim parku maszynowym na dłużej niż 3-4 lata, wymieniając tabor w ramach kontraktu z producentem obejmującym nie tylko pełny pakiet serwisowy, ale też odkup pojazdu po zakończeniu okresu leasingu czy też wynajmu. Tak, duże firmy zupełnie inaczej patrzą na zakup ciężarówek niż firmy małe, średnie czy też kierowcy-właściciele.

iveco_stralis_420_test_40ton.net_02

Od zewnątrz

Mój testowy Stralis wyposażony był w największą z dostępnych kabin, pokrytą efektownym, pomarańczowym lakierem. Auto przyciągało wzrok nie tylko ludzi związanych z branżą, ale także zwyczajnych przechodniów. Była to kwestia nie tylko rzucającego się w oczy koloru czy fabrycznych oklein reklamowych, ale także, a może przede wszystkim, bardzo udanej pracy włoskich stylistów.

Kabina narysowana jest lekko – miękkie, opływowe linie naprawdę mogą się podobać. Nadmienię też, że szoferka najnowszego modelu to nic innego jest przestylizowana wersja kabiny, którą doskonale znamy z modeli Stralis I oraz II, tzw. „Cube” – najlepiej widać to patrząc z boku – z łatwością dostrzegamy tam doskonale znane linie i przetłoczenia. Bynajmniej nie jest to wadą, gdyż kabina tej serii ciężarówek ma dopiero 13 lat, a średnia długość „życia” europejskiej kabiny dotychczas wynosiła +/- 20 lat. Jest to po prostu element tak drogi, że ciężko zmieniać go co kilka lat – lepiej i taniej przeprowadzić lifting.

Całkowicie nowy jest natomiast przód – tutaj dominuje duży, bardzo ładny grill ponad którym widnieje sporych rozmiarów logo producenta. Kolejnym elementem wyróżniającym się na przedzie są reflektory – soczewkowe z diodowymi światłami do jazdy dziennej oraz spryskiwaczami. Nowa twarz kabiny jest wystylizowana już nieco ostrzej niż jej profile. W okolicach grilla, dyfuzorów czy lamp nie zabrakło mocnych linii, całościowo nie mamy jednak wrażenia niespójności – wręcz przeciwnie! Spotkałem się nawet z opinią, że tak ładny samochód mogli zaprojektować jedynie włosi. I choć „de gustibus non disputandum est”, to muszę przyznać, że mnie „Piaggio” również wizualnie bardzo się podoba.

iveco_stralis_420_test_40ton.net_07

W kabinie

Do wsiadania do kabiny służą trzy nie do końca wygodne stopnie wejściowe – są raczej małe, usytuowane pionowo, a plastik dolnej stopnicy mocno ugina się pod ciężarem osoby mojej postury. Za to podczas ich pokonywania ręce podciągają się na dość wygodnych plastikowych poręczach. Wewnątrz w oczy rzuca się nowa, zupełnie inna deska rozdzielcza niż ta, którą pamiętamy choćby z modelu Cube.  Zupełnie nowa kolorystyka wreszcie jest elegancka i na próżno szukać tutaj tandetnych odcieni szarości połączonych z przeróżnymi odmianami koloru niebieskiego. Teraz dominują czerń, grafit i beż. Same materiały użyte do wykończenia wnętrza też są sporo lepsze niż u poprzednika – deska rozdzielcza od góry wyłożona jest miękkim tworzywem, które skutecznie rozprasza światło. Reszta wykonana jest z twardych tworzyw, ale ich wygląd oraz spasowanie są dobre. Fotel kierowcy jest wygodny, podgrzewany, chłodzony, z podłokietnikiem oraz szerokim zakresem regulacji, a co najważniejsze, nawet po kilkugodzinnej jeździe nie odczuwa się na nim bólu pleców czy odrętwienia.

Pozycja za kierownicą jest nieco wymuszona przez dość wysoko zamontowane siedzisko (pod fotelem znajduje się zamykany schowek) oraz kierownicę o dość małym zakresie regulacji. Podczas wchodzenia do wnętrza kierownica niemal wymusza ona na nas natychmiastowe zajęcie miejsca w fotelu, nawet przy maksymalnym ustawieniu w pionie. Sama „fajera” jest za to niewielka, przyjemnie gruba, z wygodnymi profilowaniami w miejscu ułożenia kciuków oraz wyposażona w klawisze do sterowania komputerem pokładowym i podstawowymi funkcjami radia. Siedzi się wygodnie, choć muszę zaznaczyć, że jest to pozycja, która przypadnie go gustu kierowcom lubiącym siedzieć jak za biurkiem, z oparciem niemalże na pionowo, podczas zwolennicy „rozkładania się” za kierownicą mogą się tutaj nie odnaleźć.

Z pozycji kierowcy dostęp do wszystkich przełączników jest raczej wygodny, aczkolwiek Stralis nie ustrzegł się kilku braków ergonomicznych – stacyjka, zawór hamulca ręcznego oraz pokrętła panelu ogrzewania, nawiewu oraz klimatyzacji są umiejscowione zbyt nisko – trzeba do nich oderwać plecy od fotela kierowcy. Podobnie jest z obsługą klawiszy sterujących automatyczną skrzynią biegów. Tych używamy jednak tylko podczas ruszania, manewrowania oraz do przełączenia trybu pracy z automatycznego na manualny, a później biegi zmieniamy wygodną dźwignią pod kołem kierownicy.

iveco_stralis_420_test_40ton.net_17

Dużą część deski rozdzielczej zajmuje dotykowy wyświetlacz pokazujący informacje z m.in. radia, systemu telematycznego, systemu oceniania stylu jazdy, itd. Jego obsługa nie nastręcza problemów, wszystkie funkcje są opisane oraz oznaczone czytelnymi piktogramami, a do tego system porozumiewa się on z nami w języku polskim. Podobnie rzecz ma się w przypadku wyświetlacza komputera pokładowego umiejscowionego pomiędzy zegarami – obsługa klawiszami z kierownicy wymagała pewnego przyzwyczajenia, ale już po dwóch dniach jazdy Stralisem spokojnie byłem w stanie odnaleźć interesujące mnie informacje i robiłem to intuicyjnie. Sam komputer pokładowy jest bardzo rozbudowany i przekazuje kierowcy wiele informacji dotyczących pojazdu, jego parametrów oraz czasu jazdy i pracy. Zastrzeżenia można mieć jedynie do koloru wyświetlania (ciągle jest niestety szaro-niebieski) oraz do wielkości czcionek. Dlaczego czcionka załączonego biegu jest większa niż ta przekazująca informacje z radia?

Kabina kierowcy posiada niski tunel silnika, który w żaden sposób nie przeszkadza w poruszaniu się wewnątrz. Pomimo mocno wygiętej deski rozdzielczej łatwo możemy przejść z miejsca kierowcy na fotel pasażera. Przed pasażerem nie ma co prawda zbyt wielkiej ilości miejsca na nogi, ale w zamian otrzymaliśmy łóżko, które jest strony pasażera jest bardzo szerokie, a dodatkowo wyłożone twardym, ale wygodnym materacem. Co ciekawe, dostęp do rozbudowanego panelu sterowania mamy jedynie z górnego łóżka, przez co producent wyraźnie wskazał nam główne miejsce wypoczynku. Jest ono rekordowo szerokie, a dostać się na nie można przez składaną, solidną drabinkę. Po złożeniu łóżko to praktycznie nie zajmuje miejsca w kabinie – można je całkowicie docisnąć do ściany kabiny, a dwa teleskopowe amortyzatory tylko to ułatwiają. Jeszcze w kwestii dolnego łóżka warto natomiast wspomnieć także o miłym akcencie w postaci rozkładanej z bocznej ściany kabiny podstawce na 15 calowego laptopa.

Skoro mowa była o leżankach pora wspomnieć o przygotowaniu kabiny do snu. Na przednią szybę producent przygotował nam elektrycznie opuszczaną roletę, która służy jednocześnie jako daszek przeciwsłoneczny. Używanie jej jest banalnie proste dzięki klawiszowi na desce rozdzielczej. Boczne szyby, także wyposażone w opuszczane roletki przeciwsłoneczne, choć na noc zasłaniamy je już klasycznymi, beżowymi firankami. To rozwiązanie kompletnie nie przypadło mi do gustu – boczne firanki są krótkie, a umocowanie ich w sposób zasłaniający całą powierzchnię bocznych szyb wymaga nie lada cierpliwości – firanki wyposażone są w metalowe „oczko”, które trzeba zamocować w prowadnicy rolety przedniej szyby. Ponadto po zasłonięciu szyb w dzień, w kabinie pozostaje dość jasno, więc cały pomysł się nie sprawdził.

Co natomiast mogę powiedzieć o schowkach? Nad szybą czołową mamy trzy zamykane kufry, lecz przez mocne ścięcie dachu kabiny ich wielkość jest oczywiście mocno ograniczona. Poniżej nich mamy dwie wnęki zabezpieczone „piankową” siatką – nie zmieszczą teczki z dokumentami, ale już komplet map czy druki CMR jak najbardziej. Pod leżanką znajduje się wysuwana, spora lodówka, obok której miejsce znalazł leżący idealnie pod ręką schowek termiczny – bardzo fajny pomysł! Zwłaszcza, że „termos” wysuwa się, a jego górna część obita jest miękkim tworzywem, dzięki czemu może służyć za przedłużenie podłokietnika, którego płaszczyzna znajduje się niemal na tym samym jednym poziomie.

giełda transportowa TimoCom.pl

Po podniesieniu dolnego łóżka uzyskujemy dostęp do dwóch bagażników, dostępnych także z zewnątrz, o całkiem niezłej pojemności. Plusem jest to, że w schowkach tych nie trzeba trzymać narzędzi – te znalazły swoje miejsce w dostępnych tylko z zewnątrz schowkach w nadkolach. Przy okazji dodam, że za jednym z tych nadkoli znajduje się obudowa filtra powietrza – dałoby się ją otworzyć i wyciągnąć filtr bez podnoszenia kabiny, gdyby tylko lewe skrzydło spojlera zakabinowego było uchylne. Niestety jednak nie jest… Reszta podstawowych czynności obsługowych jest za to bardzo prosta – po otwarciu przedniej atrapy uzyskujemy wygodny dostęp do wszelkich zbiorników wyrównawczych.

Wróćmy jednak do wnętrza i miejsca na drobiazgi – w desce rozdzielczej miejsce znalazło kilka schowków na drobne przedmioty. Problematyczne jest niestety znalezienie miejsca na nowoczesny, duży smartfon – mój wylądował w popielniczce, obok której na szczęście znajduje się gniazdko 12V, więc łatwo podepniemy ładowarkę. Oprócz tego do dyspozycji kierowcy są wnęki w bocznych ścianach kabiny oraz kompletnie płytki, otwierany schowek przed fotelem pasażera. Rażącym brakiem, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym jest brak wygodnego wieszaka na dużą i ciężką kurtkę. Jest jeden, za fotelem pasażera, ale haczyk jest zbyt krótki, przez co powieszona na nim odzież momentalnie ląduje na łóżku.

Przyjemne jest za to oświetlenie wnętrza – w dachu kabiny mamy 4 halogenowe lampki dające delikatne światło i włączane parami. Dodatkowo w bocznych ścianach mamy bardzo mocne, duże punkty świetlne zintegrowane z czerwonym oświetleniem nocnym. Oświetlenie nocne ma odpowiednią barwę i intensywność, choć lampki mogłyby być nieco cofnięte, przez co światło nie odbijałoby się w lusterkach.

Na koniec warto jeszcze zaznaczyć rzecz kompletnie subiektywną, czyli kwestię przestronności i jej wpływ na samopoczucie kierowcy. Tutaj przyznam, że kabina wydawała mi się oferować naprawdę sporo miejsca, a ponadto była przyjemnie jasna, zwłaszcza że przez duży, przeszklony szyberdach z roletą można było spuścić naprawdę sporo światła. Do tego idoczność z kabiny kierowcy jest dobra – siedzimy wysoko, linia deski rozdzielczej nie ogranicza nam widoczności, lusterka są spore. Jedynie małe boczne szybki szybko się brudzą i ograniczają widoczność, podobnie jak mocno ścięte słupki przy przedniej szybie.

iveco_stralis_420_test_40ton.net_26

W czasie jazdy

Po zajęciu miejsca w kabinie, odpowiednim ustawieniu fotela i skorzystaniu z wyjątkowo wygodnego systemu ustawiania lusterek, odpalamy silnik i… i nic. Jest cicho, nawet bardzo cicho! Na biegu jałowym jedynie delikatne pomruki docierają do naszych uszu. To właśnie wyciszenie wnętrza jest, moim zdaniem, jednym z największych plusów Iveco. Nie chodzi tu tylko o dźwięki dochodzące spod kabiny, ale także z zawieszenia czy szumy opływające kabinę. Dopiero mocny wiatr staje się uciążliwy.

Pierwszą cześć testu, czyli trasę z Poznania do Wrocławia pokonałem DK5 jadąc samym ciągnikiem – muszę przyznać, że spodziewałem się znacznie większej nerwowości w zachowaniu nieobciążonego wozu, typowej dla ciągników z tylną osią zawieszoną na 2 poduchach. Tymczasem Iveco zachowuje się w takiej sytuacji nadspodziewanie stabilnie, a resorowanie nierówności nazwałbym komfortowym. Poza tym układ kierowniczy jest ogólnie dość precyzyjny – auto utrzymuje tor jazdy, nie myszkuje po drodze – prowadzi się naprawdę dobrze.

Jeszcze jadąc Stralisem bez naczepy najbardziej irytowało mnie działanie skrzyni biegów – ZF w trybie automatycznym kiepsko dobiera przełożenia – mocno podcinając skrzydła chętnemu do współpracy Cursorowi. Przykład? Proszę bardzo – podczas mocnego wciśnięcia pedału gazu (np. do wyprzedzania) motor zaczyna mocno ciągnąć już od samego dołu, niestety, po przekroczeniu 1100-1200obr/min., kiedy jednostka zbudowała już swój potencjał i poczucie przyspieszania zaczyna być naprawdę wyraźne, skrzynia biegów od razu przerzuca bieg w górę, blokując cały potencjał.

iveco_stralis_420_test_40ton.net_05

Z drugiej jednak strony, po przejeździe odcinka do Wrocławia wiedziałem już, że mamy do czynienia z pojazdem, który ma spore możliwości w kategorii łagodnego obchodzenia się z paliwem – przejazd typową drogą krajową, przez centra miast, wsie, itd. dał nam wynik na poziomie 18,5l/100km – dobrze, zważywszy, że całą drogę towarzyszył mi wiatr czołowy. Po podpięciu pierwszej obciążonej naczepy, z aż 22 tonami ładunku, zauważyłem też, że nieduży motor Stralisa ma znacznie więcej pary niż mogłoby się wydawać. Silnik chętnie wchodzi na obroty, pozostając przy tym niezwykle cichym. Oczywiście nie jest to silnik jaki wybiorą klienci ciągający ciężkie ładunki w górzystym terenie, ale do większości zadań transportowych wydaje się być całkiem wystarczającym i na pewno ciężko będzie nazwać go zawalidrogą. Pod obciążeniem też i skrzynia pracuje o niebo lepiej, aczkolwiek w dalszym ciągu daleko jej do ideału. W trybie manualnym też nie jest lepiej – przełożenia zmieniane są z wyraźną zwłoką, do której zapewne można się przyzwyczaić, ale konkurencyjne skrzynie biegów nie zmuszają nas do tego lub też ów stopień przymusu jest znacznie mniejszy. W skali ocen szkolnych określiłbym jej zachowanie oceną dostateczną, m.in. w związku z faktem, że ZF potrafi nieprzyjemnie szarpnąć! No może trzy z plusem za mocne i trafne redukcje podczas hamowania silnikiem oraz wykorzystywanie niskich partii obrotów 11-litrowego silnika.

Skoro o hamowaniu mowa to dwustopniowy hamulec silnikowy jest naprawdę skuteczny! Obawiałem się pewnych braków z racji niewielkiej pojemności, aczkolwiek zupełnie niesłusznie. Silnik tak samo sprawnie hamuje jak rozpędza zestaw. Hamulce zasadnicze też są dobre – skutecznie i szybko reagują na wciśnięcie pedału.

Podczas jazdy cały czas ocenia mnie „wielki brat” w postaci systemu Iveconnect – jego podpowiedzi są całkiem sensowne i mniej wprawieni kierowcy z pewnością mogą sobie mocno podciągnąć styl prowadzenia. System ocenia nas z kilku elementów składowych – m.in. przyspieszanie, ekonomia, hamowanie, używanie hamulca silnikowego, przewidywanie manewrów, jego wskazania są widoczne na wyświetlaczu dotykowym na desce rozdzielczej, natomiast chwilowe uwagi wyświetlane są także na komputerze pokładowym. Tutaj mała ciekawostka odnośnie zachowania automatu – kilka razy zdarzyło mi się, że jadąc w trybie w pełni automatycznym system ocenił zmiany biegów na poziomie 84-85%. Z kilku dni jazdy Stralisem ogólna moja ocena wyniosła 97% z jazdy ekonomicznej oraz 94% z użycia hamulca silnikowego.

Ostatniego dnia testów postanowiłem przeprowadzić test zużycia paliwa. Odbył się na trasie Wrocław – Gliwice (A4) – Radomsko (DK88, A1) – Wrocław (jazda przez Pajęczno, Działoszyn, Wieluń do S8, następnie popołudniowy przejazd przez zakorkowany Wrocław). Ze średnim obciążeniem na poziomie 12t auto spaliło 23,9l/100km. Moim zdaniem? Bardzo dobrze! Dało się przy tym zauważyć, że spalanie adblue było spore, co jest typowe dla Euro 6, gdyż wskaźnik 80 litrowego zbiornika opadał dość szybko.

iveco_stralis_420_test_40ton.net_27

Iveco Stralis Hi-Way – jakie w końcu jest?

No i nadszedł czas na podsumowanie. Po kilku dniach jazdy włoskim ciągnikiem z kompaktowym sercem mogę z całą stanowczością stwierdzić, że to bardzo ciekawa oferta dla dużych flot. Jego zakup jest stosunkowo niedrogi, floty aż tak nie martwią się utratą wartości i serwisowaniem, auto ma korzystne spalanie, jest dość komfortowe i łatwe w prowadzeniu, duża kabina z przyzwoitą ilością schowków i wygodnymi leżankami w zupełności wystarczy jednemu kierowcy w długiej trasie. Dzięki rozbudowanej telematyce auto powinno być także efektywnie wykorzystywane. Czy natomiast ja, jako niewielki przedsiębiorca, kupiłbym ciężarowego „Fiata”? Tutaj już odpowiedź nie jest taka prosta, choć na pewno rozważyłbym jego kandydaturę, głównie dzięki brakowi EGR, opcjonalnym zbiornikom 1160 litrów oraz korzystnemu spalaniu. Muszę jednak zaznaczyć, że u mnie auto musiałoby pracować znacznie dłużej niż do czwartego roku życia, więc kwestia na przykład utarty wartości mogłaby jednak skłonić mnie do wyboru czegoś droższego. A co powiedziałbym, gdybym otrzymał ten pojazd do dyspozycji jako zwykły kierowca? Wówczas na pewno nie miałbym przesadnie dużych powodów do narzekań. Tymczasem mam jednak na zakończenie pewien apel – drogie Iveco, proszę, zróbcie coś z tą skrzynią biegów, bo naprawdę gryzie się z dobrym silnikiem!’

Tekst: Michał Jędrzejczyk

Galeria zdjęć:

iveco_stralis_420_test_40ton.net_01 iveco_stralis_420_test_40ton.net_26 iveco_stralis_420_test_40ton.net_02 iveco_stralis_420_test_40ton.net_19 iveco_stralis_420_test_40ton.net_18 iveco_stralis_420_test_40ton.net_23 iveco_stralis_420_test_40ton.net_06 iveco_stralis_420_test_40ton.net_05 iveco_stralis_420_test_40ton.net_04 iveco_stralis_420_test_40ton.net_03 iveco_stralis_420_test_40ton.net_20 iveco_stralis_420_test_40ton.net_21 iveco_stralis_420_test_40ton.net_07 iveco_stralis_420_test_40ton.net_08 iveco_stralis_420_test_40ton.net_14 iveco_stralis_420_test_40ton.net_13 iveco_stralis_420_test_40ton.net_15 iveco_stralis_420_test_40ton.net_09 iveco_stralis_420_test_40ton.net_10 iveco_stralis_420_test_40ton.net_11 iveco_stralis_420_test_40ton.net_12 iveco_stralis_420_test_40ton.net_16 iveco_stralis_420_test_40ton.net_17 iveco_stralis_420_test_40ton.net_22 iveco_stralis_420_test_40ton.net_24 iveco_stralis_420_test_40ton.net_25 iveco_stralis_420_test_40ton.net_27