Imigranci w ciężarówce do Rosji i imigranci z kierowcą jadącym na cudzej karcie

W Polsce pojawiły się dwa nowe komunikaty na temat nielegalnych imigrantów w ciężarówkach. Oba przypadki wydają się dosyć szczególne, z uwagi na swoje dodatkowe okoliczności.

Najpierw, w minioną sobotę, grupę Afgańczyków znaleziono w naczepie rosyjskiej ciężarówki. Był to pojazd z popularnej, rosyjskiej sieci marketów „Magnit”, załadowany owocami w Macedonii i zmierzający z tym ładunkiem do Rosji.

Niewiele brakowało, a imigranci też pojechaliby na Wschód. Pod Białą Podlaską kierowca zauważył jednak, że z naczepy dochodzą podejrzane odgłosy. Odpowiadali za nie właśnie nielegalni imigranci, chcący przedostać się do Francji lub Wielkiej Brytanii. Najwyraźniej źle wybrali więc naczepę lub też ktoś wprowadził ich w błąd.

Teraz imigranci mają odpowiedzieć za nielegalne przekroczenie granicy. Podobno nie kryli też swoje zdziwienia faktem, że ciężarówka jechała do Rosji. Co natomiast z kierowcą? O jakichkolwiek konsekwencjach dla niego w komunikacie się nie wspomina.

Źródło poniższych zdjęć: Nadbużański Oddział Straży Granicznej

????????????????????????????????????

Drugi przypadek był znacznie bardziej skomplikowany. Tutaj zaczęło się od zgłoszenia, które złożył polski, przypadkowy kierowca ciężarówki. Nieopodal granicy w Czechowicach-Dziedzicach miał on widzieć turecką ciężarówkę, przy której kręcili się podejrzani obcokrajowcy.

Jak się okazało, sześć osób z Turcji, Syrii oraz Iraku wjechało do naszego kraju nielegalnie. Do ciężarówki wsiedli w Rumunii, zamierzali dotrzeć do Niemiec i zapłacili za ten transport po 1500 euro. Co też ważne, kierowca najprawdopodobniej był świadomie w to zaangażowany.

Kierujący DAF-em Turek został już tymczasowo aresztowany. W zamknięciu spędzi co najmniej trzy miesiące, czekając na rozprawę w sądzie. Grozi mu kara pozbawienia wolności na okres od 6 miesięcy do 8 lat, z tytułu zorganizowania nielegalnego przekroczenia granicy.

Zarzuty postawiono też wszystkim imigrantom, choć ci od razu złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze. Jedna z osób okazał się też kobietą w zaawansowanej ciąży. Zamiast więc do ośrodka dla cudzoziemców trafiła prosto do szpitala.

Na tym jednak nie koniec, jako że w sprawę zaangażowano także ITD. Na miejsce wezwano patrol śląskich „krokodyli”, by sprawdzili oni ciężarówkę pod względem typowo transportowych naruszeń. Wówczas wyszło na jaw, że kierowca i przewoźnik będą tłumaczyli się nie tylko z przemytu, ale też z korzystania z dodatkowej karty kierowcy. Pojazd przewieziono na parking strzeżony i firma ma do opłacenia ponad 8 tys. kary administracyjnej.

Źródło poniższych zdjęć: WITD Katowice, Śląski OSG