Hybryda w męskiej konfiguracji: 900-konne Sisu Polar ze skrzynią Eaton Fuller i superkondensatorami

Na zdjęciach: przykładowe Sisu Polar, jeszcze z silnikami diesla

Jeszcze przed końcem tego kwartału do sprzedaży trafi hybrydowa wersja fińskiego Sisu Polar. Samochód ten dostanie silnik spalinowy Mercedesa, napęd elektryczny opracowany przez Sisu oraz klasyczną, niezsynchronizowaną skrzynię biegów Eaton Fuller. Co natomiast najważniejsze to osiągi – przez maksymalnie 45 sekund będzie można cieszyć się mocą 900 KM oraz astronomicznym momentem obrotowym 4000 Nm. Dzięki temu samochód ma świetnie sprawdzić się w Finlandii, Szwecji, czy Norwegii, służąc w branży drzewnej oraz wydobywczej.

Premiera ta była już przeze mnie zapowiadana tutaj, w maju 2017 roku. Pisałem wówczas o możliwości osiągnięcia nawet 1140 KM oraz 5000 Nm. W ramach wersji produkcyjnej Sisu zdecydowało się jednak na ograniczenie osiągów. Uznano bowiem, że 900 KM to wartość i tak bardziej niż wystarczająca. Nawet w Finlandii, gdzie maksymalne DMC zestawu to aż 76 ton.

A jak to wszystko działa? Od 2010 roku Sisu korzysta z kabin oraz silników kupowanych od Mercedesa. Dlatego głównym napędem hybrydowych ciężarówek będzie silnik mercedesowski, o mocy od 510 do 625 KM i momencie od 2500 do 3000 Nm. Dalej, za silnikiem, znajdzie się sprzęgło. Do niego natomiast mocowany jest silnik elektryczny, osiągający od 200 do 300 KM oraz od 500 do 1000 Nm. Ostatni element to natomiast skrzynia biegów, dostarczana przez firmę Eaton Fuller. Jest to typowo amerykańska, manualna przekładnia bez synchronizacji. Ma ona 16 biegów i zdolna jest do przenoszenia bardzo dużych obciążeń.

Sisu zapowiada też, że z czasem do oferty może dołączyć mercedesowska skrzynia typu Powershift. Trwają już bowiem jej testy, mające sprawdzić jak niemiecka konstrukcja znosi tak duże moce i momenty.

Wróćmy jednak do kwestii mocy. Łącząc osiągi silnika spalinowego oraz elektrycznego, otrzymamy ponad 900 KM. Hybrydowy napęd zaoferuje ten moc w momentach największego obciążenia, na przykład na wzniesieniach. Co jednak ważne, będą tutaj pewne ograniczenia czasowe. Pełna moc będzie dostępna przez co najmniej 15, ale nie więcej niż 45 sekund. 900 hybrydowych koni będzie nas więc pchało pod wzniesienia szczególnie strome, ale przy tym niezbyt długie. Przyda to się też w czasie jazdy terenowej oraz przy potrzebie gwałtownego zwiększenia prędkości.

Taki system działania wynika z zastosowania superkondensatorów. W przeciwieństwie do baterii, superkondensatory mają ekspresowy czas ładowania i oferują ogromne dawki energii. Z drugiej jednak strony, czas ich rozładowania też jest ekspresowy, w tym przypadku nie wynosząc nawet minuty. Sisu zachwala przy okazji, że taki układ jest bardzo prosty i stosunkowo tani w budowie. Nie zajmuje on też dużo miejsca, jako że superkondensatory z powodzeniem zmieścimy między kabiną a zabudową wywrotki. A co z ładowaniem? Kiedy energia superkondensatorów ulegnie wyczerpaniu, naładują się one automatycznie, odzyskując energię z procesu hamowania.

Co też ważne, z elektrycznego napędu Sisu będzie można korzystać w sposób niezależny, z pominięciem silnika spalinowego. System sterowania będzie przy tym wyjątkowo precyzyjny i obsłużymy go przy pomocy osobnego joysticka. Jest to więc rozwiązanie na przykład do podstawiania się pod załadunek.

A co to wszystko oznacza w praktyce? W terenie lekko pagórkowatym zużycie paliwa ma być o około 10-15 proc. niższe, przy lepszej dynamice. W szczególnie trudnych warunkach, gdzie mnóstwo jest podjazdów i hamowania, spalanie może natomiast spaść o nawet 50 proc. Wówczas napęd elektryczny będzie bowiem działał najczęściej, a superkondensatory naładują się najszybciej.