Źródło zdjęcia: Statens Vegvesen
Dopiero co mieliśmy dwie norwesko-polskie afery dotyczące korzystania z usług pomocy drogowej. Teraz pozostaniemy w tym temacie, lecz dla odmiany w roli głównej wystąpią ciężarówki norweskie. Są to dwa Volva, które holowały się wczoraj w okolicach Oslo.
Volvo FM z przyczepą zaniemogło na trasie. Pojazd postanowiono ściągnąć z drogi, wykorzystując przy tym inną ciężarówkę o podobnej zabudowie. Zestaw z przyczepą został więc przypięty do Volva FH, po czym wszystkie pojazdy ruszyły w dalszą drogę.
Kiedy funkcjonariusze Statens Vegvesen zobaczyli ten korowód, mieli wiele powodów do zdziwienia. Przede wszystkim, pomimo holowania całego zestawu, kierowca Volva FH utrzymywał prędkość 80 km/h. W przeliczeniu, ciężarówki pokonywały 22 metry na sekundę, mając między sobą jedynie 6 metrów odstępu. Gdyby więc kierowca pojazdu ciągnącego nagle zahamował, pojazd holowany najpewniej wjechałby w jego tył.
Do tego doszedł fakt, że holowano tutaj cały zestaw, a więc i ciężarówkę, i przyczepę. Coś takiego oczywiście nie jest legalne. Zabrakło też oznakowania liny holowniczej, ostrzegającego innych uczestników ruchu o połączeniu pojazdów. A jakby tego było mało, z układu hamulcowego holowanej ciężarówki wydostawał się dym.
Z związku z tym dymem, układ hamulcowy uznano za częściowo niesprawny. Statens Vegvesen zabroniło więc dalszego holowania i nakazało wezwanie profesjonalnego pojazdu ciężkiej pomocy drogowej.