Holenderski reportaż z polskich dróg, czyli piękne autostrady, przemili ludzie i ładne krajobrazy

Postrzeganie Polski i Polaków w Europie Zachodniej to prawdziwy temat rzeka. Spójrzmy prawdzie w oczy – może i ceni się nas jako dobrych, ciężko pracujących robotników, lecz nie zmienia to faktu, że Polaków często się po prostu nie lubi, czy nawet nienawidzi, szczególnie w branży transportowej. Sama Polska jako kraj często pozostaje natomiast w Europie Zachodniej pewną formą egzotyki. Wszyscy wiedzą, gdzie ten kraj leży, ale podobno lepiej się do niego nie wybierać, bo nie ma tam bankomatów i masła (faktycznie obiły mi się takie historie o uszy), a niedźwiedzie chodzą wolno po ulicach (to już sobie wymyśliłem). 😉 Wystarczy zresztą spojrzeć na środowisko kierowców ciężarówek – czy przeciętny Francuz lub Holender z chęcią podejmie się trasy do Polski? Raczej nie, bo to przecież trochę strach…

W związku z powyższym, z ogromnym zainteresowaniem przeczytałem w internecie, że w czerwcowym wydaniu magazynu Truckstar, najpopularniejszego pisma o ciężarówkach w Holandii, pojawił się reportaż z trasy do Polski. Postanowiłem wówczas, że muszę tę gazetę zdobyć (tutaj pozdrowienia i podziękowania dla Marty, mojej mądrzejszej i ładniejszej połowy, która była akurat na kilkudniowym szkoleniu w Amsterdamie i obeszła wszystkie okoliczne salony prasowe w poszukiwaniu widocznego na zdjęciach egzemplarza). Chciałem się z owym reportażem zapoznać, przetłumaczyć najciekawsze fragmenty i zaprezentować go w skrócie na łamach 40ton.net. Byłem bowiem pewny, że nasz kraj zostanie w nim przedstawiony w jeden z dwóch interesujących sposobów – jako owa egzotyczna kraina bez masła i bankomatów lub jako kraj miłych, ciężko pracujących ludzi, którzy dokonali przez ostatnie 25 lat ogromnego postępu. Pozostawało tylko pytanie, która opcja wygra?

Głównym bohaterem artykułu jest pięknie zmodyfikowany DAF XF Euro 6 Super Space Cab z firmy Margaret Visser Transport, który na co dzień pracuje przy transporcie kontenerów na terenie Beneluxu oraz Niemiec. Dziennikarz Truckstara towarzyszył kierowcy biało-niebieskiej ciężarówki w krótkiej trasie, co miało być okazją do opisania pojazdu, a także jego użytkownika. Ten ostatni otrzymał jednak niespodziewaną wiadomość, że trafił się szybki kurs w nietypowym kierunku – do Tczewa, gdzie trzeba było zawieźć kontener z kadłubem, na podstawie którego lokalna stocznia miała zbudować jacht. Po ładunek ten miał co prawda przyjechać polski przewoźnik, lecz z jakiegoś powodu tak się nie stało i odbiorca był zdesperowany aby możliwie szybko znaleźć zastępstwo, przymykając nawet oko na bardzo wysoki koszt transportu przez holenderskiego przewoźnika. Co więcej, szybko podjęto decyzję, że dziennikarz pojedzie także i w tę trasę, co miało być okazją do napisania bardzo ciekawego reportażu, a przy okazji pomogło ograniczyć czas transportu – dysponował on bowiem nie tylko notatnikiem i aparatem, lecz także kompletem uprawnień, dzięki czemu mógł pełnić rolę po prostu drugiego kierowcy.

daf_xf_reportaz_polska
Główny bohater artykułu. Co ciekawe, jest to ciężarówka wyposażona w 16-biegową, ręczną skrzynię biegów ZF, która od 2011 roku jest montowana przez DAF-a wyłącznie na specjalne zamówienie. Źródło: chauffeursforum.nl

Przejdźmy jednak do samego tekstu, w którym bardzo szybko pojawia się pierwsza niespodzianka: „Zaraz za polską granicą Michael (kierowca DAF-a) przejmuje kierownicę […]. Spodziewał się on dróg w złym stanie, ale to co zobaczył, jest zupełnym przeciwieństwem – od kilku lat funkcjonuje tutaj perfekcyjna autostrada (A2). Za Poznaniem opuszczamy ją i również drogi niższych kategorii bardzo mile zaskakują nas pod względem nawierzchni. Przejeżdżamy przez liczne miejscowości o trudnych do wymówienia nazwach, jak na przykład Gniezno, Łabiszynek oraz Żnin, jadąc na północ trasą numer 5. Jedzie się świetnie, choć czasami trzeba uważać, bo w niektórych miejscach droga bywa bardzo wąska.”

Idziemy jednak dalej, bo kilka akapitów niżej zaczyna się opis tczewskiej firmy, która najwyraźniej funkcjonuje na pozostałościach jakiegoś większego, komunistycznego zakładu – „Hale fabryczne pochodzą jeszcze z czasów Stalina, tak samo jak żuraw portowy (przy Wiśle) i inne maszyny, które stały na zewnątrz. Można sobie wyobrazić dźwięk młotków uderzających w stalowe kadłuby dużych statków, które powstawały tutaj w czasach komunizmu. Dzisiaj buduje się tutaj nieco mniejsze rzeczy – stocznia jest miejscem narodzin jachtów małej i średniej wielkości”. Wszystko to świetnie obrazują zresztą dołączone do artykułu zdjęcia, na których nowy DAF parkuje obok starego Ursusa, a ściany zakładu straszą odpadającym tynkiem. No cóż, nie wygląda to najlepiej, ale znalezienie takich miejsc w Polsce niestety nie jest i jeszcze długo nie będzie trudne.

Kolejny ciekawy fragment dotyczy rozładunku kontenera. Ku zdziwieniu Holendrów, „puszkę” postawiono na ziemi przy użyciu jednego, wymęczonego życiem dźwigu. „Do rozładunku kontener trzeba było postawić na poziomie gruntu, do czego zwołano całą grupą entuzjastycznie nastawionych pracowników i tylko jeden wiekowy dźwig. Choć był on kompletnie pordzewiały, okazał się działać wyjątkowo sprawnie. Silnik diesla zaskoczył bez żadnego problemu i pracował równo niczym maszyna do szycia. Zanim się spostrzegliśmy, kontener stał na ziemi”. Nie brakuje też ciepłych słów dotyczących samych pracowników. Wielu z nich okazało się pracować w przeszłości w holenderskich stoczniach, co pomogło w nawiązaniu kontaktu. W tej ostatniej roli najlepiej sprawdził się jednak piękny DAF, który wzbudził ogólny zachwyt, oczywiście ku zadowoleniu jego kierowcy.

W końcu kontener został załadowany na nowo, tym razem przyczepami do łodzi, które z Tczewa miały zostać wyeksportowane do Holandii. Zestaw mógł więc wracać do domu. Zostało to opisane w następujący sposób: „Opuszczamy Tczew i płatną autostradą udajemy się na południe. Jazda tą trasą w ładną pogodę jest czystą przyjemnością. Podziwiamy przy tym piękne krajobrazy, a także szybko pokonujemy kolejne kilometry dzięki coraz lepszej infrastrukturze. Michaelowi też się podoba, ale nie ukrywa, że i tak woli pozostać przy swoich trasach na terenie Europy Zachodniej.”

No dobrze, ale co się Truckstarowi nie podobało? Jest kilka słów o konieczności nadrabiania kilometrów w Tczewie w związku ze zbyt małym mostem i… i to wszystko. Nawet ochroniarz w firmie był bardzo miły i choć nie znał języków obcych to bez najmniejszego problemu wytłumaczył wszystko na migi! Muszę więc przyznać, że tak pozytywnego obrazu w holenderskim piśmie transportowym naprawdę się nie spodziewałem. Jest to rzecz tym bardziej ciekawa, że cały tekst pochodzi przecież z kraju, gdzie polskim transportowcom przykleja się wizerunek beznadziejnych amatorów, którzy dopiero wczoraj zsiedli z traktów i wozów konnych, tylko po to, żeby zabrać holenderskim przewoźnikom najlepsze zlecenia.

Pewne zastrzeżenia można mieć do zdjęć dołączonych do artykułu, z których większość aż kipi rdzą i odpadającym tynkiem, nieco nie pasując do tekstu. Dla przeciętnego Holendra są to jednak zjawiska tak abstrakcyjne, że nie dziwię się, że autor fotografii wybrał je na ulubione tło. Poza tym przy Ursusie czytamy, że ta firma cały czas produkuje traktory, natomiast Jelcza 315 podpisano jako konstrukcję już niemalże niespotykaną na polskich drogach. Oprócz tego mamy Rondo Toruńskie w Bydgoszczy, które jest przykładem na ciągły brak obwodnic niektórych miejscowości, a także bramki autostradowe, przy okazji których wspomina się o funkcjonowaniu systemu ViaTOLL.