Isuzu D-Max 2.5 TD LS+ Extended Cab – test 40ton.net – pickup z kabiną przeznaczoną głównie do pracy

isuzu_d-max_przedluzona_kabina_test_03

W ostatnich miesiącach Isuzu pochwaliło się realizacją zamówienia na podwozia pod wiertnice, wyposażone w przedłużone kabiny. Od siebie mogę też dodać, że regularnie spotykam w Poznaniu holownik pomocy drogowej, również bazujący na Isuzu D-Max z kabiną przedłużoną. Choć więc na polskich drogach cały czas dominują pickupy z kabinami pięcioosobowymi, które nieczęsto mają do czynienia z prawdziwą pracą, konstrukcji z krótszymi, bardziej roboczymi szoferkami powoli przybywa. Jak natomiast wygląda wygoda podróżowania takim pojazdem, co może on zaoferować kierowcy, a co pasażerom? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć poniższym testem.

To co dobre i sprawdzone

Pozwolę sobie rozpocząć wszystko od małego przypomnienia. Obecną generację Isuzu D-Max miałem już okazję testować i powstały w oparciu o to materiał znajdziecie TUTAJ. Zachwalałem w nim pewne zachowanie samochodu na drodze, dobre warunki podróżowania na tylnej kanapie, dynamiczny i oszczędny silnik oraz duże możliwości transportowe.

Silnik, skrzynia biegów, czy też zawieszenie – ze wszystkimi tymi elementami naprawdę chętnie zapoznałem się po raz drugi. Weźmy dla przykładu spalanie, pod względem którego 2,5-litrowy diesel z dwiema turbinami jest prawdziwym rekordzistą. Przy spokojnej jeździe na trasie potrafił on zejść ze swoim apetytem do 7 l/100 km, w czasie jazdy po autostradzie nie potrzebował nawet 10 litrów, a natomiast w mieście było to około 11 l/100 km. Jednocześnie dynamika jest tutaj na w pełni wystarczającym poziomie, silnik rozwija swoje 163 KM oraz 400 Nm bardzo płynnie, a pięciobiegowa skrzynia biegów sprawdza się w pełnym zakresie prędkości. Przy okazji jest ona też wspaniałym dowodem na to, że pięć biegów przy odpowiednio elastycznym silniku w pełni wystarcza.

Jeśli chodzi o podwozie, Isuzu po raz drugi zwróciło moją uwagę bardzo sztywnym układem kierowniczym oraz skutecznymi hamulcami. Ten pierwszy utrudniał co prawda manewrowanie, ale za to dawał poczucie bezpieczeństwa na krętych drogach. Nawet na pusto Isuzu D-Max prowadziło się nie najgorzej, natomiast przy jeździe ze stałą prędkością silnik okazywał się bardzo cichy. Gorzej jest przy przyśpieszaniu, kiedy klekot diesla robi się naprawdę głośny.

isuzu_d-max_przedluzona_kabina_test_01isuzu_d-max_przedluzona_kabina_test_04 isuzu_d-max_przedluzona_kabina_test_13isuzu_d-max_przedluzona_kabina_test_16

Awaryjnie można kogoś przewieźć

W teorii Isuzu D-Max z przedłużoną kabiną to samochód czteroosobowy. Do tylnych siedzeń prowadzą osobne drzwi, otwierane „pod wiatr” po uprzednim otwarciu drzwi przednich. Trudno też nie zauważyć aż czterech zestawów trzypunktowych pasów bezpieczeństwa. W rzeczywistości cztery osoby pojadą tutaj jednak wyłącznie na bardzo krótkim dystansie i wcale nie chodzi przy tym wyłącznie o ilość miejsca. Owszem, tego ostatniego nie jest zbyt wiele, choć jeśli kierowca nie będzie jakoś strasznie rosły, umiarkowana wzrostem osoba dorosła również się z tyłu zmieści. Przede wszystkim chodzi tutaj jednak o kształt tych dodatkowych miejsc, będących na dobrą sprawę trzema podłużnymi kawałkami gąbki. Pierwszy z nich to bardzo wąskie oparcie, obejmujące całą szerokość kabiny, a dwa kolejne pełnią formę dwóch siedzisk, przy okazji przykrywając też dwa niewielkie schowki. Ponadto nie przewidziano zagłówków, więc bezpośrednio za głową pasażerów znajduje się po prostu szyba. Mówiąc więc krótko – jest tam bardzo niewygodnie. Pozostaje jednak pytanie, czy można mieć o to pretensje?

Poniżej, dla porównania: wnętrze testowego Isuzu D-Max oraz wnętrze amerykańskiego Chevroleta Colorado. Oba pojazdy mają dokładnie to samo nadwozie, jako że Isuzu oraz Chevrolet to marki tego samego koncernu.

isuzu_d-max_przedluzona_kabina_test_06 chevrolet_colorado_tyl_kabiny

Takim wystrojem wnętrza Isuzu jasno daje do zrozumienia, że tylne miejsca mogą pełnić funkcję awaryjną, a sama przedłużona kabina przewidziana jest przede wszystkim do pracy. Dla przykładu, może się to sprawdzić we wspomnianym na wstępie holowniku pomocy drogowej, który raz na jakiś czas może stanąć przed koniecznością zabrania dodatkowych pasażerów. Poza tym jest to przede wszystkim dodatkowe miejsce na bagaż, tudzież narzędzia pracy. Krótkie, dodatkowe drzwi ułatwiają dostęp do całej przestrzeni i umożliwiają wsunięcie tam nawet szerokich przedmiotów. Jednocześnie oba siedziska można ustawić na pionowo, w związku z czym na przykład skrzynka z narzędziami może być ustawiona na poziomej, twardej przestrzeni, a nie bezpośrednio na miękkim i obitym siedzisku. Utrzymanie całej tej przestrzeni w czystości będzie bardzo łatwe, z uwagi na brak jakiegokolwiek profilowania siedzisk, a ponadto jest też kilka praktycznych elementów. W samych drzwiczkach umieszczono spore kieszenie, szyby boczne można odchylać, a do tego nad nimi zamontowano wieszaki, na których będzie można powiesić robocze ubrania.

Sporą zaletą przedłużonej kabiny jest też oczywiście szeroki zakres regulacji przednich foteli. Więksi kierowcy na pewno to docenią, zwłaszcza, że wszystkie pedały umiejscowiono stosunkowo płytko i ja sam musiałem mocno odsunąć fotel do tyłu. W kwestiach roboczych warto też wspomnieć o samym wykonaniu wnętrza. W porównaniu z najnowszymi konkurentami, wnętrze Isuzu D-Max jest bardzo proste i składa się z dużej ilość płaskiego plastiku. Kiedy jednak przyjdzie Wam wsiąść do środka z dużą ilością błota na ubraniu, co sam miałem okazję robić, szybko coś takiego ocenicie, jako że wnętrze okazuje się bardzo łatwe w czyszczeniu. Warto też zauważyć, że w opisywanym egzemplarzu, podobnie zresztą jak w tym sprzed roku, nic ani przez sekundę nie zatrzeszczało. Mówię tutaj i o wnętrzu, i o nadwoziu, i o zawieszeniu, co w przypadku pickupów jest sporym osiągnięciem, a wręcz powodem do zachwytu.

Opisując wnętrze trzeba też zwrócić uwagę na dużą ilość praktycznych schowków, całkiem niezły fotel kierowcy oraz łatwą obsługę poszczególnych instrumentów – radia, klimatyzacji, czy też pokrętła do sterowania napędem. Gdybym natomiast miał ponarzekać, to zwróciłbym uwagę na stanowczo zbyt mały zakres regulacji kierownicy, zbyt krótki podłokietnik oraz zamykany schowek nad radiem, który w testowy egzemplarzu nie zawsze chciał się otworzyć. Pamiętajcie – lepiej nie wkładać tam bileciku z autostrady.

isuzu_d-max_przedluzona_kabina_test_11 isuzu_d-max_przedluzona_kabina_test_05 isuzu_d-max_przedluzona_kabina_test_12isuzu_d-max_przedluzona_kabina_test_07isuzu_d-max_przedluzona_kabina_test_14

Powody, dla których kabina jest krótsza

Dla wielu użytkowników krótsza kabina ma też jeszcze jedną zaletę. Jest nią oczywiście wydłużona przestrzeń ładunkowa, tudzież przestrzeń na zabudowę. Liczy ona dokładnie 1795 mm długości, czyli o 31 cm więcej niż w przypadku wariantu z kabiną podwójną. Dodatkowym plusem są tutaj też gęsto rozmieszczone i naprawdę spore uchwyty do mocowania ładunku, które ułatwiają wykorzystanie całej przestrzeni. Niespodzianką jest za to minimalna różnica w ładowności, oczywiście na korzyść kabiny przedłużonej. Wynosi ona tutaj niecałe 1100 kg, czyli o zaledwie kilkadziesiąt kilogramów więcej niż w wersji podwójnej. Jeśli zaś chodzi o wymiary zewnętrzne, to są one identyczne jak w samochodzie pięcioosobowym – 5295 mm długości, 1860 mm szerokości, 1785 mm wysokości i 3095 mm rozstawu osi.

Pozostałe parametry to 3 tony dopuszczalnej masy całkowitej, 3,5 tony dopuszczalnej masy przyczepy oraz 300 kg dopuszczalnego obciążenia tylnej klapy. Te dwa ostatnie parametry wyróżniają model D-Max na tle konkurencji. Świetne są także właściwości terenowe, z 30-stopniowym kątem natarcia, 23-stopniowym kątem zejścia, 22-stopniowym kątem rampowym oraz imponującym, 950-milimetrowym kątem brodzenia.

Na koniec warto też wspomnieć o dachowych światłach, zamontowanych w testowym egzemplarzu. Były to dwa panele świetlne marki Lazer, opatrzone europejską homologacją i generujące z ośmiu stosunkowo dużych diód po dokładnie 7880 lumenów. Lampy te zostały podpięte pod światła drogowe (z możliwością odłączenia przyciskiem) i robiły swoją skutecznością niesamowite wrażenie. Poza tym trudno nie zauważyć ich ciekawego wyglądu, dobrze dopasowanego do biało-czarno-czerwonego nadwozia. Dodam, że taki układ kolorystyczny, z pomalowanymi felgami, matowym orurowaniem i dwukolorową atrapą chłodnicy, znajduje się na liście oficjalnych opcji polskiego przedstawicielstwa Isuzu.

A skoro już o opcjach mowa, to wspomnę też o cenie. Isuzu D-Max z podwójną kabiną jest wyraźnie droższy od wariantu z kabiną pojedynczą, a przy tym tylko nieznacznie tańszy od wariantu podwójnej. W podstawowych wersjach wyposażenia różnice te wynoszą odpowiednio 7 oraz 2 tys. złotych. Jeśli zaś chodzi o testowy egzemplarz, to skonfigurowano go w droższej wersji LS+, wycenionej na 97 950 złotych netto.

isuzu_d-max_przedluzona_kabina_test_02isuzu_d-max_przedluzona_kabina_test_01isuzu_d-max_przedluzona_kabina_test_16

Podsumowanie

Opisywany samochód nie próbuje niczego udawać – wnętrze kabiny wygląda na typowo robocze i takim też okazuje się w praktyce. Tym samym  D-Max z przedłużoną kabiną nie jest może samochodem, którym zabierzesz swoją rodzinę na wakacyjny wyjazd, ale za to może okazać się bardzo praktycznym rozwiązaniem do pracy. Zwłaszcza, że parametry transportowe, terenowe oraz napędowe są w przypadku modelu D-Maxnaprawdę nieprzeciętne. Szkoda tylko, że polskie przepisy kompletnie nie sprzyjają takim konstrukcjom. Bo choć ciężarowy charakter opisywanego pojazdu jest niezaprzeczalny, to dla fiskusa najważniejsza jest obecność dodatkowych siedzeń, determinująca przedłużonego D-Maxa jako samochód także do użytku prywatnego. Tym samym do celów podatkowych trzeba prowadzić rejestr kilometrów.

Poniżej: wspomniany na wstępie egzemplarz z wiertnicą WSG, służącą do geologicznych wierceń mechanicznych na sucho. Napęd dla tej wiertnicy zapewnia silnik hydrauliczny o maksymalnym momencie obrotowym 1780 Nm, masa całego urządzenia to ponad 800 kilogramów, w czasie pracy pojazd musi być stabilizowany przez potężne podpory, a po przeliczeniu na „ludzkie” jednostki świder może być zagłębiany lub wyciągany z siłą równą ciężarowi 4281 kg. Pozwala się to domyślać jak wymagająca dla pojazdu jest taka praca.

isuzu_d-max_wiertnica isuzu_d-max_wiertnica_2