Historia firmy transportowej, która działa na rynku już od 100 lat, pozostając w rodzinnych rękach

volvo_fh16_szkocka_krata_1

Jakiś czas temu wspominałem o Volvie FH16 750 ze szkockiej firmy Hayton Coulthard. Samochód ten wyróżniał się nie tylko imponującą mocą oraz szkocką kratą na boku nadwozia, ale także nietypowym powodem zakupu. Faktem bowiem jest, że Hayton Coulthard kupiło najmocniejszą ciężarówkę na świecie aby uczcić 100-lecie swojego istnienia. I właśnie do tego stulecia chciałbym teraz wrócić, jako że wczoraj z ciekawości zapoznałem się z całą tą 100-letnią historią.

Jak to możliwe, że jedna firma zdołała przetrwać dwie wojny światowe. Jak to możliwe, że jedna firma widziała niemalże cała historię ciężkiej motoryzacji, włącznie z okresem dużej popularności maszyn parowych, pojawieniem się pierwszych kabin sypialnych i zwiększeniem mocy silników o nawet tysiąc procent? A wreszcie, jak to wszystko się zaczęło?

Jak możemy przeczytać na stronie internetowej Hayton Coulthard, początek całej historii miał miejsce w 1916 roku. Wówczas to Peter Coulthard zaczął zarabiać na życie za kierownicą swojego motocykla z koszem, rozwożąc gazety po okolicy miasta Galloway. Z czasem kupił on także niewielką ciężarówkę, aby wozić mleko od lokalnych farmerów do mleczarni w Kirkcudbright. Skąd natomiast nazwa Hayton Coulthard? Hayton miał na imię najstarszy syn Petera, więc szukając nazwy dla swojej firmy, przedsiębiorca postanowił uczynić nazwać ją po prostu po swoim potomku.

Co jednak najciekawsze, kiedy Hayton Coulthard dorósł, nie miał zamiaru zajmować się działalnością transportową, wybierając życie farmera. Zamiast więc trafić pod władanie swojego imiennika, Hayton Coulthard zostało przekazane jego młodszemu bratu. Jimmy Coulthard, bo tak ów brat miał na imię, poważnie rozwinął przedsiębiorstwo, a nawet zdołał zamienić je w grupę firm, otwierając drugą działalność pod nawą Dunmhor Transport. Ta ostatnia decyzja miała wyjątkowo ciekawe podłoże, gdyż dzięki posiadaniu dwóch mniejszych flot, a nie tylko jednej dużej, Jimmy Coulthard ograniczył wojenne straty. Wynikało to z faktu, że trwała akurat II Wojna Światowa i władze Wielkiej Brytanii odbierały część ciężarówek największym firmom transportowym, oczywiście do celów wojskowych.

haytoncoulthard_1
Od lewej: ERF, Volvo F86, Volvo F7, Volvo F16, Volvo FH16 oraz Scania serii R Źródło zdjęcia: Hayton Coulthard

Kiedy wojna się skończyła, Hayton Coulthard oczywiście rozwijało się dalej, a na placu rodzinnego przedsiębiorstwa przybywało ciężarówek będących  produktami lokalnego rynku motoryzacyjnego. W 1959 sprawy uległy jednak komplikacji, gdyż Jimmy Coulthard odszedł, zaś starszy z jego męskich potomków – Duncan, miał dopiero 14 lat. Niemniej Duncan stanął na wysokości zadania, rzucił szkołę i zaczął zajmować się firmą wraz ze swoją matką. Kiedy zaś nadszedł rok 1967, mógł on przejąć zarządzanie przedsiębiorstwem już w stu procentach.

Na lata 70-te i 80-te przypadł dalszy okres rozwoju firmy, polegający między innymi na tym, że we flocie przestały dominować ciężarówki produkcji brytyjskiej. Volva serii F, Scanie serii 2, czy też wczesne produkty marki Iveco – od teraz to właśnie na tych samochodach można było zobaczyć nazwisko Coulthard. Tak doszliśmy aż do przełomu wieków, kiedy Duncan Coulthard coraz więcej prac w firmie przekazywał swojemu synowi, również imieniem Duncan, a przy okazji wraz z synem niezbyt chlubnie zaistniał w mediach.

Zarówno Duncan Senior, jak i Duncan Junior otrzymali tymczasowy zakaz angażowania się w działalność transportową, z uwagi na wykryte w firmie kombinacje z czasem pracy kierowcy. Duncan Senior otrzymał ten zakaz na aż 10 lat, tym samym ostatecznie odchodząc na emeryturę, podczas gdy jego imiennik i następca miał zakaz 2-letni. O całej sprawie było zaś głośno nawet w krajowych mediach, niezwiązanych z transportem, jako że w tym samym czasie na torach Formuły 1 z sukcesami ścigał się David Coulthard – syn Duncana Seniora i brat Duncana Juniora.

Niemniej wówczas już ponad 80-letniej firmie transportowej udało się przetrwać ten kryzys i dzisiaj Hayton Coulthard jak najbardziej ma się dobrze. Firmowa flota liczy aż 160 naczep, obejmując zarówno typowe „firanki”, jak i platformy, chłodnie, naczepy samowyładowcze, a nawet jeżdżące na specjalnych zezwoleniach naczepy 15,5-metrowe. Poza tym na firmowym placu parkują nie tylko ciągniki siodłowe najnowszej generacji – piękne Scanie oraz Volva, ale także cała grupa pojazdów historycznych, przypominających o historii firmy. Jest to między innymi typowo brytyjski ERF z dzienną kabiną, pochodzący jeszcze z lat 60-tych oraz Volvo F86, czyli niewielki ciągnik siodłowy, od którego ogromna ilość brytyjskich firm transportowych zaczynała swoją przygodę z importowanymi ciężarówkami. A przy okazji rodzi się pytanie – czy Hayton Coulthard doczeka czasów, kiedy wspomniane na wstępie FH16 750 będzie pojazdem  historycznym?

I dla lubiących ciekawostki:

O wspomnianych ciężarówkach parowych i kresie ich popularności przeczytacie TUTAJ.

O upadku brytyjskich producentów ciężarówek przeczytacie TUTAJ.

O tym, co łączyło markę ERF oraz polskiego Stara przeczytacie TUTAJ.

O wspomnianym Volvie F86 przeczytacie TUTAJ.